Jako jedynaczce nie było jej łatwo opuścić domu. Siostra wspomina tamten okres nawet dziś, po latach. Ponieważ bardzo kochała swoją rodzoną matkę, decyzja o życiu zakonnym nie należała do łatwych.
Przełożona katowickiej Prowincji Sióstr Elżbietanek siostra Fabiola Pluszczyk wspomina początki swego powołania. - ”Kto opuści ojca i matkę, stokroć więcej otrzyma”. - Te słowa - opowiada - towarzyszyły mi przez całe życie.
- Bardzo głęboko przeżywałam moment przekroczenia klasztornego progu - wspomina po latach. - Na pewno pomocna była świadomość, że teraz mam nową rodzinę i nową matkę... generalną.
Choć ślubują czystość i na co dzień noszą welon, niektórzy nazywają je matkami. Siostry elżbietanki mają świadomość swego daru i ofiary. Jednak - paradoksalnie - nigdy nie straciły tego, co Bogu podarowały: jako zakonnice przeżywają charyzmat ”duchowego macierzyństwa”.
Powołanie i stan
Już od początku w Kościele byli zarówno mężczyźni, jak i niewiasty, którzy chcieli z większą swobodą iść za Chrystusem i wierniej Go naśladować. Na swój sposób prowadzili życie poświęcone Bogu. Wielu spośród nich, z natchnienia Ducha Świętego, wiodło życie pustelnicze lub tworzyło rodziny zakonne, które Kościół zatwierdził i chętnie objął swoją opieką. Katechizm Kościoła w ten sposób opisuje narodziny życia konsekrowanego. Stan ten jest jednym ze sposobów przeżywania ”bardziej wewnętrznej” konsekracji. Opiera się ona na chrzcie i polega na całkowitym oddaniu się Bogu. Wierni w życiu konsekrowanym, za natchnieniem Ducha Świętego, decydują się w sposób doskonalszy iść za Chrystusem. Chcą się poświęcić umiłowanemu nade wszystko Bogu i głosić w Kościele chwałę świata, który ma przyjść, oraz być jego znakiem.
Znak, któremu sprzeciwiać się będą
Ludzie szanują siostry za habit. To właśnie ten kawałek materiału jest dla wiernych szczególnym znakiem. Mówi o przynależności sióstr do zupełnie innej rzeczywistości. Królestwo Boże, choć nie jest z tego świata, wyraża się w ich świadomej decyzji. To dzięki niej, choć stąpają nogami po ziemi, ich serce jest daleko stąd.
- Młode dziewczyny bardzo przeżywają moment obłóczyn - mówi siostra Alberta Gdaczyńska, odpowiedzialna za powołania w zgromadzeniu. - To przecież przełomowy moment. Odtąd zawsze będzie wiadomo, że należą do Chrystusa.
Czasami siostry muszą płacić wysoką cenę za swój wybór i wierność. Na ulicy są narażone na złośliwości, a czasami nawet agresję ze strony wrogów Kościoła. Siostrze Fabioli niektórzy nawet doradzali, by wybrała zgromadzenie, w którym nie trzeba nosić habitu. - Jak być zakonnicą - pomyślała - to na całego. I przed laty wstąpiła do elżbietanek.
Miłość musi być mądra
Sama szata nie wystarcza. Tę prawdę wiedzą już najmłodsze kandydatki. Siostra Alberta stara się wpoić swoim podopiecznym, że w życiu zakonnym chodzi o miłość.
- Dziś to słowo się zdewaluowało - mówi - więc trzeba mu przywrócić właściwy sens. W formacji młodych dziewcząt pragnących całe swoje życie związać z klasztorną klauzurą, chodzi o mądrą miłość. Tylko taka nie boi się odpowiedzialności.
Siostry każdego dnia spotykają się z ludźmi. Pracują wśród chorych w szpitalu, ale nie stronią także od parafii, gdzie są najczęściej katechetkami. Niektóre siostry poświęcają się młodzieży, pracując niemal na ulicy. Oprócz aktywności w życiu człowieka ważna jest kontemplacja, osobiste spotkanie z Bogiem. Dlatego każdego dnia szczelnie zamykają się za nimi drzwi. Klauzura jest przestrzenią ”wyłączoną”. Na pytanie o to ”zamknięcie”, odpowiadają ze spokojem. - To żadna ucieczka - mówi siostra Fabiola. - Nawet nie zauważamy różnicy. - Wchodząc do klauzury - dodaje siostra Alberta - jesteśmy tymi samymi ludźmi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).