Rozmowa z matką Jolantą Olech, do 2007 roku przełożoną generalną Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego i przewodniczącą Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce
- Czy trudno jest rozpoznać fałszywe motywacje u osób wstępujących do klasztoru?
- Człowiek przychodzi do klasztoru z motywacjami zróżnicowanymi, wielopoziomowymi. Nie można ich nazwać od razu fałszywymi. Często sama kandydatka nie do końca uświadamia sobie, jakie są jej motywacje. Idzie jakby trochę po omacku. To właśnie mądre kierownictwo duchowe przed klasztorem, przedłużony kontakt, a potem solidna formacja wstępna pozwalają zainteresowanej na rozeznanie się w swym wnętrzu, w swych motywacjach, przyjrzenie się codziennemu życiu i pracy. Czas formacji pomaga także zgromadzeniu we właściwej ocenie powołania zgłaszających się. Osobiście czasem lękam się “powołań gitarowych”, podjętych w sytuacjach nadzwyczajnych, na przykład w czasie spotkań czy wspólnych wypraw, gdy razem śpiewamy, rozmawiamy, żartujemy. Może się wytworzyć przekonanie, że całe życie zakonne jest właśnie takie, jest duchową rozrywką. Jest ona potrzebna, czasem służy jako katalizator, ale wszystko musi być poparte solidnym rozeznaniem. Kiedy bowiem przychodzi codzienność, ze swą specyfiką ora et labora (modlitwa i praca) może zrodzić się myśl: “to dla mnie za trudne”. Dlatego czas oczyszczenia i weryfikacji motywacji jest w każdym zgromadzeniu dość długi. Nazywamy to czasem formacji początkowej. Okres przed nowicjatem trwa około 2 lat, potem jest nowicjat - w naszym zgromadzeniu roczny, ale w wielu innych - dwuletni. Potem jeszcze okres ślubów czasowych, który trwa około pięciu lat i dłużej. I dopiero później jest decyzja na czas i na wieczność.
- Wśród osób odpowiedzialnych za formację osób zakonnych coraz częściej słyszy się głosy o zjawisku składania ślubów na próbę.
- Nie ma ślubów na próbę. Nie można Panu Bogu składać zobowiązań “pod warunkiem że…”, albo “dopóki mnie mąż lub okoliczności z klasztoru nie wyprowadzą” - przeczytałam takie sformułowanie kiedyś w jakiejś średniowiecznej formule ślubów. Tajemnica Bożego powołania i ludzkiej wolnej odpowiedzi jest zbyt wielkim i drogocennym darem, aby traktować go jako okazję do wypróbowania. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że jednym z problemów naszej współczesności jest to, że wierność jako wartość w ludzkim życiu przestaje być wartością. Taki sposób postrzegania wierności przynoszą ludzie do klasztorów, jesteśmy przecież dziećmi naszego czasu. Zdarza mi się, że zadaję pytanie młodej zakonnicy: “czy jesteś przekonana do swego wyboru pozostania w klasztorze?”. Często pada odpowiedź: “na teraz tak”. To “na teraz” jest też często znakiem lęku przed zobowiązaniami trwałymi, lęku przed sobą samym, lęku przed tym, czy poradzę sobie w życiu. Gdy przychodzi jakiś trudniejszy moment, często tego “na teraz” już nie ma. Druga sprawa - to zdolność do podejmowania trwałych decyzji. Obserwujemy jakieś znaczące przesunięcie w tej dziedzinie: szybki rozwój fizyczny i intelektualny, spowolnienie rozwoju i dojrzałości psychicznej, społecznej i duchowej. To przesunięcie dotyczy zwłaszcza kobiet. Współczesne badania mówią, że o ile mężczyzna w wieku 25 lat jest zdolny do podjęcia trwałych decyzji, o tyle u kobiety ten wiek przesuwa się na 30 rok życia. Trzeba się nad tym naprawdę zastanowić, także jeśli chodzi o organizowanie formacji w życiu konsekrowanym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).