Czy tylko katolicy będą zbawieni?

Franciszek Kucharczak

publikacja 13.02.2020 09:00

Wśród miliardów ludzi, którzy żyli i żyją na ziemi, ochrzczeni stanowią mniejszość. Jakie więc będą losy wieczne pozostałych?

Czy tylko katolicy będą zbawieni? hneryk przondziono /foto gość

Kościół konieczny

Benedykt XVI w wywiadzie dla „Avvenire” w 2016 r. powiedział, że nie potrafi sobie wyobrazić, iż jego sąsiad, człowiek dobry, mógłby zostać potępiony jedynie dlatego, że jest niewierzący. Słowa emerytowanego papieża nie wynikały z niedostatków jego wyobraźni, lecz z nauczania Kościoła. Kościół bowiem bynajmniej nie twierdzi, że zbawieni będą tylko chrześcijanie. „Do nowego Ludu Bożego powołani są wszyscy ludzie” – uczy Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium”. Dokument soboru stwierdza, że do „katolickiej jedności Ludu Bożego (...) powołani są wszyscy ludzie i w różny sposób do niej należą lub są jej przyporządkowani zarówno wierni katolicy, jak inni wierzący w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w ogóle ludzie, z łaski Bożej powołani do zbawienia”.

Ale jak to? Przecież „poza Kościołem nie ma zbawienia”! – zdziwi się ktoś. Istotnie, to sformułowane w połowie III wieku przez św. Cypriana zdanie jest prawdziwe i nie traci aktualności. Katechizm Kościoła Katolickiego wyjaśnia, że stwierdzenie to „sformułowane w sposób pozytywny oznacza, że całe zbawienie pochodzi jedynie od Chrystusa-Głowy przez Kościół, który jest Jego Ciałem”. Mówi o tym konstytucja „Lumen gentium”: „Sobór święty (...), opierając się na Piśmie Świętym i Tradycji, uczy, że ten pielgrzymujący Kościół konieczny jest do zbawienia. Chrystus bowiem jest jedynym Pośrednikiem i drogą zbawienia, On, co staje się dla nas obecny w Ciele swoim, którym jest Kościół; On to właśnie, podkreślając wyraźnie konieczność wiary i chrztu, potwierdził równocześnie konieczność Kościoła, do którego ludzie dostają się przez chrzest jak przez bramę. Nie mogliby więc zostać zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać”.

Katechizm zaznacza jednak, że stwierdzenie to „nie dotyczy tych, którzy bez własnej winy nie znają Chrystusa i Kościoła”.

Pełnia zobowiązuje

Owszem, to nie jest wszystko jedno, w co i jak się wierzy, tak jak nie jest tym samym pełnia i to, co częściowe. W pełni do Kościoła wcieleni są ci, „co mając Ducha Chrystusowego, w całości przyjmują przepisy Kościoła i wszystkie ustanowione w nim środki zbawienia i w jego widzialnym organizmie pozostają w łączności z Chrystusem rządzącym Kościołem przez papieża i biskupów, w łączności mianowicie polegającej na więzach wyznania wiary, sakramentów i zwierzchnictwa kościelnego oraz wspólnoty” – uczy sobór. Zapis ten rozumiany powierzchownie mógłby sugerować, że kto jest katolikiem, ten ma u Boga „punkty” za samą przynależność. Konstytucja soborowa rozwiewa takie aroganckie złudzenia. „Nie dostępuje jednak zbawienia, choćby był wcielony do Kościoła, ten, kto nie trwając w miłości, pozostaje wprawdzie w łonie Kościoła »ciałem«, ale nie »sercem«” – czytamy. To „serce”, a więc dobra wola, miłość i szczere intencje, jest cenne w oczach Bożych. Stwierdzenie to koresponduje ze słowami św. Piotra, który w domu Korneliusza z Cezarei oświadczył: „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,34-35).

Bycie katolikiem nie jest „uprawnieniem” do zbawienia, lecz ogromnym, niezasłużonym darem, a przez to poważnym zobowiązaniem. „Od każdego zaś, komu wiele dano, wiele wymagać się będzie” – zapowiada Jezus (Łk 12,48). A katolikom dano najwięcej. „Wszyscy zaś synowie Kościoła pamiętać winni o tym, że swój uprzywilejowany stan zawdzięczają nie własnym zasługom, lecz szczególnej łasce Chrystusa, jeśli zaś z łaską tą nie współdziałają myślą, słowem i uczynkiem, nie tylko zbawieni nie będą, ale surowiej jeszcze będą sądzeni” – ostrzega sobór.

Droga do zbawienia jest otwarta także dla chrześcijan innych wyznań. „Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów. Wielu bowiem jest takich, którzy mają we czci Pismo Święte, jako normę wiary i życia, i wykazują szczerą gorliwość religijną, z miłością wierzą w Boga Ojca wszechmogącego i w Chrystusa Syna Bożego, Zbawiciela, naznaczeni są chrztem, dzięki któremu łączą się z Chrystusem, a także uznają i przyjmują inne sakramenty w swoich własnych Kościołach czy wspólnotach kościelnych” – wylicza dokument soborowy. Łączy nas modlitwa, a co więcej, „prawdziwa jakaś więź w Duchu Świętym, albowiem Duch Święty przez swe łaski i dary wśród nich także działa swą uświęcającą mocą, a niektórym spośród nich dał nawet siłę do przelania krwi”.

Istotnie, wśród przedstawicieli innych wyznań jest wielu głęboko wierzących ludzi, gotowych oddać życie za Chrystusa – i faktycznie nieraz oddających. Statystyki pokazują, że to najwyższe świadectwo wiary protestanci składają nie rzadziej niż katolicy. Świadom tego wszystkiego „Kościół katolicki wszedł nieodwołalnie na drogę ekumenicznych poszukiwań” – pisze Jan Paweł II w encyklice „Ut unum sint”.

Oni też

Co jednak z tymi, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii? I oni – poucza sobór – „w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego”. Wśród nich w pierwszym rzędzie wymienia Żydów. „Przede wszystkim więc naród, który pierwszy otrzymał przymierze i obietnice i z którego narodził się Chrystus wedle ciała, lud dzięki wybraniu szczególnie umiłowany ze względu na przodków, albowiem Bóg nie żałuje darów i wezwania” – czytamy.

Plan zbawienia dotyczy także tych, którzy „uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów, oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzień ostateczny”.

Zbawienie jest dostępne również dla tych, którzy „szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń” – piszą ojcowie soborowi o ludziach, którzy „bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem”. Wreszcie nie są pozbawieni możliwości zbawienia także ci, którzy „bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują nie bez łaski Bożej wieść uczciwe życie”. Kościół – jak zapewnia sobór – traktuje jako przygotowanie do Ewangelii wszystko to, co „znajduje się w nich z dobra i prawdy”.

A zatem wszyscy ludzie mają możliwość wejścia do nieba, o ile, choćby nieświadomie, pełnią wolę Boga, żyjąc w zgodzie z sumieniem. Czy jednak mogłoby być inaczej, skoro Bóg „pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4)? Powszechna wola zbawcza Boga nie oznacza, że każdy człowiek pozytywnie odpowiada na Boże zaproszenie. „Nieraz jednak ludzie, zwiedzeni przez Złego, znikczemnieli w myślach swoich i prawdę Bożą zamienili w kłamstwo, służąc raczej stworzeniu niż Stworzycielowi, albo też żyjąc i umierając na tym świecie bez Boga, narażeni są na rozpacz ostateczną” – zauważają autorzy konstytucji dogmatycznej „Lumen gentium”. I zwracają uwagę na konieczność wspierania misji, zgodnie z wezwaniem Jezusa do głoszenia Ewangelii.