Tekst wystąpienia podczas sesji plenarnej XI Zjazdu Gnieźnieńskiego, 21 września 2018 r.
3.
Chciałabym teraz omówić kilka konkretnych trudności, jakie napotykamy w społeczeństwie postmodernistycznym w odniesieniu do wolności indywidualnej.
W imię wolności jednostki żąda się legalizacji praktyk do tej pory zakazanych, takich jak aborcja czy eutanazja. Wyraźnie widać, że społeczeństwo zmierza w kierunku -wolności indywidualnej. Takiemu państwu jak Chile jest coraz trudniej w dalszym ciągu utrzymać zakaz aborcji, z czego już zrezygnowała Irlandia. Polsce trudno jest utrzymać obecne obostrzenia. W naszych społeczeństwach to chrześcijanie, którzy mają wyraziste przekonania, walczą o to, żeby praktyki te pozostały zakazane (np. działania kolektywu Manif pour tous[3] we Francji).
Dlaczego te praktyki były dotąd zakazane? Działo się to w imię chrześcijańskiej antropologii, która uznaje świętość godności osoby niezależnie od jej cech charakteru czy wyglądu. Debata wokół tych ważnych pytań społecznych to tak naprawdę głęboki konflikt natury religijnej: dwie ścierające się wizje człowieka.
Chrześcijanie mają zły zwyczaj twierdzić, że jeżeli przyzwolimy na aborcję czy eutanazję, to społeczeństwa popadną w niebyt. Trzeba popatrzyć na to, co się dzieje, z perspektywy historycznej.
Zabieg przerywania ciąży oznacza powrót do zabijania noworodków, który istnieje u wszystkich ludów, oprócz judeochrześcijańskich. Dzieciobójstwo - które odsłania nie okrucieństwo czy barbarzyństwo, a odrzucanie pewnych jednostek przez społeczeństwo jako niepotrzebnych - jest zjawiskiem powszechny:m. W Chinach ustawa dotycząca małżeństwa z 1 maja 1950 r., a w szczególności artykuł 13, mówi: „Surowo zabrania się rodzicom topić noworodków oraz popełniać podobnych zbrodni", 1950 rok! To prawo wprowadzono właściwie niedawno. Mao chciał zatem wejść we współczesność. Jak na ironię, w momencie gdy Chiny chciały pójść bardziej w kierunku Zachodu i zakwalifikować dzieciobójstwo jako zbrodnię, to my zwróciliśmy się w kierunku pogaństwa. Na Zachodzie stosuje się dyskurs, według którego istnieje „życie, które nie jest godne tego, aby żyć".
W starożytności wartość jednostki była zależna od zewnętrznych okoliczności, od uwarunkowań społecznych, rodzinnych czy politycznych. Życie było klasyfikowane jako „godne lub niegodne tego, aby żyć" na podstawie pewnej określonej liczby kryteriów społecznych, biologicznych lub innych, które mogły się różnić w zależności od epoki (z tym że nie były one znowu tak znacznie zróżnicowane, jako że trudno sobie wyobrazić, żeby dziewczynki miały więcej wartości niż chłopcy, czy też bycie nieślubnym dzieckiem mogło mieć neutralny charakter).
Chrześcijaństwo zapoczątkowało epokę, w której zanikła hierarchia płci: każde życie było godne tego, aby żyć, w tym takie, które poczęło się w bardzo niefortunnych okolicznościach albo nawet takie, które zmierzało do końca i chciało zakończyć swoje cierpienia. W późniejszych okresach epoki współczesnej ludzka godność na nowo przybrała charakter zewnętrzny, w tym sensie, że jednostka przestała być godna sama z siebie, tylko dlatego, że jest człowiekiem. Podobnie jak w innych kulturach znowu na podstawie kryteriów zewnętrznych ocenia się, czy posiada ona godność czy nie. Powróciliśmy do starożytnego pogaństwa, do pogaństwa widocznego w innych kulturach.
To samo można powiedzieć o eutanazji, która w społeczeństwie zachodnim staje się coraz bardziej powszechna. Eutanazję praktykowano we wszystkich starożytnych kulturach i we wszystkich kulturach poza naszą. Pozbywano się starca, który stawał się ciężarem, lub chorego, który za bardzo cierpiał. Samobójstwo u starożytnych Greków (na przykład stoików), u Hindusów czy dzisiejszych Japończyków pozostaje powszechnie akceptowaną decyzją. W Japonii jeszcze w czasie drugiej wojny światowej (zob. Ruth Benedict[4]) nie było szpitali wojennych i systematycznie dobijano rannych... Aż do dzisiaj nasze społeczeństwa chrześcijańskie jako jedyne odrzucały eutanazję i samobójstwo. Obecnie i pod tym względem przyłączamy się do kultury pogańskiej.
Sadzę, te bardzo trudno będzie nam narzucić zachowania, które nie odpowiadają antropologii dzisiejszych czasów. W jaki sposób usankcjonować prawnie równą godność jako coś przynależnego wszystkim osobom, skoro większość społeczeństwa sądzi, że godność jest czymś zależnym od zewnętrznych okoliczności, a nie czymś ontologicznym?
Jestem przekonana, że aby móc walczyć przeciwko wolności robienia wszystkiego, należałoby najpierw nawrócić naszych współobywateli na chrześcijaństwo...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.