Fragment książki "Jan Paweł II i starsi bracia". Autor: Lorenzo Gulli. Wydawca: Dom Wydawniczy Rafael.
Być wymienionym w testamencie Papieża jest bez wątpienia czymś absolutnie wyjątkowym. Chociaż dla mnie fakt ten – oczywiście nie umniejszając jego znaczenia i wagi – nie był żadnym zaskoczeniem. Papież naprawdę bardzo lubił rabina Rzymu, tak samo jak szanował miliony Żydów, którzy zostali barbarzyńsko zabici. Ale należy też podkreślić, że sami Żydzi bardzo szanowali Papieża. Chciałbym tutaj przytoczyć pewien epizod związany z jedną z hospitalizacji Papieża w Poliklinice Gemelli, który bardzo klarownie świadczy o rodzaju relacji między Janem Pawłem II a głównym rabinem Rzymu Elio Toaffem.
28 kwietnia 1994 roku o godzinie 23 Papież upadł w łazience swojego apartamentu watykańskiego, łamiąc sobie biodro. Następnego dnia udał się więc do Polikliniki Gemelli. Ekipa profesora Fineschiego wykonała trudną operację. Pośród pierwszych gości, którzy udali się do Polikliniki należącej do Katolickiego Uniwersytetu był właśnie profesor Toaff, który zatrzymując się na rozmowę z dyrektorem Biura Prasowego Watykanu Joaquinem Navarro-Vallsem, złożył Papieżowi w imieniu całej wspólnoty żydowskiej i swoim życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Rzecznik Stolicy Apostolskiej odpowiedział mu: „Proszę zaczekać, Panie Profesorze, chciałbym przekazać te życzenia Papieżowi natychmiast i poinformować go o Pana wizycie”. Toaff odpowiedział: „Proszę się nie spieszyć. Przecież Papież został przed chwilą zoperowany, kiedy będzie okazja, na pewno powtórzy mu Pan moje życzenia”. Navarro jednak nalegał, aby Toaff został jeszcze chwilkę. W przedpokoju czuwał jak zawsze wierny Ksiądz Stanisław, który jak tylko dowiedział się o obecności rabina Rzymu, natychmiast poinformował o tym Papieża. Jan Paweł II powiedział: „Stasiu, niech wejdzie, chcę go zobaczyć”. I tak Profesor Toaff mógł objąć swojego przyjaciela, który na szpitalnym łóżku doświadczał zbawczego cierpienia, które już na tej ziemi w sposób doskonały zjednoczyło go z Panem. Toaff wspomina: „Papież bardzo cierpiał. Nogę miał oczywiście unieruchomioną. Ale jego oblicze emanowało ogromnym spokojem”.
Nauka i medycyna nie zdołały oddać nam Papieża w stuprocentowej formie. Od tamtego czasu, ale lepiej się trzymać na nogach, Jan Paweł II używał laski. Dziadek Karol często użył tej właśnie laski do żartów, szczególnie podczas spotkań z młodzieżą, kiedy wymachując ją, zachęcał młodych ludzi – którzy byli nadzieją dla niego i dla Kościoła i dla świata – aby nie poddawali się nigdy i zawsze dążyli do przodu.
W swojej książce „Wstańcie, chodźmy!” papież Jan Paweł II wspomina, jak podczas Soboru Watykańskiego II zawiązał szczerą przyjaźń z Niemcami, a szczególnie z Kardynałem Alfredem Bengschem, z Josephem Hoffnerem z Kolonii i z Josephem Ratzingerem, doradcami kardynała, świetnymi teologami. „Pamiętam przede wszystkim – pisze Papież – młodego profesora Ratzingera, który towarzyszył w czasie soboru Arcybiskupowi Kolonii, Kardynałowi Josephowi Fingsowi, jako ekspert teologii”. Paweł VI mianował potem Ratzingera arcybiskupem Monachium, a następnie włączył go do kolegium kardynalskiego podczas konsystorza 27 czerwca 1977 roku, wyznaczając mu jako kościół tytularny świątynię w Velletri e Segni. 30 listopada 2002 roku kardynał Ratzinger został mianowany Dziekanem Kolegium Kardynalskiego i przeniesiony do kościoła w Ostii. „Kardynał Ratzinger – pisze Papież Jan Paweł II – uczestniczył w Konklawe, na którym zostałem wybrany na następcę świętego Piotra. Kiedy zmarł kardynał Franjo Seper, poprosiłem go, aby został jego następcą na stanowisku Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary. Dziękuję Bogu za obecność i pomoc Kardynała Ratzingera, który jest moim zaufanym przyjacielem”.
Myślę, że zdanie to zawiera wyjaśnienie dla wszystkich wydarzeń, jakie miały miejsce wiosną 2005 roku i były związane z wyborem następcy Karola Wojtyły za sterami Kościoła Katolickiego. Są to wydarzenia o dużym ładunku nadziei. Karol Wojtyła powtarza chrześcijanom, apostołom swojego Kościoła: „Duc in altum”, wypłyńcie na głębię, oczekując na powrót Mesjasza, podczas gdy Żydzi, nasi starsi bracia, oczekują jego pierwszego przyjścia. Wszyscy ludzie czynią małe kroki na drodze swojego życia; ale wierzący wiedzą, że tylko Bóg zna metę i cel tej wędrówki. Jedno jest pewne: podczas tej drogi, należy skończyć z nieprzyjaźnią i wrogością. To właśnie uczynił Jan Paweł II, idąc śladem wyznaczonym przez jego poprzedników, w relacjach z tymi, którzy wierzą w jednego Boga, który kocha Żydów, Chrześcijan i Muzułmanów, albowiem w tymże jednym i jedynym Bogu wszyscy oni się spotykają.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).