Modląc się nareszcie wychodzimy poza siebie, poza swoje małe ego.
Poznaj samego siebie – apelował antyczny mędrzec Sokrates. Bo „nowoźniejse jest to, coby sóm siebie znoł. Cy ty wiys, co w tobie siedzi? Jaki djaboł? Jaki janioł? No nie wiys. To po co patrzys na gwiozdy, wtore sóm jest daleko, a nie patrzys na siebie, wtorego mos blisko? Nie uciekoj od siebie. Nie trać siebie. Poznaj cłeku samego siebie” – dodawał po wiekach ks. Józef Tischner, gdy filozofując po góralsku, zastanawiał się nad tym, „cymu cłek jest dobry”.
Co ciekawe, w poznaniu samego siebie, bardzo może pomóc także modlitwa, bo to swoista rozmowa z naszym dobrym aniołem, jak ją nazywał Carl Gustaw Jung.
Sokrates, Tischner, Jung… - a wciąż nie padło tu nazwisko najważniejsze. Grün. Anselm Grün. Bo to właśnie ów słynny benedyktyński mnich jest głównym bohaterem i „prowodyrem” dzisiejszego felietonu. A wszystko z powodu wznowionej jakiś czas temu przez tynieckie wydawnictwo książeczki jego autorstwa, noszącej tytuł „Modlitwa a poznanie siebie”.
Wracam do niej regularnie. Niemal na każdej stronie znajduję jakieś rady, wskazówki, olśnienia. Ot, chociażby ten cytat: „Dla dawnych mnichów modlitwa była źródłem poznania siebie i lekarstwem na wszelkie rany, które dziś usiłujemy uleczyć za pomocą technik psychologicznych. Modlitwa ma jednocześnie funkcje terapeutyczne i analityczne. Człowiek modląc się odkrywa wszystkie swoje wadliwe postawy, choroby i doznaje uzdrowienia. Modlący się jest nie tylko pobożny, ale przez modlitwę dojrzewa, zdrowieje, mądrzeje, staje się człowiekiem, o którym powiedzielibyśmy, że odnalazł siebie, że odnalazł swą tożsamość, że się zrealizował”.
Bo, jak pięknie i poetycko zauważa autor: „nasz duch, otulony w Bożą obecność, zdrowieje”. Modląc się nareszcie wychodzimy poza siebie, poza swoje małe ego, i jesteśmy w stanie spojrzeć na nasze życie z innego punktu widzenia.
Dlaczego samopoznanie jest tak ważne? Bo „do poznania Boga dochodzi się tylko przez poznanie siebie”. Zaskakujące, ale w samopoznaniu bardzo pomaga także modlitwa za bliźniego (wówczas widzimy go w świetle Boga, a „gdy tylko przestanę widzieć w innym jedynie błędy, stanę się zdolny do poznania siebie i własnej winy”).
Odkryć swe zło, by Bóg mógł je uleczyć. Zobaczyć w modlitewnych rozproszeniach cenne wskazówki. A może i zapłakać nad sobą? Wszak płacz oczyszcza, przynosi ulgę, „prowadzi nas w wewnętrzną ciszę głębiej i skuteczniej niż techniki relaksacyjne”.
Jak sami Państwo widzą, w książce aż roi się od ważnych wątków i cennych myśli. Jej obszerny fragment publikowaliśmy już na Wiara.pl (mowa o tekście „Modlitwa a poznanie siebie”).
Można ją też było wygrać w naszym konkursie. Tym razem najciekawszej odpowiedzi (na pytanie w czym najbardziej pomaga Państwu modlitwa?) udzielił Pan Szymon.
Gratulujemy, nagrodę prześlemy pocztą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).