Trzeba pomóc medycynie odnaleźć jej misję leczenia, a nie porzucania, opuszczania pacjenta.
W Watykanie została podpisana bezprecedensowa deklaracja na temat końca życia. Jednoznacznie opowiada się przeciwko eutanazji i wszelkim formom wspomaganego samobójstwa, zachęcając jednocześnie do prawdziwej troski o człowieka i promowania terapii paliatywnej. Jej bezprocesowość polega na tym, że nigdy wcześniej chrześcijanie, żydzi i muzułmanie nie wypowiedzieli się tak jasno na temat konieczności obrony ludzkiego życia i to we wspólnym dokumencie. Wkrótce deklarację mają sygnować również wyznawcy hinduizmu i buddyzmu.
Potrzebujemy takich braterskich gestów, by uczynić świat mniej podzielonym, a bardziej solidarnym i bardziej ludzkim. Ta międzyreligijna deklaracja to bez wątpienia ważny krok w kierunku dawania odporu cywilizacji śmierci, która swymi mackami stara się coraz mocniej opleść świat przez przyjmowanie w kolejnych krajach pro-eutanazyjnej legislacji. Deklaracja jednoznacznie przypomina, że zadaniem personelu medycznego nie jest decydowanie o długości czy sensie ludzkiego życia, lecz zapewnienie właściwej terapii. Wskazuje też na bardzo ważną w naszych czasach rzecz - na potrzebę zapewnienia, aby żaden chory nie miał poczucia, że jest finansowym obciążeniem i dlatego powinien się zdecydować na śmierć. Deklaracja podkreśla też potrzebę ochrony pracowników medycznych, tak aby wbrew swemu sumieniu nie musieli uczestniczyć w eutanazji czy wspomaganym samobójstwie. Kwestie związane z końcem życia należą niewątpliwie do przypadków, w których należy uszanować prawo do sprzeciwu sumienia.
Takich działań bardzo potrzeba, tak samo jak budzenia świadomości, że nazywana „słodką śmiercią” eutanazja, tak naprawdę jest zabójstwem. Co więcej trzeba jasno mówić, że dla klinik oferujących eutanazję jest to bardzo dochodowy biznes. Np. w Holandii za każdy „śmiertelny zabieg” przeprowadzony przez lekarza, firmy ubezpieczeniowe płacą klinice ok. 3.000 euro. Prawda o eutanazji nie może być tematem tabu. Inaczej „słodka śmierć” po cichu wejdzie także do naszych szpitali, tak jak wkradła się w ciągu minionych lat w Belgii, czy Holandii. I będzie przekraczać kolejne granice.
W Holandii eutanazja stała się już podstawową „usługą zdrowotną” objętą comiesięczną składką, którą każdy obywatel płaci swojej firmie ubezpieczeniowej. Jednak to jeszcze za mało. Tamtejsi pediatrzy chcą teraz eutanazji dla dzieci poniżej 12. roku życia. Ciarki z przerażenia przechodzą po plecach, że w ogóle taki pomysł się pojawił, a co dopiero ze strony lekarzy. To jednak niestety nie czarny humor czy kiepski żart. W sprawozdaniu złożonym przez trzy uniwersyteckie szpitale w niższej izbie holenderskiego parlamentu czytamy, że 84 proc. tamtejszych pediatrów uważa eutanazję w tej grupie wiekowej za konieczną. Ich zdaniem tak młody człowiek może świadomie zdecydować, że nie chce żyć. Holandia podąża belgijskim szlakiem. W tym kraju nie ma bowiem granicy wieku, gdy można dokonać eutanazji. Troje dzieci poniżej 9, 11 i 17 roku życia otrzymało już w Belgii śmiertelny zastrzyk.
Nie bez przyczyny sygnatariusze międzyreligijnej deklaracji o końcu życia podkreślili, że trzeba pomóc medycynie odnaleźć jej misję leczenia, a nie porzucania, opuszczania pacjenta. Zadaniem ludzi wierzących jest dawanie zdecydowane odporu kulturze śmierci i prawdziwa troska o życie, także u jego kresu. Bez tego nasz świat nie ma przyszłości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.