Wśród miliardów ludzi, którzy żyli i żyją na ziemi, ochrzczeni stanowią mniejszość. Jakie więc będą losy wieczne pozostałych?
Katechizm zaznacza jednak, że stwierdzenie to „nie dotyczy tych, którzy bez własnej winy nie znają Chrystusa i Kościoła”.
Pełnia zobowiązuje
Owszem, to nie jest wszystko jedno, w co i jak się wierzy, tak jak nie jest tym samym pełnia i to, co częściowe. W pełni do Kościoła wcieleni są ci, „co mając Ducha Chrystusowego, w całości przyjmują przepisy Kościoła i wszystkie ustanowione w nim środki zbawienia i w jego widzialnym organizmie pozostają w łączności z Chrystusem rządzącym Kościołem przez papieża i biskupów, w łączności mianowicie polegającej na więzach wyznania wiary, sakramentów i zwierzchnictwa kościelnego oraz wspólnoty” – uczy sobór. Zapis ten rozumiany powierzchownie mógłby sugerować, że kto jest katolikiem, ten ma u Boga „punkty” za samą przynależność. Konstytucja soborowa rozwiewa takie aroganckie złudzenia. „Nie dostępuje jednak zbawienia, choćby był wcielony do Kościoła, ten, kto nie trwając w miłości, pozostaje wprawdzie w łonie Kościoła »ciałem«, ale nie »sercem«” – czytamy. To „serce”, a więc dobra wola, miłość i szczere intencje, jest cenne w oczach Bożych. Stwierdzenie to koresponduje ze słowami św. Piotra, który w domu Korneliusza z Cezarei oświadczył: „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,34-35).
Bycie katolikiem nie jest „uprawnieniem” do zbawienia, lecz ogromnym, niezasłużonym darem, a przez to poważnym zobowiązaniem. „Od każdego zaś, komu wiele dano, wiele wymagać się będzie” – zapowiada Jezus (Łk 12,48). A katolikom dano najwięcej. „Wszyscy zaś synowie Kościoła pamiętać winni o tym, że swój uprzywilejowany stan zawdzięczają nie własnym zasługom, lecz szczególnej łasce Chrystusa, jeśli zaś z łaską tą nie współdziałają myślą, słowem i uczynkiem, nie tylko zbawieni nie będą, ale surowiej jeszcze będą sądzeni” – ostrzega sobór.
Droga do zbawienia jest otwarta także dla chrześcijan innych wyznań. „Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów. Wielu bowiem jest takich, którzy mają we czci Pismo Święte, jako normę wiary i życia, i wykazują szczerą gorliwość religijną, z miłością wierzą w Boga Ojca wszechmogącego i w Chrystusa Syna Bożego, Zbawiciela, naznaczeni są chrztem, dzięki któremu łączą się z Chrystusem, a także uznają i przyjmują inne sakramenty w swoich własnych Kościołach czy wspólnotach kościelnych” – wylicza dokument soborowy. Łączy nas modlitwa, a co więcej, „prawdziwa jakaś więź w Duchu Świętym, albowiem Duch Święty przez swe łaski i dary wśród nich także działa swą uświęcającą mocą, a niektórym spośród nich dał nawet siłę do przelania krwi”.
Istotnie, wśród przedstawicieli innych wyznań jest wielu głęboko wierzących ludzi, gotowych oddać życie za Chrystusa – i faktycznie nieraz oddających. Statystyki pokazują, że to najwyższe świadectwo wiary protestanci składają nie rzadziej niż katolicy. Świadom tego wszystkiego „Kościół katolicki wszedł nieodwołalnie na drogę ekumenicznych poszukiwań” – pisze Jan Paweł II w encyklice „Ut unum sint”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.