„Kto będzie rządził Kościołem w Polsce?” – zastanawiają się od kilku tygodni media. „Koniec epoki prymasa” – ogłasza jeden z tygodników. Rankingi, przypuszczenia, domysły. A wszystko dlatego, że właśnie w tych dniach kończy się druga kadencja Prymasa Polski, kard. Józefa Glempa na stanowisku przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski.
Prymas trudnych wyborów
Alicja Wysocka
- Kiedy Ojciec Święty ogłosił nominację biskupa Józefa Glempa na następcę kard. Wyszyńskiego, w Polsce ukazała się książka o beatyfikacji ojca Kolbego, w której znalazło się zdjęcie nowego metropolity gnieźnieńsko-warszawskiego niosącego walizki za Prymasem Tysiąclecia. Wydawca wpadł w panikę, a ja pobiegłem z tą książką na Miodową i zacząłem przepraszać gospodarza za tę niezamierzoną przykrość. Usłyszałem pouczającą odpowiedź: “Panie Ryszardzie, a kto miał wtedy nieść te walizki?”.
Ryszard Rzepecki stał się wkrótce osobistym fotografem nowego Prymasa. Wykonał mnóstwo zdjęć, przemierzył setki kilometrów, towarzysząc Kardynałowi w najważniejszych momentach jego posługi i w chwilach odpoczynku, ale tamtej odpowiedzi nigdy nie zapomni, bo ona doskonale oddaje charakter następcy Prymasa Wyszyńskiego. Wyjątkowa pokora, ciepło i ogromna odpowiedzialność za Kościół to cechy podkreślane przez wszystkich, którzy zetknęli się z kardynałem Glempem. Dlatego całkowicie niezrozumiała jest górnolotność i namaszczenie, z jakim bywa prezentowany w oficjalnych biografiach, napisanych przez pracowników jego sekretariatu.
Najlepszy w województwie
Kard. Józef Glemp 18 grudnia br. będzie świętował 75. urodziny. Był pierworodnym synem Kazimierza Glemba (nazwisko przyszłego Prymasa zostało zniekształcone przy wypisywaniu dokumentów) i Salomei z Kośmickich. Dziecko było słabe i dlatego ochrzczono je już w dniu narodzin w Inowrocławiu. Rodzice wkrótce przenieśli się do pobliskiego Rycerzewa, gdzie spędzili też lata okupacji. Józef wraz z młodszymi braćmi pracował wtedy przymusowo w niemieckim gospodarstwie rolnym. Z tego okresu pozostał pamiętnik i młodzieńcza opowieść pt. “W niedoli i zmaganiach”. Po wojnie rozpoczął naukę w Państwowym Gimnazjum i Liceum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu. Pasjonował się sportem, w wojewódzkich zawodach zdobył nawet pierwsze miejsce w pchnięciu kulą. Zapamiętano go jako dobrego ucznia i kolegę, całkiem zwyczajnego chłopaka. Według biografów natomiast w tym czasie “doświadczał ubogacającego ducha formacji” i “nawiedzał swoich krewnych”. Koledzy zdziwili się, że po zdaniu w 1950 r. matury z dyplomem upoważniającym do podjęcia studiów bez egzaminów wstępnych, zamiast planowanej polonistyki wybrał seminarium duchowne.
Więcej na następnej stronie