Niedawne przejście cyklonu, susza niszcząca uprawy i kryzys polityczny - to trzy czynniki, które stawiają mieszkańców Zimbabwe w obliczu niebezpieczeństwa głodu/
Na miejscu, w porozumieniu z lokalnym Kościołem, działają instytucje humanitarne.
Kościół w Zimbabwe jest aktywny na wielu poziomach. Współpracuje z liderami innych wyznań, negocjuje z rządem i wywiera wpływ na wspólnotę międzynarodową, aby zaradzić kryzysowi w jakim znalazł się kraj – przyznaje Verity Johnson, Krajowa Reprezentantka Katolickiej Agencji Pomocowej CAFOD, która jest częścią międzynarodowej sieci Caritas. Wskazuje również, że Kościół wydał niedawno przesłanie, apelując do wszystkich, aby usłyszeli płacz zimbabwejskich rodzin i zareagowali.
CAFOD stara się zaradzić problemowi zarówno doraźnie, jak i w perspektywie długoterminowej. W tym celu współpracuje z Caritas także na poziomie diecezjalnym, a nawet parafialnym. Głównym zadaniem jest dostarczanie żywności i przywrócenie zasobów wody, jak również zapewnienie nasion na uprawy w następnym sezonie. Verity Johnson podkreśla, że jest ogromny kontrast między obszarami gdzie działa instytucja, a tymi gdzie nie udało się jej jeszcze dotrzeć.
W niektórych miejscach udało się naprawić tamy, ale większość pól jest sucha i poważnym problemem staje się brak wystarczającej ilości jedzenia. Zimbabwe było niegdyś nazywane „Spichlerzem Afryki”. 70 proc. ludności zajmuje się uprawą na własny użytek. Dziś wiele osób dotkniętych jest ryzykiem śmierci głodowej. Od czerwca ceny ryżu i cukru wzrosły dwukrotnie. Agendy ONZ planują wykarmić ponad pół miliona osób w tym miesiącu, a ponad 2 mln w styczniu.
Na chwilę obecną nie wiadomo, czy dokonano również aresztowań.
Zaapelował o większą możliwość zaangażowania ich na kierowniczych stanowiskach.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Stowarzyszenie Katechetów Świeckich zwraca uwagę na faworyzowanie tzw edukacji zdrowotnej.