Biskupi za pokojem, przeciw przemocy

Biskupi z Konferencji Episkopatu Wenezueli apelują o wejście na drogę zmian, sprawiedliwości i pokoju. W Nikaragui kard. Leopoldo Brenes upomina się o życie i wolność protestujących.

Reklama

„W Wenezueli wciąż rośnie spirala przemocy, co grozi utratą kontroli i może prowadzić do nieprzestrzegania praw i legalnych procedur sądowych. W ten sposób dochodzi się do prześladowań fizycznych, zastraszania i nie wywiązywania się z podstawowych obowiązków, które stoją przed państwem” – czytamy w komunikacie podpisanym przez przewodniczącego episkopatu oraz jego zastępców i sekretarza. 

Biskupi podkreślają, że rozwiązania siłowe, niezależnie od tego, kto jest ich autorem i przeciw komu są używane, muszą być odrzucone. Z pokojem bowiem można otrzymać wszystko, za przemocą idzie tylko destrukcja. Jednocześnie hierarchowie wenezuelscy oskarżają tych, którzy są u władzy, o używanie przemocy, co niesie ze sobą łamanie Konstytucji i praw człowieka. „Lud prosi o jedzenie, lekarstwa, prąd, transport publiczny, gaz, sprawiedliwe wypłaty i powstrzymanie inflacji – apelują biskupi. – A nic z tego nie jest mu dane, wręcz przeciwnie, wszystko jest kontrolowane, a myślącym inaczej zamyka się usta”.

Na zakończenie komunikatu biskupi z Konferencji Episkopatu Wenezueli zachęcili wiernych do nie poddawania się oraz ciągłego angażowania na rzecz pojednania, pokoju i prawdy. Wzywają również rządzących do zmiany swojego postępowania oraz zauważenia ogromnych poświeceń i cierpień wielkiej rzeszy Wenezuelczyków.

Wenezuela, która posiada olbrzymie złoża ropy naftowej, przeżywa od kilku lat coraz bardziej narastający kryzys gospodarczy i polityczny. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego, hiperinflacja może do końca roku sięgnąć tam miliona (!) procent. Powszechny jest brak produktów żywnościowych i lekarstw. W związku z upadkiem służby zdrowia na nowo pojawiają się i szerzą choroby, dawno uznane za zwalczone w tym kraju: odra, malaria, gruźlica i dyfteryt. Z kraju uciekło już 2,3 mln obywateli. Do zapaści gospodarczej doprowadził spadek cen ropy naftowej, ale także socjalistyczne rządy prezydentów Hugo Chaveza (zmarłego w 2013 r.) i Nicolasa Maduro. Tymczasem Maduro przypisuje problemy Wenezueli „wojnie gospodarczej”, jaką miały wydać temu krajowi Stany Zjednoczone i Europa.

Jednocześnie w kwietniu 2017 r. wybuchły w Wenezueli gwałtowne protesty społeczne spowodowane ogłoszeniem przez prezydenta wyborów do Narodowego Zgromadzenia Konstytucyjnego. Miała ono przyjąć nową ustawę zasadniczą, umacniającą jego władzę i znacząco ograniczające demokratyczne prawa obywateli. Protesty są krwawo tłumione przez wojsko i inne zbrojne oddziały prorządowe - dotychczas zginęło już ponad 120 osób. Zanim odbyły się te wybory, zdominowane przez opozycję Zgromadzenie Narodowe rozpisało na 16 lipca referendum, w którym 98 proc. Wenezuelczyków opowiedziało się przeciw zwołaniu Konstytuanty. Mimo to wybory do Konstytuanty odbyły się 30 lipca. Według Krajowej Rady Wyborczej, w głosowaniu wzięło udział tylko 41,53 proc. uprawnionych. Tymczasem opozycja twierdzi, że było ich zaledwie 13 proc., gdyż do urn nie poszło aż 87 proc. wyborców. Wyborów do Konstytuanty nie uznała prokurator generalna Wenezueli Luisa Ortega Díaz. Nazwała je „kpiną z narodu i jego suwerenności”. Dodała, że są one wyrazem „dyktatorskich ambicji” prezydenta. W sierpniu Konstytuanta usunęła z urzędu prokurator generalną i ogłosiła, że przejmuje uprawnienia Zgromadzenia Narodowego. Także biskupi katoliccy odrzucili samą ideę Konstytuanty, uznając ją za bezużyteczną i szkodliwą dla narodu, gdyż w jej skład mają wejść jedynie przedstawiciele oficjalnie działających partii. Będzie ona „narzędziem stronniczym”, które „nie rozwiąże, a tylko pogorszy poważne problemy”, które Wenezuela przeżywa. Na początku lipca ówczesny arcybiskup Caracas kard. Jorge Urosa Savino stwierdził, że rząd prowadzi „wojnę przeciwko narodowi”, a w wydanym z okazji święta państwowego 5 lipca liście biskupi napisali, że w kraju panuje sytuacja notorycznego „łamania praw człowieka i wartości demokratycznych”.

Pomimo społecznego niezadowolenia z rządów Maduro, wygrał on w maju br. przedterminowe wybory prezydenckie. Opozycja uznała wynik głosowania za sfałszowany. Nie uznały wyborów także - jeszcze przed ich przeprowadzeniem - Unia Europejska, USA oraz Grupa z Limy, złożona z 14 państw Ameryki Łacińskiej.

***

W Nikaragui z kolei kard. Leopoldo Brenes upomina się o życie i zdrowie demonstrantów. „Każda śmierć Nikaraguańczyka jest dla nas zawsze cierpieniem i musi być potępiona” - stwierdził na wieść o tym, że podczas pokojowej manifestacji w Matagalpa jedna osoba straciła życie, a kilka zostało rannych. Demonstranci wzywali do uwolnienia więźniów politycznych. Nikaraguański purpurat poparł też postulaty demonstrantów: zwrócił uwagę na warunki, w jakich przebywają więźniowie polityczni, na cierpienie ich rodzin i wezwał do modlitwy o jak najszybsze ich zwolnienie z więzień.

Kard. Brenes wezwał także do wznowienia dialogu. Z propozycją mediacji wystąpiła Organizacja Państw Amerykańskich (OSA), rząd Daniela Ortegi jednak jej nie przyjął. „Robimy wszystko co w naszej mocy, aby jak najszybciej do tego doszło – stwierdził kard. Brenes.". 

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama