Śmierć Jana Pawła II Wspomnienia głównego rabina Rzymu

publikacja 25.03.2009 12:13

Fragment książki "Jan Paweł II i starsi bracia". Autor: Lorenzo Gulli. Wydawca: Dom Wydawniczy Rafael.

Śmierć Jana Pawła II Wspomnienia głównego rabina Rzymu

Kwiecień i maj 2005 były dla profesora Elio Toaffa, emerytowanego głównego rabina Rzymu bardzo wzruszającymi i pełnymi emocji miesiącami O godzinie 21.37 dnia 2 kwietnia zmarł jego przyjaciel Jan Paweł II, pierwszy – po świętym Piotrze – Papież w historii, który przekroczył próg synagogi. Śmierć Papieża głęboko zasmuciła rabina i wiem z relacji osób, które bardzo dobrze go znają, że sympatyczny uśmiech, które nieustannie gościł na jego ustach, w tamtych dniach zgasł niemal całkowicie.

Toaff wiele się modlił i niewątpliwie jego pamięć wracała do owego 13 kwietnia 1986 roku, kiedy Papież wkroczył do Synagogi Większej Rzymu. To wydarzenie było czymś w rodzaju przekroczenia progu nadziei, aby kontynuować drogę pojednania i dialogu. Wspólne kroczenie po tej drodze razem z narodem żydowskim było dla Karola Wojtyły czymś naturalnym i charakterystycznym dla jego życia, zarówno wtedy gdy był księdzem, czy biskupem, czy kardynałem, a w końcu i Papieżem. Ta intensywna przyjaźń do ludu żydowskiego znalazła swój epilog w duchowym testamencie Papieża, który wywołał kolejne emocje w starym i emerytowanym rabinie Rzymu. „Jestem wzruszony, bardzo wzruszony tym, że Papież umieścił mnie w swoim testamencie. Nigdy się nie spodziewałem, że w testamencie Jana Pawła II znajdzie się wzmianka o mnie”. W czasie uroczystej mszy świętej pogrzebowej celebrowanej przez Kardynała Dziekana Josepha Ratzingera był oczywiście obecny także i były główny rabin Rzymu profesor Elio Toaff.

Tuż przede mszą miała miejsce skromna uroczystość wniesienia ciała Papieża w cyprysowej trumnie do Bazyliki świętego Piotra. Asystują biskupi Stanisław Dziwisz, sekretarz osobisty, oraz Piero Marini, Mistrz ceremonii liturgicznych, którzy po raz ostatni widzą to ukochane oblicze, teraz przykryte białym welonem. Trumna zostaje następnie wyniesiona na Plac świętego Piotra, tuż obok Elio Toaffa, który stał w pierwszym rzędzie obok schodów do Bazyliki. On sam, inni zgromadzeni na Placu, wreszcie cały świat połączony z Rzymem przez radio i telewizję, zastygają w milczeniu i wzruszeniu. Ten sam Plac 22 października 1978 roku przyjął uroczystą inaugurację tego wspaniałego pontyfikatu Jana Pawła II, kiedy nowy i pełen wigoru Piotr naszych czasów wypowiedział słynne słowa: „Nie bójcie się! Otwórzcie, otwórzcie szeroko drzwi Chrystusowi”. A wcześniej, zwracając się do Pana, prosił go: „Uczyń mnie swoim godnym sługą! Uczyń mnie sługą Twoich sług”. Jak święty Paweł, Karol Wojtyła, stał się apostołem narodów, przepowiadając Ewangelię i pokazując światu jedynego prawdziwego Boga. Na trumnie leży Ewangeliarz. Wiatr przewraca jego kartki, raz delikatnie, innym razem znowu z impetem, aż całkowicie go zamyka! Misja Karola Wojtyły na ziemi zakończyła się i odbiera on teraz nagrodę zarezerwowaną dla sprawiedliwych, dla dobrych i wiernych sług.

Okno Pałacu Apostolskiego jest zamknięte, ale dzisiaj Papież wygląda z okna Ojca i stamtąd patrzy na nas i błogosławi tłumy swoich synów i córek, które zebrały się wokół jego trumny. Ryt pożegnania jest bardzo wzruszający. Kadzidło, woda święcona, wezwanie Boga Ojca, aby przyjął duszę Karola Wojtyły. Na koniec trumna zostaje przeniesiona z Placu świętego Piotra i złożona w podziemiach watykańskich. Niezliczony tłum woła jednogłośnie: „święty, święty”. Mistrz ceremonii, podczas wynoszenia trumny Papieża daje znak niosącym ją mężczyznom, aby delikatnie odwrócili się w kierunku wiernych. Scena ogromnego wzruszenia. Także Elio Toaff dotyka w myślach tego drzewa cyprysowego, które na zawsze będzie gościć ziemskie resztki jego przyjaciela. Toaff wzrusza się głęboko i zaczyna płakać. Historia papieża Jana Pawła II i rabina emeryta mogłaby się właściwie tutaj zakończyć. Nie kończy się jednak! 30 kwietnia tegoż roku przypada 90-ta rocznica urodzin rabina emeryta, a na katedrze Piotra siedzi już były Dziekan Świętego Kolegium, wcześniej przez ponad 20 lat strażnik depozytu Wiary i jej doktryny. Benedykt XVI wysyła do Elio Toaffa list z najserdeczniejszymi życzenia urodzinowymi:

"Z okazji dziewięćdziesiątej rocznicy Pana urodzin, mam okazję przekazać Panu moje najserdeczniejsze i najszczersze życzenia. Łącząc się z Panem i z całą wspólnotą żydowską w Rzymie, błogosławię Odwiecznego Ojca za dar długiego i owocnego życia, jakiego Panu udzielił, podczas którego dobroć Pana Boga wielokrotnie się objawiła. Chwalę Boga słowami Psalmu: „Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, ty utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę” (Ps 139,13-14).

Dziękując Bogu pragnę podziękować także Panu, drogi Profesorze, za dobre stosunki jakie także dzięki Panu zostały zapoczątkowane ze Stolicą Apostolską, szczególnie podczas Pontyfikatu mojego wspaniałego poprzednika, Papieża Jana Pawła II. Z radością przypominam sobie serdeczny uścisk, jakim przyjął Pan go w Synagodze Rzymskiej 13 kwietnia 1986 roku.

Korzystając z okazji składania Panu życzeń urodzinowych chciałbym wyrazić moje pragnienie dalszego dialogu i współpracy, patrząc z nadzieją i ufnością w przyszłość.

Składając moje serdeczne wyrazu szacunku, jeszcze raz życzę wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, jednocząc się z Pańską Wspólnotą, z Pańskimi przyjaciółmi i wszystkimi, którym jest Pan drogi i bliski".

Ten gest Benedykta XVI był wielkim zaskoczeniem dla Elio Toaffa. Toaff zawsze był osobą unikającą zaszczytów i rozgłosu i rzeczywiście niczego takiego się nie spodziewał. Jakby na dodatkowy dowód, że bracia chrześcijanie czują się pojednani ze starszymi braćmi, z życzeniami do Elio Toaffa zwrócili się także kardynał wikariusz Rzymu Camillo Ruini, kardynał Rocher Etchegaray, emerytowany przewodniczący Papieskiej Rady Sprawiedliwość i Pokój, były osobisty sekretarz Papieża Arcybiskup Stanisław Dziwisz i wreszcie biskup Terni Vincenzo Paglia, były proboszcz parafii Najświętszej Maryi Panny in Trastevere, animator wspólnoty świętego Egidio, który zawsze pielęgnował bardzo dobre relacje z rzymską wspólnotą żydowską.

Elio Toaff urodził się w Livorno – podobnie jak Carlo Azeglio Ciampi, Prezydent Republiki Włoskiej – w roku 1915. Po zakończeniu studiów prawniczych i teologicznych w Pizie, w związku z wybuchem prześladować rasowych, a następnie drugiej wojny światowej, przyjął stanowisko przewodniczącego wspólnoty żydowskiej w Anconie i brał udział w ruchu oporu w Versilii. W roku 1946 został głównym rabinem Wenecji, wykładał język i literaturę hebrajską na Ca' Foscari. W roku 1951 został następcą Davida Prato na stanowisku głównego rabina Rzymu, które zajmował przez ponad 40 lat. Był punktem odniesienia nie tylko dla Żydów, a kojarzył się wszystkim przede wszystkim jako przeciwnik wszelkiej formy rasizmu i gorący orędownik pokoju i dialogu międzyreligijnego. Jego curriculum akademickie obfituje w wiele ważnych publikacji i tytułów, jakie otrzymał od różnych poważnych instytucji na całym świecie. Interesujący jest tytuł książki, w której opisuje swoje życie, a który bezpośrednio odnosi się do historii relacji między Kościołem katolickim a judaizmem: „Niewierni Żydzi, starsi bracia”.

Omawiając wizytę Jana Pawła II w Synagodze napisałem – w przeciwieństwie do tego, co powiedział mi Papież podczas wywiadu, jakiego zechciał mi udzielić – że jest to gest, który można będzie w przyszłości powtórzyć, jak też rzeczywiście się stało, gdyż Benedykt XVI zechciał włączyć do programu swojej pierwszej podróży apostolskiej do swojej ojczyzny, przy okazji Światowego Dnia Młodzieży, także wizytę w synagodze w Kolonii. Myślę, że jest czymś bardzo znaczącym, że świętując 60-tą rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej, która zaczęła się agresją Niemiec na Polskę, po papieżu Polaku mamy teraz Papieża Niemca, który na samym początku Pontyfikatu potwierdza i kontynuuje dialog z Żydami.

Czyny i gesty Benedykta XVI są zgodne z wytyczonym już szlakiem przez Jana Pawła II, który przez niemal 27 lat swojego pontyfikatu stał się prawdziwym wsparciem dla całego narodu żydowskiego.

„Święty, święty... natychmiast święty”. Głos ludu wzniósł się nad Placem świętego Piotra podczas Mszy pogrzebowej. Kardynał Dziekan uznał, że na taką prośbę nie można odpowiedzieć nie. Poza tym, w czasie różnych spotkań przygotowujących konklawe, wielu Ojców Kościoła wielokrotnie podkreśliło świętość Jana Pawła II.

Kiedy Benedykt XVI został papieżem, celowo wybrał datę 13 maja, święto Matki Boskiej Fatimskiej, aby ogłosić otwarcie procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Jana Pawła II. W odpowiednim dokumencie tak na ten temat wypowiada się Kongregacja do spraw Kanonizacyjnych:

"Na prośbę Jego Eminencji kard. Camilla Ruiniego, Wikariusza Generalnego Jego Świątobliwości dla diecezji Rzymu, Papież Benedykt XVI, zważywszy na szczególne okoliczności przedstawione na audiencji udzielonej wspomnianemu Kardynałowi Wikariuszowi Generalnemu 28 kwietnia 2005 r., udzielił dyspensy od przepisu mówiącego o konieczności odczekania pięciu lat od śmierci Sługi Bożego Jana Pawła II (Karola Wojtyły), Papieża, dzięki czemu proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny Sługi Bożego może się rozpocząć natychmiast. Niezależnie od jakichkolwiek sprzecznych z powyższym wskazań".

Ale zostawiając nieco na boku prawo kanoniczne, które oczywiście należy respektować, chciałbym przytoczyć inny fakt: od 12 kwietnia ma miejsce w grotach bazyliki świętego Piotra niekończąca się pielgrzymka wiernych do grobu Jana Pawła II, którego wierni już uważają za świętego. Wracając jednak do daty otwarcia procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego, należy podkreślić wymowną datę 13 maja, która jest oczywiście odniesieniem do 13 maja 1981 roku.

Była to środa i Papież, jadący jeepem wśród tłumu wiernych zebranych na środowej audiencji, dopiero co pocałował małą dziewczynkę, która została mu podana przez rodziców, kiedy nagle usłyszano dwa strzały. Umierający Karol Wojtyła został przewieziony do sali operacyjnej Polikliniki Gemelli, skąd wywieziono go dopiero po pięciu godzinach bardzo trudnej operacji. Pamiętam, że widziałem z daleka osobistego sekretarza Stanisława Dziwisza, który modlił się cały czas, a ręce drżały mu w oczekiwaniu na wynik operacji. Biskup Fiorenzo Angelini, który był w sali operacyjnej, powiedział mi, że chociaż operacja jest bardzo trudna, Papież przeżyje. Chociaż miałem ze sobą magnetofon, nawet przez myśl nie przeszło mi, aby go użyć w takim momencie. Tamtego wieczora nie chciałem być dziennikarzem, byłem zwykłym wiernym zatroskanym o zdrowie Papieża i w taki sposób, własnymi słowami, opowiedziałem telewidzom o wszystkim, co się wydarzyło.

Potem dowiedzieliśmy się, że Papież poprosił, aby właśnie do Polikliniki Gemelli przyniesiono mu tekst trzeciej tajemnicy z Fatimy, odkrywając w ten sposób, że mówi ona w głównej części o zamachu. Chcąc jeszcze lepiej poznać całą sprawę, Papież poprosił o rozmowę siostrę Łucję, która potwierdziła mu, że w 1917 roku Madonna rozmawiała z nią o Wojtyle, który jeszcze wtedy się nawet nie narodził. Sam Papież wyjawił sedno tej rozmowy: „Jedna ręka strzeliła, druga zmieniła bieg kuli”. Kula ta dzisiaj znajduje się w koronie, która wieńczy głowę Maryi, dziewczyny, która 2000 lat temu „była obiecaną żoną człowieka z domu Dawida”. Tej słodkiej Niewieście, w tym samym testamencie, w którym wspomina rabina Rzymu Elio Toaffa, Jan Paweł II powtarza swoje zawierzenie: „Totus tuus”.

Być wymienionym w testamencie Papieża jest bez wątpienia czymś absolutnie wyjątkowym. Chociaż dla mnie fakt ten – oczywiście nie umniejszając jego znaczenia i wagi – nie był żadnym zaskoczeniem. Papież naprawdę bardzo lubił rabina Rzymu, tak samo jak szanował miliony Żydów, którzy zostali barbarzyńsko zabici. Ale należy też podkreślić, że sami Żydzi bardzo szanowali Papieża. Chciałbym tutaj przytoczyć pewien epizod związany z jedną z hospitalizacji Papieża w Poliklinice Gemelli, który bardzo klarownie świadczy o rodzaju relacji między Janem Pawłem II a głównym rabinem Rzymu Elio Toaffem.

28 kwietnia 1994 roku o godzinie 23 Papież upadł w łazience swojego apartamentu watykańskiego, łamiąc sobie biodro. Następnego dnia udał się więc do Polikliniki Gemelli. Ekipa profesora Fineschiego wykonała trudną operację. Pośród pierwszych gości, którzy udali się do Polikliniki należącej do Katolickiego Uniwersytetu był właśnie profesor Toaff, który zatrzymując się na rozmowę z dyrektorem Biura Prasowego Watykanu Joaquinem Navarro-Vallsem, złożył Papieżowi w imieniu całej wspólnoty żydowskiej i swoim życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Rzecznik Stolicy Apostolskiej odpowiedział mu: „Proszę zaczekać, Panie Profesorze, chciałbym przekazać te życzenia Papieżowi natychmiast i poinformować go o Pana wizycie”. Toaff odpowiedział: „Proszę się nie spieszyć. Przecież Papież został przed chwilą zoperowany, kiedy będzie okazja, na pewno powtórzy mu Pan moje życzenia”. Navarro jednak nalegał, aby Toaff został jeszcze chwilkę. W przedpokoju czuwał jak zawsze wierny Ksiądz Stanisław, który jak tylko dowiedział się o obecności rabina Rzymu, natychmiast poinformował o tym Papieża. Jan Paweł II powiedział: „Stasiu, niech wejdzie, chcę go zobaczyć”. I tak Profesor Toaff mógł objąć swojego przyjaciela, który na szpitalnym łóżku doświadczał zbawczego cierpienia, które już na tej ziemi w sposób doskonały zjednoczyło go z Panem. Toaff wspomina: „Papież bardzo cierpiał. Nogę miał oczywiście unieruchomioną. Ale jego oblicze emanowało ogromnym spokojem”.

Nauka i medycyna nie zdołały oddać nam Papieża w stuprocentowej formie. Od tamtego czasu, ale lepiej się trzymać na nogach, Jan Paweł II używał laski. Dziadek Karol często użył tej właśnie laski do żartów, szczególnie podczas spotkań z młodzieżą, kiedy wymachując ją, zachęcał młodych ludzi – którzy byli nadzieją dla niego i dla Kościoła i dla świata – aby nie poddawali się nigdy i zawsze dążyli do przodu.

W swojej książce „Wstańcie, chodźmy!” papież Jan Paweł II wspomina, jak podczas Soboru Watykańskiego II zawiązał szczerą przyjaźń z Niemcami, a szczególnie z Kardynałem Alfredem Bengschem, z Josephem Hoffnerem z Kolonii i z Josephem Ratzingerem, doradcami kardynała, świetnymi teologami. „Pamiętam przede wszystkim – pisze Papież – młodego profesora Ratzingera, który towarzyszył w czasie soboru Arcybiskupowi Kolonii, Kardynałowi Josephowi Fingsowi, jako ekspert teologii”. Paweł VI mianował potem Ratzingera arcybiskupem Monachium, a następnie włączył go do kolegium kardynalskiego podczas konsystorza 27 czerwca 1977 roku, wyznaczając mu jako kościół tytularny świątynię w Velletri e Segni. 30 listopada 2002 roku kardynał Ratzinger został mianowany Dziekanem Kolegium Kardynalskiego i przeniesiony do kościoła w Ostii. „Kardynał Ratzinger – pisze Papież Jan Paweł II – uczestniczył w Konklawe, na którym zostałem wybrany na następcę świętego Piotra. Kiedy zmarł kardynał Franjo Seper, poprosiłem go, aby został jego następcą na stanowisku Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary. Dziękuję Bogu za obecność i pomoc Kardynała Ratzingera, który jest moim zaufanym przyjacielem”.

Myślę, że zdanie to zawiera wyjaśnienie dla wszystkich wydarzeń, jakie miały miejsce wiosną 2005 roku i były związane z wyborem następcy Karola Wojtyły za sterami Kościoła Katolickiego. Są to wydarzenia o dużym ładunku nadziei. Karol Wojtyła powtarza chrześcijanom, apostołom swojego Kościoła: „Duc in altum”, wypłyńcie na głębię, oczekując na powrót Mesjasza, podczas gdy Żydzi, nasi starsi bracia, oczekują jego pierwszego przyjścia. Wszyscy ludzie czynią małe kroki na drodze swojego życia; ale wierzący wiedzą, że tylko Bóg zna metę i cel tej wędrówki. Jedno jest pewne: podczas tej drogi, należy skończyć z nieprzyjaźnią i wrogością. To właśnie uczynił Jan Paweł II, idąc śladem wyznaczonym przez jego poprzedników, w relacjach z tymi, którzy wierzą w jednego Boga, który kocha Żydów, Chrześcijan i Muzułmanów, albowiem w tymże jednym i jedynym Bogu wszyscy oni się spotykają.