Powiedzieć, że w polityce sporo się ostatnio działo, to… nic nie powiedzieć. Pewnie jakoś tak zacząłby Jerzy Pilch.
Jedna kampania, druga, trzecia (pierwsza przerwana/odwołana przez pandemię). Wygląda na to, że mamy już to wszystko za sobą, choć spodziewać się, że w tej absurdalnej wojnie polsko-polskiej, nastąpi rozejm, czy chociażby chwilowe zawieszenie broni, byłoby, niestety, naiwnością.
Polityka stała się dziś polem, na którym należy stosować wszelkie możliwe środki do spełniania mniej lub bardziej urojonych ambicji…
- mówi na łamach magazynu „Książki” Tadeusz Sławek. Wspomina także o prowadzonym w sferze publicznej pseudodialogu, będącym tak naprawdę niczym innym, jak wymianą inwektyw.
Smutne? Straszne? A może nie robi to już na nas wrażenia? Może już się przyzwyczailiśmy?
Niedawno mieliśmy 20 rocznicę śmierci ks. Józefa Tischnera. Jednym z tekstów, do których wróciłem z tej okazji, było „Kłamstwo polityczne”, opublikowane w zbiorze „Rekolekcje paryskie”.
Filozof (a może raczej myndrol?) z Łopusznej, analizował tam strategie i zachowania władzy totalitarnej, stalinowskiej. Przerażające jest jednak to, że mnóstwo z jego refleksji i odkryć pasuje także do naszych, nowych, wspaniałych, wirtualnych światów i czasów. Tischner pisał np. tak:
…w łonie społeczeństwa rodzi się twórczy geniusz kłamstwa. Zarażeni sami zaczynają podejrzewać, demaskować, agitować, denuncjować. I oto ostatecznie chodzi. Władza stalinowska wytycza jedynie ogólny kierunek działania „niepospolitej prawdy”, pozostawiając szczegóły twórczej fantazji poddanych.
Czy nie tak właśnie wygląda to dziś w sieci? Sztabowcy (agencje PR? farmy trolli?) dowolnego kandydata/ugrupowania wrzucą do internetu jakiś „niepospolicie prawdziwy” (postprawdziwy!) mem, tekst, lub chwytliwy hasztag, własnymi siłami nieco go rozreklamują, a potem idzie już samo. Zwolennicy i przeciwnicy podchwytują i za sprawą wspomnianej twórczej fantazji zaczynają: „podejrzewać, demaskować, agitować, denuncjować”. Z czasem pojawiają się też tzw. „prawdziwki”, o których mowa w wydanym niedawno na DVD filmie „Sala samobójców. Hejter”.
Jeżeli jeszcze Państwo nie widzieli, to polecam, bo to obraz, w którym genialnie pokazano mroczne e-kulisy współczesnej polityki. Polityki, która nie uznaje żadnych świętości.
Zresztą, czy sformułowanie polityka i świętość to przypadkiem nie sprzeczność? – pytał przed laty ks. Franciszek Dylus. I co na to wszystko patron polityków - św. Tomasz More?
Może Państwo dojdą do jakichś konstruktywnych, lub dających nadzieję wniosków. Ja mam, póki co, powyborczy mętlik…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).