O Bogu Stworzycielu, ewolucji, naukowej fikcji i poetyckiej prawdzie z ks. Stanisławem Wszołkiem, dziekanem Wydziału Filozoficznego PAT w Krakowie, rozmawia Andrzej Turek.
Skąd się ono bierze?
– Żyjemy w świecie, w którym działanie Boga jest ukryte, zwłaszcza dla tych, którzy Go nie szukają. O Bogu, który nie istnieje tak jak przedmioty tego świata, nie jest łatwo mówić. Pismo Święte mówi językiem, który jest dość „niewiarygodny” dla konsumenta nauki i jej pochodnej– techniki. Język religijny jest poetycki, metaforyczny; biblijny opis stworzenia świata to wielki poemat. Przesłanie przekazane w ten sposób traktowane jest przez współczesnych ludzi jak bajka, fikcja, a więc nieprawda. Ludziom wydaje się, że tylko nauka, operująca mierzalnymi faktami i dosłownym językiem, wypowiada twierdzenia prawdziwe. Religijną wrażliwość zawęża też uwiąd poetyckiej wyobraźni. Paradoksalnie, zwrócenie uwagi na to, co nauki mówią o świecie, mogłoby być korzystne dla wiary. Uświadomienie sobie, że cały ten imponujący proces ewoluującego wszechświata może być „scenariuszem stworzenia”, pisanym przez Stwórcę, byłoby pewnie dla wielu ludzi odkrywcze.
Jedną z popularnych dziś hipotez naukowych jest teoria ewolucji. Wierzący nie patrzą na nią zbyt przychylnym wzrokiem...
– Sprawa ewolucji rodzi u wierzących niepokój, bo teoria ewolucji jest przedstawiana jako alternatywa dla stworzenia: albo Bóg, albo ewolucja. To jest błędne. Bóg, w którego wierzymy, może być Bogiem ewolucji. Kto twierdzi inaczej z teologicznych pobudek, ten nakłada na Bożą wszechmoc ograniczenia. Taka postawa byłaby przejawem arogancji godzącej w samego Stwórcę. To tak, jakbym twierdził: Bóg nie posłużył się prawami ewolucji, ponieważ… ja sobie nie wyobrażam, żeby tak mogło być! Teoria ewolucji, jak każda naukowa teoria, jest przypuszczeniem, które jeszcze nieraz ulegnie rewizjom. Ale to nie jest powód, aby ją odrzucać z pobudek religijnych.
Czyli ewolucja nie zagraża wierze?
– Biologiczna teoria ewolucji wpisuje się dobrze w cały scenariusz ewoluującego wszechświata, który znamy ze współczesnej fizyki i kosmologii. Jest to naukowy obraz świata, którego nie możemy jako wierzący zignorować.
Wydaje mi się, że ludzie tworzą sobie tyle problemów na styku wiara – wiedza dlatego, że nie dopuszczają myśli, że Bóg może działać przez to, co naturalne. Tutaj objawia się pozytywna rola nauki, która może oczyszczać naszą religijną wyobraźnię. Poza tym nauka objawia tajemnicze bogactwo i wewnętrzną racjonalność wszechświata, a to pośrednio może wskazywać na wielkość Stwórcy..
Po co Bóg stworzył człowieka i wszechświat?
– Katechizm powiada: „Dla swojej chwały”. Rozumiemy to tak, że Bóg, sam będąc miłością, stworzył świat i człowieka dla miłości. Akt stwórczy jest zaproszeniem do kontynuacji dzieła tworzenia, do miłości, którą jest sam Bóg. Odkrywanie tej prawdy domaga się całej potęgi wiary.
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
» | »»