Wokół Judasza

xwl

Dlaczego wiele – mówiąc delikatnie – mało chrześcijańskich zwyczajów odżywa i cieszy się popularnością?

Reklama

Zainteresowanie Judaszem przyszło wraz z pewną zupełnie w innym temacie dyskusją. Wątek krążył wokół budzącego od samego początku pontyfikatu kontrowersje gestu obmywania przez papieża nóg więźniom. Jak to zwykle bywa w pewnym momencie zabrakło argumentów, a pojawiły się inwektywy i złośliwości. Żeby nie być gołosłownym (choć nie wiem, czy strony poważnego portalu są odpowiednim miejscem na takie cytaty): „Jezus umył nogi apostołom i uczniom, (przyjaciołom), a nie więźniom, co to kurze spod ogona wypadli”. Nie wiem, czy autor owego „odkrywczego” spostrzeżenia czytał Ewangelię według świętego Jana. Bo jeśliby to robił (najlepiej systematycznie), z pewnością by zauważył i zapamiętał kolejność wydarzeń, opisanych w trzynastym rozdziale. Na wszelki wypadek warto przypomnieć. Jezus, wiedząc że „diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać”, umywa dwunastu nogi, podaje mu kawałek chleba, zdrajca opuszcza wieczernik. Nie da się zatem nie zauważyć że w geście obmycia nóg Judasz nie został odtrącony. Być może była to misja ostatniej szansy.

Wątpliwości budzą się także wówczas, gdy na czyn Judasza spojrzymy w perspektywie nauczania świętego Pawła. Ten, w Liście do Rzymian, pisze: „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy jeszcze byli grzesznikami” (Rz 5,8).To znaczy, że umarł także za Judasza. Z jakimi konsekwencjami? Tu teologowie mocno drapią się po głowie. Jedno natomiast nie ulega wątpliwości. Nie Jezus potępił Judasza, ale on sam siebie potępił, decydując się na desperacji krok, jakim było samobójstwo. Przy okazji trzeba zauważyć, że w teologii duchowości mówi się o dwóch rodzajach żalu: judaszowym i piotrowym. Pierwszy, w przeciwieństwie do drugiego, nie widzi szansy zbawienia i przebaczenia. Co wcale nie musi oznaczać, że ostatnim momencie, kiedy oddawał ducha, z szansy przebaczenia nie skorzystał. A jeśli została mu dana to właśnie dlatego, że i za niego umarł Jezus.

Jeżeli patrzymy na Judasza nie z perspektywy Ewangelii, ale ludowych zwyczajów, musimy zauważyć także, że kary nikt mu za zdradę nie wymierzał. Nie było gonienia (a i takie zwyczaje praktykowane były w Polsce podczas tak zwanych ciemnych jutrzni), tym bardziej wieszania. „Poszedł i powiesił SIĘ” (Mt 27,5). Pozostaje zatem dać mu spokój, natomiast przyjrzeć się temu wszystkiemu, co związane jest z religijnością ludową.

Nie chodzi bynajmniej o wyliczanie i omawianie praktykowanych w różnych zakątkach Polski zwyczajów. Te, niestety, zanikają, czyniąc miejsce dla symboli, znaków, zachowań, coraz mniej zakorzenionych w tradycji i zarazem coraz częściej zastępujących kult chrześcijański. Klasycznym przykładem z okresu Wielkiego Postu są stoły wielkanocne w Niedzielę Palmową. Podobno chodzi o zachowanie starych zwyczajów. Zapomina się przy okazji, że starym zwyczajem jest udział w procesji z palmami. Jeśli na jej miejsce wprowadza się inny, stary musi umrzeć.

Dlaczego wiele – mówiąc delikatnie – mało chrześcijańskich zwyczajów odżywa i cieszy się popularnością?

Z religią i duchowością jest jak ze zdrowiem. Kto prowadzi regularny tryb życia, stosuje prawidłową, zróżnicowaną dietę, ma większe szanse żyć zdrowo od kogoś, kto tych reguł nie przestrzega. A jeśli nie przestrzega, sięga po substytuty i suplementy zastępujące i uzupełniające braki w organizmie. Że człowiek nie znosi duchowej pustki próbuje ją zapełnić. Z reguły w najprostszy z możliwych sposobów, czyli suplementami. Na tę zasadę już dawno zwróciła uwagę profesor Maria Braun-Gałkowska. Pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku postawiła sobie pytanie o motywy, jakie pchają młodych w kierunku zachowań satanistycznych. Odpowiedź była zadziwiająco prosta. Pustka. Duchowa próżnia. Kończąc swoje niewielkie opracowanie autorka odwołała się do Ewangelii według świętego Mateusza, gdzie Jezus mówi o powrocie do grzechu. Gdy zły duch wraca i zastaje dom „niezajętym, wymiecionym i przyozdobionym” (Mt 12, 44). Wystarczy pustka, miejsce – jak zauważa pani profesor – nie zajęte, czyli takie, „w którym nie ma miłości”.

Jeżeli zabraknie autentycznego życia duchowego, spotkania z Jezusem w Słowie i sakramentach, czyli doświadczenia Bożej miłości, jeśli u dojrzewającego i dorosłego chrześcijanina modlitwa i sumienie będą na poziomie dziecka pierwszokomunijnego, a w rodzinach zatrzymamy się na tym, co zewnętrzne i tylko do tego przywiązywać będziemy wagę, pojawi się pustka i chęć wyciągnięcia ręki po suplementy. Im większa pustka, tym większe pragnienie skorzystania z nich.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama