Może dojść do masakry na wielką skalę.
Ponad 740 osób, w tym 30 proc. dzieci jest dotkniętych epidemią eboli, która występuje w kilku rejonach Demokratycznej Republiki Konga. Jeśli nie podejmie się natychmiastowych działań może dojść do masakry na wielką skalę – przestrzega Andrea Iacomini, rzecznik włoskiego oddziału UNICEF.
Spośród zarażonych wirusem aż 460 osób zmarło. To druga najpoważniejsza epidemia w historii po tej, która miała miejsce w latach 2014-2016 w Liberii, Gwinei oraz Sierra Leone. UNICEF wraz z władzami lokalnymi oraz organizacjami partnerskimi udziela pomocy ofiarom i monitoruje proces rozszerzania się choroby, aby położyć kres epidemii. Szybka reakcja na zagrożenie jest jednak utrudniona z powodu niepewnych warunków bezpieczeństwa, intensywnego ruchu ludności oraz oporu stawianego przez niektóre grupy przed podjęciem leczenia.
„Chodzi o kraj bardzo niestabilny, w którym żyją miliony dzieci dotkniętych ostrym niedożywieniem. Są też osoby, które nieustannie zmieniają swe miejsce pobytu. W wielu rejonach, różne lokalne grupy i oddziały rządowe starają się kontrolować zagrożone obszary. Jest rzeczą jasną, że przemieszczanie się ludzi w przypadku tej akurat choroby niesie ogromne ryzyko roznoszenia epidemii na cały kraj i poza jego granice, co mogłoby spowodować katastrofalne skutki - mówi Radiu Watykańskiemu Andrea Iacomini. - Właśnie dlatego przedstawiciele UNICEF starają się przeciwdziałać dalszemu rozprzestrzenianiu choroby na terenach, gdzie już występuje. Następnie priorytetową rzeczą jest ochrona dzieci, sierot po eboli. To są najbardziej wrażliwe dzieci, najsłabsze, które nie mają już rodziców”.
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.