Z księdzem Stefanem Moszoro-Dąbrowskim, kierownikiem duchowym Opus Dei w Polsce, rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz
Jak można określić cel prałatury Opus Dei?
– Uczyć ludzi umiejętności (tzw. know how) uświęcania siebie przez pracę. Pomagać im odnajdywać Boga w codzienności. Opus Dei jest ofertą Kościoła dla ludzi, którzy kochają świat i swoją pracę, aby mogli w świecie i w pracy odnajdywać Chrystusa. Chodzi o pomoc doktrynalną, czyli np. lekarz potrzebuje znajomości etyki, oraz o kierownictwo duchowe, jeśli ktoś zechce z tego korzystać. Żyjemy w takich czasach, w których ważną rolę odgrywa trener. Sportowiec musi mieć porządnego trenera. Jak bardzo pomógł polskim piłkarzom dobry trener. To nie jest tylko pewna wiedza, ale i przykład ludzi, którzy pomagają być świętymi.
Do tej pory istnieje tylko jedna prałatura personalna w Kościele. Dlaczego?
– Stworzenie prałatury to jest poważne i trudne przedsięwzięcie. Wymaga to pewnej dojrzałości. Są przymiarki do powołania innych prałatur, ale na razie jest tylko Opus Dei. Z czasem pojawią się inne, bo taka elastyczna struktura odpowiada lepiej globalizującemu się światu.
Czy struktury prałatury nie rodzą konfliktu w diecezji czy parafii?
– Takie głosy były już dawno, że chcemy tworzyć jakiś Kościół w Kościele, ale doświadczenie jest wręcz odwrotne. Struktura prawna prałatury jest czytelna, oficjalna, zatwierdzona w Kościele. Nie działamy na zasadzie konkurencji, ale jako uzupełnienie. Proboszcz się cieszy, gdy ma w swojej parafii członków Opus Dei, bo oni są na Mszy, są świadomymi katolikami, służą pomocą, jeśli trzeba. Choć pierwszym miejscem ich uświęcania się jest sama praca zawodowa.
Jak rozwija się dzieło w Polsce?
– Opus Dei jest coraz bardziej znane dzięki pismom założyciela, św. Escrivy. Działa 15 ośrodków w różnych diecezjach. Są ośrodki akademickie dla studentów w Warszawie i w Krakowie. Ciekawą inicjatywą inspirowaną przez Opus Dei jest Akademia Familijna. To rodzaj kursów dla rodziców, którzy studiują i dyskutują o wychowaniu dzieci. To nie jest oficjalnie kościelna inicjatywa. I tu właśnie podnosi się krzyk, że to jakieś działanie ukryte. Ale Kościół po prostu mobilizuje wiernych, by czuli się odpowiedzialni za miejsce, w którym żyją i pracują. Świeccy nie są jakimś przedłużeniem rąk księdza. Działają na własną odpowiedzialność, chcą po prostu żyć po chrześcijańsku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).