Można też przytoczyć przykłady wielu kobiet: św. Katarzynę ze Sieny, św. Teresę z Avila czy w bliższych nam czasach Martę Robin. Wszystkie one z pożytkiem pomagały w rozeznawaniu i duchowej drodze wielu osób. Sakramenty inicjacji chrześcijańskiej dają uczestnictwo w powszechnym, proroczym i królewskim kapłaństwie Chrystusa, co przy odpowiednim wykształceniu osoby świeckiej, a zwłaszcza jej uległości Duchowi Świętemu i odpowiednich darach od Niego otrzymanych sprawia, że mogą one z pożytkiem pomagać innym na drogach duchowego życia.
Osoba kapłana, jako kierownika duchowego, ma jednak swe znaczenie ze względu na wewnętrzny związek, jaki istnieje pomiędzy sakramentem pojednania a ukierunkowanym na rozwój świętości kierownictwem duchowym. Otwarcie i szczerość konieczne w sakramencie pojednania ułatwiają wielu otwarcie i szczerość wobec tej samej osoby w innych sprawach, wchodzących już bardziej w zakres kierownictwa duchowego. Nie bez znaczenia jest również włączenie naszych zmagań, wewnętrznych walk, przeżywanych pokus, pragnień, lęków w łaskę związaną z sakramentem pojednania.
8. Czy z kierownictwem duchowym łączą się jakieś zagrożenia?
Z kierownictwem mogą łączyć się pewne zagrożenia, wynikłe przede wszystkim z niewłaściwego rozumienia jego natury. Mogą z tego wyniknąć niewłaściwe oczekiwania ze strony osoby kierowanej, jak również zbytnie nieraz przecenianie ludzkich tylko metod w kierownictwie duchowym.
O niektórych niewłaściwych motywacjach osób proszących o kierownictwo duchowe już mówiłem wcześniej. Natomiast od kierownika duchowego wymagana jest jasna świadomość tego, że celem kierownictwa jest wzrost w świętości, a więc rzeczywistość ostatecznie nadprzyrodzona, teologalna, co niekoniecznie musi się pokrywać z szukaniem dobrego samopoczucia i ogólnej ludzkiej harmonii.
Wydaje się, że jednym z niebezpieczeństw w tym względzie - zwłaszcza w dzisiejszych czasach, naznaczonych rozwojem nauk psychologicznych - jest traktowanie kierownictwa duchowego jako formy psychoterapii, posługując się przy tym właściwymi jej metodami. Jakkolwiek człowiek jest jednością psycho-fizyczno-duchową i sfera psychiki ma pewien wpływ na ducha, to jednak ze strony kierownika duchowego potrzebna jest daleko idąca ostrożność, by nie wpaść w pokusę sądzenia, że metodami psychoterapeutycznymi osiągnie się świętość czy choćby w pełni uzdrowi się zranienia, za którymi stoi ludzki grzech. Grzech jest rzeczywistością teologiczną i ostatecznie może być przezwyciężony tylko przez Jezusa, Jego śmierć i zmartwychwstanie oraz Ducha Świętego, posłanego po Zmartwychwstaniu do serc wierzących, a nie przez takie czy inne techniki.
Nie jest dobrze, gdy kierownik duchowy traktuje swą posługę bardziej jak psychoterapię, ponieważ miesza się wówczas w sposób istotny płaszczyzny oddziaływania, a ponadto wytwarza się wtedy zazwyczaj nieco inny typ relacji względem osoby kierowanej. W przypadku relacji kierownictwa, kierownik powinien być jak najbardziej „przezroczysty”, by cała uwaga i ufność osoby kierowanej ześrodkowała się ostatecznie na Bogu, który jest źródłem świętości. Natomiast w przypadku relacji terapeutycznej, terapeuta zwykle staje się o wiele mniej „przezroczysty” - w sensie bycia podstawowym, a czasem nawet jedynym punktem odniesienia i oczekiwań osoby, korzystającej z jego pomocy.
Nie oznacza to oczywiście, że powinno się stronić od tego rodzaju pomocy. Jeżeli kierownik duchowy widzi duże problemy emocjonalno-psychiczne, które znacznie utrudniają przynajmniej minimalne poznanie siebie i otwarcie się na Boga, może zachęcić daną osobę do skorzystania z pomocy psychologicznej. Ważne jest jednak, by wskazana osoba posiadała chrześcijańską wizję człowieka, ponieważ od przyjętej przez nią antropologii zależeć będą też proponowane środki terapeutyczne.
O. Andrzej Ruszała jest teologiem duchowości, rektorem Wyższego Seminarium Duchownego Karmelitów Bosych oraz wicedyrektorem Karmelitańskiego Instytutu Duchowości w Krakowie.