Piekło to nie miejsce, a stan. Piekło kobiet - podobnie.
Zainteresował mnie tytuł. „Klementyna Suchanow: To jest wojna z kobietami”. Kto próbuje walczyć z moją żoną i siostrami? – zainteresowałem się gotów stanąć do ich obrony. Zajrzałem. I zaraz ulga. Nikt. To tylko kobiety, które uważają, że ich niezbywalny prawem jest decydowanie o czyimś życiu i śmierci wystraszyły się, że polski parlament mógłby ograniczyć sytuacje, w których dopuszczalna jest aborcja. Sięgnęły więc po niewybredną metodę i oskarżają ... Ordo Iuris – wspierający starania o zmiany prawa aborcyjnego w Polsce – o bycie kremlowska agenturą. Czytamy w zajawce: „Czy macki Kremla oplatają Polskę, wykorzystując instytut Ordo Iuris, by wpływać na politykę, głównie wobec kobiet?” I jeszcze mocniej: „Czy ultraprawicowcy chcą sprowadzić kobiety do roli inkubatorów, zakazując aborcji, ograniczając edukację seksualną i dostęp do antykoncepcji?”
Ultraprawicowcy? A może wyraźniej: faszyści? Dalej jest jeszcze lepiej. „Klementyna Suchanow z bezlitosną drobiazgowością śledzi, skąd wzięły się ultraprawicowe ruchy społeczne w Polsce i na świecie (to o jej książce - AM). Przekonuje, że religijne organizacje, które mają być powiązane z Kremlem i przez niego finansowane, próbują przeprowadzić globalną, konserwatywną rewolucję, zmierzającą do ograniczenia praw kobiet. Elementem tej gry ma być m.in. procedowany w tym tygodniu w polskim Sejmie projekt zakazujący aborcji ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu, którego inicjatorką jest Kaja Godek. Ale jej zdaniem Kreml i jego «podwykonawcy» mają także maczać palce w zmianach m.in. praw dotyczących edukacji seksualnej czy rozwodów, zmierzając do wprowadzenia nieomalże wyznaniowego reżimu w poszczególnych krajach - w tym także w Polsce”.
Dalej jest już wywiad, ale oszczędzę czytelnikowi kolejnych cytatów. Może głupio, ale spytam: jaki miałby mieć interes Kreml we wspieraniu tradycyjnie niechętnie nastawionych do Rosji polskich konserwatystów? To już raczej liberałowie - w całej Europie - skłonni są do większych wobec Rosji ustępstw, prawda? Jaki interes miałby mieć we wprowadzeniu w Polsce zakazu zabijania dzieci z zespołem Downa? I czy naprawdę do tego, żeby być za życiem i szanowaniem praw moralnych trzeba inspiracji Moskwy? To już sensowniej brzmiałby zarzut, że to agentura Watykanu. Trochę mi żal obu rozmówczyń. Są tak święcie przekonane do swoich racji, że w głowie im się nie mieści, że może być inny powód do ich odrzucania niż pozyskane dzięki byciu agentem pieniądze.
Cały ten wywód to typowy przykład sytuacji, w której ktoś wytwór swojej wyobraźni, coś, co od biedy mogło by istnieć, bo można to sobie wyobrazić, traktuje jako niezaprzeczalny fakt. A tam gdzie brakuje dowodów zasłania się twierdzeniem, że nie ma też przecież dowodu, że jest inaczej. No, dowodu, że w Klewkach nie wylądowali kosmici też nie ma. Co ciekawe udzielająca wywiadu feministka jawnie przy tym popiera działanie przestępcze, jakimi niewątpliwie są hakerskie włamania. Wiadomo, w walce o słuszną sprawę kobiet cel uświęca środki. Czyli walczymy o prawa, ale prawa nie szanujemy. Klasyka działań dzisiejszych światopoglądowych liberałów....
Przyznaję, ten wywiad mną wstrząsnął. Bezlitośnie pokazał kim są i do jakich metod gotowi są posunąć się ludzie mieniący się obrońcami praw kobiet. Nie podejrzewam tych kobiet o złą wolę. To nie może być zwykły cynizm, bo za bardzo wierzą w to, co mówią. To raczej zaślepienie. Ich serca zupełnie już przestały widzieć, co jest dobre, a co złe. Powodu takiego stanu rzeczy nie znam, mogę się go tylko domyślać...
I nawet rozumiem, dlaczego obrońcom życia w Polsce zarzuca się branie pieniędzy z zagranicy. Wiadomo przecież skąd cześć pieniędzy biorą (brały?) instytucje propagujące aborcję i rozwiązłość. Jeszcze lepiej rozumiem, dlaczego tak bezlitośnie zaatakowane zostało Ordo Iuris. Instytut ten od dobrych kilku lat utrudnia stosowanie w Polsce metody wypróbowanej we wprowadzaniu obyczajowej rewolucji w krajach Zachodu: metody przeciągania na swoją stronę i użycia do realizacji swoich celów wymiaru sprawiedliwości. Co więcej, instytut ten swoimi działaniami nieraz wykazał już bezprawność niektórych roszczeń luminarzy społecznego postępu, a teraz nawet metodami prawnymi próbuje wspierać zaostrzenia aborcyjnego prawa! Jest go za co nienawidzić.
Domagające (i domagający) się prawa do aborcji zwykli mówić o piekle kobiet. Myślę, że coś w tym jest. Domaganie się prawa do zabicia własnego dziecka to jest jakieś piekło. Przypomnijmy: w nauczaniu Kościoła piekło, podobnie jak niebo i czyściec, nie jest miejscem, a stanem. Jest „stanem ostatecznego samowykluczenia z jedności z Bogiem i świętymi”. Jest więc spowodowane nie czyjąś, ale moją decyzją. I jest stanem, czyli nie czymś, co jest na zewnątrz, ale przede wszystkim tym, co dzieje się wewnątrz mnie, w moim sercu.
Czy nie tak samo jest z „piekłem kobiet”? To nie jest tak, że ktoś może do „piekła kobiet” wepchnąć, a kobieta nie ma wyboru. To piekło to też stan, to nastawienie serca: akceptuję to, ze poczęło się we mnie nowe życie i z miłością je przyjmuję – wtedy jestem w siódmym niebie – albo nie akceptuję i dlatego jestem nieszczęśliwa i mam pretensje do całego świata, że nie mogę zabić i przeżywam piekło. To bycie nieszczęśliwą, te pretensje do innych z Panem Bogiem włącznie, nie są jednak czymś zewnętrznym, co czyni nieszczęśliwą, ale spowodowanym własnym wyborem stanem serca, ducha. Tak, to jest prawdziwe piekło. Patrząc na kobiety tak żarliwie domagające się prawa do zabijania przez matki nienarodzonych dzieci nie mam co do tego wątpliwości.
W drugą Niedzielę Wielkanocną, kiedy Kościół przypomina przemieniającą wszystko prawdę o zmartwychwstaniu Chrystusa, kiedy głosi zwycięstwo życia nad śmiercią, miłości nad nienawiścią, w niedzielę, będącą jednocześnie Niedzielą Miłosierdzia wołam, prosząc także za tymi, którzy zdecydowawszy wybrać wielkie zło już na ziemi żyją w piekle: „Ojcze przedwieczny (...) Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i całego świata”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).