W Melbourne zakończyła się dwudniowa rozprawa w procesie apelacyjnym kard. Georga Pella. Australijski purpurat powrócił do więzienia. Sędziowie nie poinformowali, kiedy podejmą decyzję w jego sprawie.
W grudniu były prefekt watykańskiego Sekretariatu ds. Ekonomii został skazany na 6 lat więzienia za molestowanie dwóch nastoletnich chórzystów w 1996 r., kiedy był arcybiskupem Melbourne. Kard. Pell nie przyznał się do winy. Przysięgli orzekli winę wyłącznie na podstawie zeznań jednej z domniemanych ofiar. Druga zmarła 5 lat temu i przed śmiercią oświadczyła, że nigdy nie była molestowana. Za niewinnością kard. Pella przemawiają też zeznania ceremoniarza, który towarzyszył mu w zakrystii w czasie, gdy miało dojść do przestępstwa, oraz fakt, że w tym miejscu po uroczystej Mszy zawsze panuje wielki ruch.
Argumenty te przypomnieli wczoraj obrońcy kard. Pella. Uznali, że został on skazany na podstawie zeznań, które mogą budzić uzasadnione wątpliwości. Przypomnieli, że podczas rozprawy zeznania świadka obrony nie zostały wzięte pod uwagę.
W procesie apelacyjnym kard. Pell odpowiada już nie przed ławnikami, lecz trzyosobowym kolegium zawodowych sędziów. Swój werdykt mogli ogłosić już podczas rozprawy. Postanowili jednak, że uczynią to później.
Zawiera wyraźne stwierdzenie, że istnieją tylko dwie płcie: męska i żeńska.
Na chwilę obecną nie wiadomo, czy dokonano również aresztowań.
Zaapelował o większą możliwość zaangażowania ich na kierowniczych stanowiskach.
Zapewnił też o swojej bliskości mieszkańców Los Angeles, gdzie doszło do katastrofalnych pożarów.
Stowarzyszenie Katechetów Świeckich zwraca uwagę na faworyzowanie tzw edukacji zdrowotnej.