O Bogu Stworzycielu, ewolucji, naukowej fikcji i poetyckiej prawdzie z ks. Stanisławem Wszołkiem, dziekanem Wydziału Filozoficznego PAT w Krakowie, rozmawia Andrzej Turek.
To dlaczego jest sporo zdeklarowanych naukowców ateistów?
– Wśród naukowców są zarówno ludzie wierzący, jak i ateiści. Nauka nie jest w stanie udowodnić nieistnienia Boga, więc ateizm jest swego rodzaju wiarą. Wiara w nieistnienie Boga może brać się z fascynacji metodą naukową. Badacz, widząc jak skuteczna okazuje się metoda empiryczna, skupiona wyłącznie na tym, co naturalne, uznaje, że tylko to naturalne-materialne może istnieć.
Blisko 64 procent katolików przychyla się do opinii, że trudno pogodzić wiarę i rozum. Skąd takie przekonanie?
– Ani nauka, ani religia nie dają podstaw do takich sądów. Ich pożywką mogą być ideologie wyrosłe na bazie nauki czy wiary. W praktyce i nauki przyrodnicze, i religia nie prezentują się w „czystej” postaci, lecz tak, jak są rozumiane, czy interpretowane. W obszarze interpretacji łatwo o dwa skrajne stanowiska.
To scjentyzm (materializm naukowy) z jednej strony, a z drugiej fundamentalizm religijny. Scjentysta rozumuje tak: ponieważ przedmiotem badania naukowego może być tylko świat materialny, więc istnieje tylko świat materialny. Ale takie twierdzenie nie jest już nauką, lecz wyrażeniem światopoglądu. Z faktu, że badamy tylko materialną rzeczywistość, nie wolno wnioskować, że rzeczywistość pozamaterialna nie istnieje.
Analogicznego nadużycia można się dopatrzeć po stronie „religijnej”. Część ludzi wierzących, tzw. kreacjoniści naukowi, twierdzi, że biblijny opis stworzenia świata należy rozumieć dosłownie. Bóg stworzył świat zgodnie z opisem Księgi Rodzaju, a wszelkie twierdzenia naukowe, próbujące wyjaśnić pochodzenie świata, są błędem, podstępem itd.
Tymczasem już św. Augustyn przestrzegał przed takim myśleniem. Uczył on, że Biblia jest zawsze nośnikiem prawdy, ale jest to prawda odnosząca się do naszego zbawienia, a niekoniecznie mówiąca o konstrukcji widzialnej rzeczywistości; i w sytuacji kiedy dosłowne odczytanie Biblii nie jest zgodne z tym, co wiemy skądinąd – np. z nauk przyrodniczych – należy poszukać innego, duchowego znaczenia Pisma.
Czyli nie zachodzi żadna sprzeczność między nauką a wiarą?
– Sprzeczności nie ma, choć istnieje pewne napięcie.