Komponowała, pisała dzieła teologiczne, medyczne, przyrodoznawcze, głosiła kazania, leczyła ciała i dusze… Św. Hildegarda z Bingen, poetka, wizjonerka, mniszka z charakterem, fascynuje współczesnych.
W roku 1146 Bernard z Clairvaux, jeden z najbardziej wpływowych ludzi swojej epoki, dostaje list od nieznanej mniszki z małego konwentu sióstr z Disibodenbergu w Nadrenii. Autorka listu wyraża wielki szacunek dla Bernarda, po czym wyjaśnia powód, dla którego pisze. Mimo braku wykształcenia, od najmłodszych lat doświadcza wewnętrznych wizji interpretujących Biblię. Ponadto komponuje pieśni i muzykę liturgiczną, mimo że nie ma żadnej muzycznej edukacji.
Mniszka nie wie, czy powinna ujawniać swoje wizje. Dlatego prosi o radę. Niektóre sformułowania musiały zaskoczyć Bernarda. Hildegarda pisze na przykład o „świętym dźwięku, który rozbrzmiewa w całym stworzeniu” lub o „viriditas” („zieloność”) – sile życia obecnej w stworzeniu, która daje owocność naturze i ludzkiej aktywności, a pochodzi od Ducha Świętego. Św. Bernard, czuły na nieortodoksyjne poglądy, jest pod wrażeniem listu. Zachęca mniszkę do pisania i prosi ją o modlitwę. Rok później na Synodzie w Trewirze obszerne fragmenty „Scivias” („Poznaj drogi Pana”), pierwszego dzieła Hildegardy, czyta sam papież Eugeniusz III, który wyraża zgodę na jego upowszechnienie.
Ośmiolatka w pustelni
W ciągu kilku lat od tego wydarzenia Hildegarda z Bingen staje się religijnym doradcą połowy Europy, o czym świadczy jej ogromna korespondencja (łącznie z listami do cesarza i papieży). Nazwano ją „Sybillą znad Renu” ze względu na dar proroctwa. Ona sama mówi o sobie, że jest piórkiem unoszonym przez Ducha Świętego. Dokonała tego, co wydawało się całkowicie niemożliwe dla kobiety, zwłaszcza w tamtych czasach. Czterokrotnie podróżuje po cesarstwie, głosząc kazania (!) w kościołach i klasztorach, nieraz napominając duchownych.
Autorytet prorockiego powołania i siła charakteru benedyktynki znad Renu musiały pokonywać wszelkie bariery. Kim była ta niezwykła kobieta? Przyszła na świat w zamożnej, szlacheckiej rodzinie mieszkającej w pobliżu Moguncji. Była najmłodszym, dziesiątym dzieckiem. Kiedy miała osiem lat, rodzice oddali ją pod opiekę pustelnicy Jutty ze Sponheim, żyjącej w pobliżu benedyktyńskiego opactwa na wzgórzu św. Dyzyboda. Tam dojrzewała i kształciła się. Sama nazywała siebie często „indocta” (nieuczoną), ale nawet pobieżny przegląd jej dzieł świadczy o tym, jak rozległą wiedzę zdobyła, korzystając z dobrodziejstw benedyktyńskiej tradycji.
Jej prywatnym nauczycielem i duchowym przewodnikiem stał się zakonnik z klasztoru w Disibodenbergu imieniem Volmar. Z jego pomocą zaczęła pisać swoje pierwsze dzieło „Scivias”. Po śmierci Jutty Hildegarda została wybrana przełożoną rozrastającej się żeńskiej wspólnoty. W 1147 roku zdecydowała się na utworzenie nowego żeńskiego klasztoru. Nie pomogły protesty opata z Disibodenbergu. Hildegarda doprowadziła do przeprowadzki swojej wspólnoty do nowego konwentu na wzgórzu św. Ruperta w pobliżu Bingen.
Wędrując po śladach Hildegardy
Po opactwie Disibodenberg zostały dziś tylko ruiny. Klasztorne wzgórze zarosło gęstym lasem. Kilka lat temu urządzono tutaj małe muzeum, a na wzniesieniu wytyczono ścieżkę medytacyjną. Co kilka metrów stoją tablice z fragmentami Psalmów i tekstów Hildegardy. „Każde stworzenie ma coś widzialnego i niewidzialnego. Element widzialny jest słaby, niewidzialny zaś silny i żywotny. Rozum próbuje to pojąć, choć tego nie widzi. To są moce Ducha Świętego” – czytam pierwszy tekst Hildegardy. Miejsce nastraja do refleksji. Jest tu cicho, słychać tylko ptaki. Fragmenty budowli toną w bujnej zieleni, fundamenty kościoła świadczą o jego potężnych rozmiarach.
Na sąsiednich wzgórzach dojrzewa wino. Tradycja mówi, że Dyzybod, iroszkocki mnich z pierwszej misji ewangelizacyjnej w Niemczech, założył tu swoją pustelnię. Legenda dopowiada, że kiedy wbił tutaj swoją pasterską laskę, wokół pojawiły się pędy winogron. Gospodarz (ogrodnik?) pokazuje na makiecie opactwa prawdopodobne miejsce, w którym przebywała Hildegarda. Ulotki opracowane przez ministerstwo kultury z okazji 900. rocznicy urodzin świętej zachęcają do zwiedzania „Ziemi Hildegardy” i przekonują, że jej duch wciąż jest tu obecny.
Około 40 km na północ stąd leży Bingen. Miasteczko położone jest nad samym Renem, w miejscu, gdzie zaczyna się jego najbardziej malowniczy odcinek. W muzeum nad samym brzegiem rzeki spora część ekspozycji poświęcona jest Hildegardzie. Oglądam makietę klasztoru Rupertsberg, założonego przez energiczną mniszkę. Budowla została zburzona przez Szwedów w XVII wieku. Przetrwało tylko kilka łuków wtopionych w dzisiejszą zabudowę.
Częścią ekspozycji jest ogródek z roślinami, opisanymi przez Hildegardę w dziele „Physica”, które miało charakter leksykonu roślin, zwierząt i minerałów. W księdze „Causae et Curae” Hildegarda zawarła wiedzę o leczniczych właściwościach ziół i minerałów. Spośród zbóż najbardziej polecała starożytną odmianę pszenicy – orkisz. Miłośnicy zdrowej żywności odkrywają ze zdziwieniem, że święta miała świętą rację. Ziarno orkiszu daje mąkę najłatwiej przyswajalną przez człowieka i zawierającą najwięcej wartościowych dla zdrowia składników.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.