W XVI-wiecznej budowli modlą się grekokatoliccy.
W XVI-wiecznej budowli modlą się grekokatoliccy.
Piotr Piotrowski /FOTO GOŚĆ

Świątynie tańczą na mokradłach

Brak komentarzy: 0

Piotr Piotrowski; Gość gdański 9/2019

publikacja 17.03.2019 06:00

Kolejny obiekt zagrożony zamknięciem? Spękania pojawiły się na kościele św. Bartłomieja, gdańskiej parafii greckokatolickiej. Prace zabezpieczające zostały już wykonane, ale budynek będzie wymagał kosztownego remontu.

Coś bardzo niepokojącego dzieje się z fundamentami budowli w centrum Gdańska. Na razie spękania pojawiły się w dwóch obiektach – kościele św. Bartłomieja i bazylice św. Mikołaja. W drugiej świątyni sytuacja okazała się na tyle poważna, że jej gospodarze – ojcowie dominikanie – podjęli decyzję o zamknięciu i prowadzą obecnie pod okiem specjalistów szczegółowe badania konstrukcji.

Taniec na suchych palach

Oba obiekty to budynki o dużej kubaturze, umiejscowione pojedynczo, choć w ścisłej zabudowie historycznego centrum Gdańska. – To na nich pojawiły się pierwsze ślady zmian w podłożu. Niewykluczone, że dotyczą one całości terenu, a skoro zabudowa jest zwarta, granicząca ścianami, w dodatku w formie kwartałów, to podobne zjawiska, choć nie muszą wystąpić, mogą pojawić się w przyszłości. Taka sytuacja może być związana ze znacznymi zmianami w substancji miejskiej w ostatnich latach. Budynki wielkokubaturowe, które powstały w centrum, towarzyszące im badania archeologiczne w podmokłym gruncie mogły naruszyć stosunki wodne, przebieg i wysokość wód gruntowych – mówi anonimowo gdańska urbanistka.

Nasza rozmówczyni wskazuje też na charakterystyczny sposób budowania wszystkich gdańskich budowli. Fundamenty wielu z nich zostały zbudowane na drewnianych palach wbitych w grunt. Po obniżeniu poziomu wód gruntowych pale wysychają, tracą swoje właściwości nośne i fundamenty zaczynają być niestabilne. O swoistym „tańcu” bazyliki św. Mikołaja, przemieszczających się filarach i posadzkach mówił nam kilka miesięcy temu o. Michał Osek, przeor gdańskiego klasztoru dominikanów. W jednej z najstarszych świątyń Gdańska zaobserwowano liczne spękania, szczeliny na sklepieniach, filarach i posadzce. Według specjalistów, te symptomy mogły być ostrzeżeniem przed zawaleniem się kościoła. Zakonnicy przy pomocy służb konserwatorskich i miasta uruchomili już program naprawczy. Po zakończeniu badań i ekspertyz zostanie ustawiona specjalna konstrukcja, która ustabilizuje bazylikę.

Bartłomiej z Mikołajem

Niestety, w ostatnich tygodniach okazało się, że nie tylko bazylika z ulicy Świętojańskiej ma kłopoty ze stabilną konstrukcją. Ksiądz Józef Ulicki, gospodarz kościoła św. Bartłomieja, w którym od ponad 20 lat modlą się grekokatolicy z całego Pomorza, zobaczył szczeliny na sklepieniach prezbiterium, nawy bocznej i przylegającej do niej kaplicy. W tej ostatniej rysy pokryły cały sufit. Sytuacja na tyle zaniepokoiła księdza, że już kilkanaście miesięcy temu zamknął kaplicę. – Musiałem podjąć taką decyzję ze względów bezpieczeństwa. Spękania były w naszej świątyni od zawsze, ale w ostatnim czasie zrobiły się coraz bardziej widoczne. Pewnie ściany, konstrukcja zaczęły pracować – mówi ks. Ulicki. Duchowny jest przekonany, że to wynik działania czynników zewnętrznych. – Być może bezpośredni wpływ miały na to liczne inwestycje budowlane, realizowane w centrum w ostatnich latach – dodaje.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..