Świątynie tańczą na mokradłach

Kolejny obiekt zagrożony zamknięciem? Spękania pojawiły się na kościele św. Bartłomieja, gdańskiej parafii greckokatolickiej. Prace zabezpieczające zostały już wykonane, ale budynek będzie wymagał kosztownego remontu.

Reklama

Coś bardzo niepokojącego dzieje się z fundamentami budowli w centrum Gdańska. Na razie spękania pojawiły się w dwóch obiektach – kościele św. Bartłomieja i bazylice św. Mikołaja. W drugiej świątyni sytuacja okazała się na tyle poważna, że jej gospodarze – ojcowie dominikanie – podjęli decyzję o zamknięciu i prowadzą obecnie pod okiem specjalistów szczegółowe badania konstrukcji.

Taniec na suchych palach

Oba obiekty to budynki o dużej kubaturze, umiejscowione pojedynczo, choć w ścisłej zabudowie historycznego centrum Gdańska. – To na nich pojawiły się pierwsze ślady zmian w podłożu. Niewykluczone, że dotyczą one całości terenu, a skoro zabudowa jest zwarta, granicząca ścianami, w dodatku w formie kwartałów, to podobne zjawiska, choć nie muszą wystąpić, mogą pojawić się w przyszłości. Taka sytuacja może być związana ze znacznymi zmianami w substancji miejskiej w ostatnich latach. Budynki wielkokubaturowe, które powstały w centrum, towarzyszące im badania archeologiczne w podmokłym gruncie mogły naruszyć stosunki wodne, przebieg i wysokość wód gruntowych – mówi anonimowo gdańska urbanistka.

Nasza rozmówczyni wskazuje też na charakterystyczny sposób budowania wszystkich gdańskich budowli. Fundamenty wielu z nich zostały zbudowane na drewnianych palach wbitych w grunt. Po obniżeniu poziomu wód gruntowych pale wysychają, tracą swoje właściwości nośne i fundamenty zaczynają być niestabilne. O swoistym „tańcu” bazyliki św. Mikołaja, przemieszczających się filarach i posadzkach mówił nam kilka miesięcy temu o. Michał Osek, przeor gdańskiego klasztoru dominikanów. W jednej z najstarszych świątyń Gdańska zaobserwowano liczne spękania, szczeliny na sklepieniach, filarach i posadzce. Według specjalistów, te symptomy mogły być ostrzeżeniem przed zawaleniem się kościoła. Zakonnicy przy pomocy służb konserwatorskich i miasta uruchomili już program naprawczy. Po zakończeniu badań i ekspertyz zostanie ustawiona specjalna konstrukcja, która ustabilizuje bazylikę.

Bartłomiej z Mikołajem

Niestety, w ostatnich tygodniach okazało się, że nie tylko bazylika z ulicy Świętojańskiej ma kłopoty ze stabilną konstrukcją. Ksiądz Józef Ulicki, gospodarz kościoła św. Bartłomieja, w którym od ponad 20 lat modlą się grekokatolicy z całego Pomorza, zobaczył szczeliny na sklepieniach prezbiterium, nawy bocznej i przylegającej do niej kaplicy. W tej ostatniej rysy pokryły cały sufit. Sytuacja na tyle zaniepokoiła księdza, że już kilkanaście miesięcy temu zamknął kaplicę. – Musiałem podjąć taką decyzję ze względów bezpieczeństwa. Spękania były w naszej świątyni od zawsze, ale w ostatnim czasie zrobiły się coraz bardziej widoczne. Pewnie ściany, konstrukcja zaczęły pracować – mówi ks. Ulicki. Duchowny jest przekonany, że to wynik działania czynników zewnętrznych. – Być może bezpośredni wpływ miały na to liczne inwestycje budowlane, realizowane w centrum w ostatnich latach – dodaje.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama