Przyjdźcie i zobaczcie

Rozmowa z matką Jolantą Olech, do 2007 roku przełożoną generalną Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego i przewodniczącą Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce

Reklama

- Jak dzisiaj wyjaśniać sens życia zakonnego?
- To trudne pytanie. Tym trudniejsze, że w Polsce, może i w innych krajach też, funkcjonuje w społeczeństwie specyficzny stereotyp zakonnicy, w sumie odstraszający. Często postrzega się zakonnicę jako “biedactwo”, mało rozgarniętą, naiwną siostrzyczkę, zamkniętą w murach, odseparowaną od świata, ubezwłasnowolnioną, przeznaczoną do niskich posług, która musi słuchać, podporządkować się itp. Jest to stereotyp z gruntu fałszywy. Można by pewnie wskazać na przyczyny jego powstania, ale dziś jest on po prostu anachroniczny. Jak go zmienić? Nie wiem. Przede wszystkim pewnie przez życie i postawę samych kobiet konsekrowanych; w rzeczywistości tam, gdzie ludzie mają bezpośredni kontakt z zakonnicami i domami zakonnymi, ten stereotyp zmienia się radykalnie. Niewiele możemy tu liczyć na media. Nawet te katolickie często nie widzą nic interesującego w tej sferze życia Kościoła. Sądzę, że powinnyśmy my same, kobiety konsekrowane, żyć tak i tak pracować, aby pokazać to, co istotne w naszym życiu. Wiele dokonuje się w tej dziedzinie w samym Kościele. Widzę sporo pozytywnych znaków, może bardziej “na górze”: nauczanie Papieża o tożsamości, roli i zadaniach kobiet konsekrowanych, działania np. w ramach Konferencji zakonnych i współpracy na poziomie kraju i diecezji. Na przykład jako przewodnicząca Konferencji Wyższych Przełożonych zostałam dwukrotnie mianowana obserwatorem na Synodach rzymskich, jestem zapraszana przez Księdza Prymasa na zebrania plenarne Konferencji Episkopatu Polski. To znak wielkich przemian i zaszczyt. W tej chwili nie ma prawie ważnych momentów życia Kościoła w Polsce, gdzie brakowałoby obecności zakonów. Natomiast jak to wygląda na dole? Wystarczy uczestniczyć w niektórych spotkaniach i uroczystościach kościelnych, czasem posłuchać komentarzy... Pozostaje wiele do zrobienia.

Wszystkich, którzy chcieliby naprawdę zobaczyć, jak wygląda nasze życie, zapraszam: przyjdźcie i zobaczcie. Nasze domy są otwarte.

- Wiedzę o życiu w klasztorach często czerpie się z sensacyjnych publikacji prasowych. To fałszywy obraz, ale przecież lektura pism pozostawionych przez świętych też nie napawa optymizmem. Wystarczy przypomnieć cierpienia, których doświadczały ze strony innych sióstr św. Faustyna czy Mała Teresa.
- Z reguły jest tak, że o tym, co dobre, rzadziej się pisze i mniej to interesuje innych. Pokonywanie trudności wynikających także z relacji z innymi należy do specyfiki życia. Wspólnoty zakonne nie są wspólnotami świętych “gotowych”, ale ludzi, którzy są w drodze. Może warto byłoby skoncentrować się w lekturze wspomnianych tu biografii nie na tym, ile inne siostry przysporzyły cierpień dzisiejszym świętym, ale na tym, co te święte z tymi trudnościami zrobiły. Może w innych warunkach nie osiągnęłyby tak wysokiego stopnia heroiczności? Czy świętość jest zawsze wielkim heroizmem i cierpieniem? Mnie się wydaje, że są różne drogi do świętości, każda niepowtarzalna. Dzisiaj odpowiada nam bardziej ten typ świętości, o którym często wspominał Jan Paweł II: świętość w szarej codzienności, nadzwyczajna w zwyczajności życia i obowiązków związanych ze stanem, który obraliśmy. Również nasza założycielka, bł. Urszula Ledóchowska, która do takiej właśnie drogi ku świętości zachęcała swe siostry, dzieci i młodzież. Jest to wizja świętości i trudna, i prosta. To po prostu nadzwyczajne zaangażowanie w zwyczajne życie. Oczywiście, że każda droga życiowa wymaga wyrzeczeń i umartwień.

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7