Rośnie liczba zarażonych koronawirusem Indian

Handlarze narkotyków i obszarnicy bogacą się na pandemii.

Reklama

Rośnie liczba zarażonych koronawirusem wśród Indian amazońskich. Wioski poszczególnych szczepów są od siebie oddalone, jednak zagrożenie stanowią biali, którzy przybywają na te tereny w poszukiwaniu złóż żelaza, złota, miedzi i manganu. „Pomimo zakazu przemieszczają się oni pomiędzy wioskami i mogą roznosić wirusa” – uważa bp Vital Corbellini z diecezji Marabá. Problemem są także sami Indianie, którzy opuszczają swoje tereny i przybywają do okolicznych miasteczek w poszukiwaniu żywności.

System zdrowotny ludów tubylczych jest bardzo ograniczony i nie posiada odpowiedniej struktury, aby zapewnić im odpowiednią, zróżnicowaną i szybką pomoc lekarską. Władze stanowe wychodząc naprzeciw wzrastającej liczbie zainfekowanych nie są w stanie zapewnić odpowiedniej opieki lekarskiej. W mieście Marabá liczącym ponad 260 tys. mieszkańców służba zdrowia jest w stanie zapewnić opiekę zaledwie dla 1,3 tys. chorych. System zdrowotny znajduje się w ruinie, skoro nie może zapewniać normalnej opieki, to cóż można uczynić dla wzrastającej liczby zainfekowanych przez koronawirusa.

„Wysyłamy prośby do władz, aby spojrzały z miłością i zatroszczyły się o ludy tubylcze: zapewniły im opiekę lekarską, odpowiednią infrastrukturę, testy na obecność Covid 19, środki higieniczne, żywność, a także różnorodną pomoc, na jaką oczekują Indianie” – podkreśla biskup Vital Corbellini.

Wspomniany hierarcha podkreśla, że „jako Kościół jesteśmy zjednoczeni z ludami tubylczymi, oczekujemy, że władze użyją odpowiednich środków, aby powstrzymać rozwój pandemii, aby uratować szczepy indiańskie.

*

Ojciec Fabio Garbari, misjonarz oraz członek Repam (Panamazońskiej Sieci Kościelnej), żyjący od siedmiu lat w Boliwijskiej Amazonii w wywiadzie dla Radia Watykańskiego zauważa, że jak dotąd w Boliwii oficjalnie zarejestrowano 700 przypadków zarażenia i czterdzieści trzy zgony z powodu koronawirusa. Dodaje, że nie są to liczby realne, ponieważ wykonuje się mało testów. Zdolność reagowania na problemy zdrowotne ludności jest mocno ograniczona. Gdy ktoś się zarazi musi radzić sobie sam, ponieważ ośrodki intensywnej terapii są oddalone od wiosek o wiele godzin.

Zakonnik zwraca uwagę, że pandemia koronawirusa zablokowała cały kraj. Jednak na rdzennych obszarach, takich jak prowincja Maxos, zamieszkiwanych przez ludność tubylczą nadal kwitnie przemyt narkotyków i wylesianie. Ten ostatni proceder służy przede wszystkim działalności wydobywczej oraz zwiększaniu hodowli zwierząt gospodarskich. Ciężarówki nimi załadowane codziennie wyjeżdżają i niszczą teren. Słychać także odgłosy małych samolotów podróżujących do sąsiednich krajów. To właśnie handlarze stanowią ogromne zagrożenie w przenoszeniu wirusa na ludność tubylczą, która z natury rzeczy żyje w izolacji i jest lepiej chroniona. Mówi o. Fabio Garbari.

„Kwarantanną nie został objęty cały «świat wydobywczy». Rejestruje się teraz więcej pożarów, które są tutaj nazywane „pożarami ciepła”. Służą one wylesianiu i zdobywaniu nowych terenów pod uprawy. W zeszłym roku do tego czasu mieliśmy 2 tys. 900 pożarów, teraz odnotowano już 3 tys. 600. Wylesianie jest zatem o wiele bardziej intensywne niż przed rokiem. Jest dużo wolnej przestrzeni. Cały świat przemytu narkotyków również jest bardziej aktywny. Także on nie podlega kwarantannie.“

 

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama