„Bezczelne diablice” – napisał o siostrach elżbietankach zdesperowany oficer UB. – „Fanatyczka wielka. Odcina się od nas w rozmowie, zdenerwowana chodzi po pokoju. Cholerny wróg” – zanotował o przesłuchiwanej zakonnicy.
W obozach pracy siostry mieszkały po 200 w budynkach, które były przedtem klasztorami na 40 zakonników. – Łóżka stały nawet na korytarzach, a bagaże sióstr, które już nigdzie się nie mieściły, gniły na dziedzińcach – mówi s. Ewa. Ubecy wmawiali siostrom, że zostały same, że episkopat się nimi nie interesuje. Była to do pewnego stopnia prawda, ale głównie dlatego, że prymas Wyszyński był wtedy uwięziony. Do sióstr ubecy dopuszczali tylko współpracujących z komunistami „księży patriotów”, którzy proponowali zakonnicom skorzystanie ze spowiedzi. – Jednak żadna z sióstr ze spowiedzi u nich nie korzystała, choć bardzo czekały na sakramenty – mówi siostra dr Kaczmarek. Przyjeżdżali też aktywiści partyjni z pogadankami o komunizmie i ateizmie. Siostry słuchały ich przez chwilę, po czym zgodnie uruchamiały maszyny tkackie, na których musiały w obozach pracować. Głos przedstawiciela władzy tonął w ich huku. – Przesiedlenie do obozów nic komunistom nie dało. Choć siostry żyły tam w trudnych warunkach, tylko jedna poprosiła o odejście, do opieki nad chorą matką – mówi siostra Ewa.
Naiwny Fiołek
A te zakonnice, które jednak poszły na współpracę? Co nimi kierowało? Tajny współpracownik „Maria”, przełożona placówki zakonnej, w 1955 roku dostawała od UB 300 zł miesięcznie, czyli odpowiednik średniej pensji. Cenny agent „Barsena”, wieloletnia radna w zgromadzeniu, była wynagradzana prezentami. W instrukcjach bezpieka polecała u sióstr agentek „rozwijać, rozdrażniać chęć posiadania środków materialnych, przez co łamie się ducha zakonnego”. Należało je też „w sposób taktowny przyzwyczajać do grzeszenia i łamania reguły, oszukiwania przełożonych. Tymi środkami u niektórych naprawdę zmieniamy charakter”. – To były metody, powiedziałabym, diabelskie – komentuje siostra Ewa.
Były też siostry, które szły na współpracę z naiwności. W swojej książce s. dr Kaczmarek opisuje sprawę siostry agentki „Fiołek”. Ubecy zwerbowali ją, obiecując pozwolenie na nauczanie religii. Obietnicy nie dotrzymali, więc „Fiołek” przestała z nimi rozmawiać. „Władze bezpieczeństwa, znając słabość »Fiołka«, zwerbowały ją po raz drugi obietnicą otwarcia domu dziecka” – pisze siostra Ewa. Jeśli zakonnica próbowała się ze współpracy wykręcić, ubecy mogli ją też szantażować, że wszystko ujawnią przed siostrami.
Ostatnia akcja SB wymierzona w zakonnice nosiła kryptonim „Księżniczka”. Zaczęła się w 1985 roku, a zakończyła dopiero 28 sierpnia 1989 roku, już po przegranych przez komunistów wyborach. – SB przyznało się wtedy do porażki. Napisali, że nie mają w żeńskich zakonach żadnych bezpośrednich tajnych współpracowników, a jedyny dostęp mają ze strony kleru świeckiego – mówi siostra Ewa. – Komuniści obsesyjnie bali się wpływu sióstr na społeczeństwo. Nazywali je w raportach „ramieniem Watykanu” i „szturmowymi oddziałami Kościoła”. Według sprawozdań, które znalazłam w archiwach, siostry zakonne odmawiały współpracy z bezpieką „ze względu na miłość do Pana Boga”. To zdanie powtarza się w dokumentach SB setki razy. Oficer natychmiast dopisywał wtedy na aktach „fanatyczka” i rezygnował z werbunku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.