Z Aleksandrą Samirą-Gajny o jej spotkaniu z Duchem Świętym rozmawia Marcin Jakimowicz
Po 25 latach masz ochotę tańczyć?
– Czasem tak (śmiech). Ale nie zawsze jest Góra Przemienienia, trzeba zejść do ciemnej doliny. Trzeba przejść drogę Jezusa. Oczyszczenie, ogołocenie. Ale przecież w tym działaniu też jest Duch Święty! Oczyszcza nasz czysty dziecięcy zachwyt.
A może to droga polskiej Odnowy? Brat Efraim pisał, że będzie ona przeżywała Wielki Tydzień: wjazd Jezusa do Jerozolimy, palmy, okrzyki, samotność Ogrójca, Golgotę i na końcu zmartwychwstanie…
– Też tak to postrzegam. Wiele grup rozpadło się, zmniejszyły się. Są oczyszczane. Ludzie uczą się przeżywać wewnętrzne cierpienie we wspólnotach. Nie ma już zachwytu nad charyzmatami. I dobrze, bo są one piękne, ale przecież nie chodzi się do kościoła dla nich samych! Ja chodziłam do kościoła po to, by być „dobra”. A Pan Bóg pokazał mi, że to nie mnie mają pokazywać palcami jako wzór. Bóg jest dobry. Tylko On. A ja mam Go słuchać, pełnić Jego wolę. Odnowa może ranić, bo zatrzymuje się często na charyzmatach i nie widzi głębokich potrzeb człowieka. Sama zostałam zraniona przez wspólnotę. Ale to było potrzebne doświadczenie. Bo nie wspólnota jest najważniejsza, nie dary, nie drugi człowiek – Pan Bóg. Wspólnota, która Go przesłania, padnie.
Kim jest dziś dla Ciebie Duch Święty?
– Ożywia mnie. Gdy czuję, że kompletnie padam na nos i proszę Ducha o pomoc, czuję, jakby ktoś dmuchnął w żar. Ognisko znów zaczyna płonąć.
Kiedyś byłaś odważna i poprosiłaś w czasie modlitwy o pokorę…
– Oj, tak. Poprosiłam o to, by Pan Bóg nauczył mnie pokory. I zaczął mnie uczyć. To było strasznie bolesne doświadczenie. Nie tylko poznałam swoje słabości, ale nawet moi bliscy nagle zaczęli mnie ignorować, ranić. Tak jakbym wpadła w towarzystwo wrogów. Teraz już nie proszę o lekcję pokory, ale o łaskę pokory. Wiem, czym to pachnie…
Prosiłaś też o zerwanie z nałogiem…
– Bardzo męczyło mnie palenie. Poprosiłam o modlitwę uzdrowienia. Pomodlono się za mnie i palenie zniknęło, jak ręką odjął. Wróciłam do domu i chciałam sprawdzić, czy to „działa”, zapaliłam i przeżywałam to tak, jakbym miała za chwilkę umrzeć. Długo nie paliłam. Ale po pewnym czasie zaczęłam wątpić. Zapaliłam papierosa i… weszłam powtórnie w nałóg. Teraz dopiero było mi wstyd! Wszyscy słyszeli już moje świadectwo o tym, że Bóg mnie uzdrowił, a tu taki krok do tyłu… Paliłam wszędzie, ale tak, by inni nie widzieli. W toalecie, za krzakami, dmuchałam do piecyka gazowego (śmiech). Po pewnym czasie pomyślałam: Panie, uzdrowiłeś mnie, a ja to marnuję. I od ponad dziesięciu lat nie palę. Uwierzyłam ponownie w uzdrowienie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.