Święta Joanna Beretta Molla

„Taka sobie rodzina” – napisał kardynał Martini, pokazując rodzinę Joanny jako wzór dla współczesnych rodzin.

Po raz pierwszy Piotr został aresztowany wraz z trzema swoimi pracownikami: komunistą Piotrem Gerassim i socjalistami Armandem Armim oraz Józefem Martinim w marcu 1944 roku. Po przeniesieniu do Magenta, zostali umieszczeni w autobusie, który miał odjechać do Niemiec, kiedy przybył zawiadomiony przez jednego z pracowników Saffy pan Umberto Parmigiani, przywódca lokalnej partii faszystów. Po długich negocjacjach udało się mu zwolnić młodego Mollę, znanego ze swej pracy kierowniczej w Mesero, jak i pozostałych trzech aresztantów.

Minęło zaledwie kilka miesięcy, gdy na Placu Loreto doszło do jeszcze bardziej dramatycznej sceny aresztowania. Tym razem inżynier Molla wspólnie z dyrektorem Saffy Franciszkiem siedzieli już w autokarze, który zbierał mężczyzn przeznaczonych do obozu koncentracyjnego, gdy ponownie przybył pan Parmigiani.

Doszło do podobnej zażartej dyskusji, dzięki której jeszcze raz zastało zażegnane niebezpieczeństwo. Ale wojna nie była jeszcze zakończona. Dwa dni po wyzwoleniu Mediolanu w niedalekiej odległości od Saffy, na moście nad Ticino, znajdowała się nadal niemiecka armata przeciwlotnicza. Sytuacja ta była o wiele bardziej powodem zdenerwowania niż obrazem kojarzonym z kapitulacją i klęską. Od strony Mediolanu z kolumną ciężkich armat, które były umieszczone w Novarze, docierali Amerykanie, gotowi przejść natychmiast do działania. Tymczasem znajdowali się tam pracownicy, ludność cywilna, obiekty chronione. Tym razem to inżynier Molla podjął się pertraktacji. Dzięki szczęśliwej obecności jednego ze swych współpracowników, Józefa Meglera, który mówił doskonale po niemiecku i angielsku, zaprosił przywódców dwóch stron do swego biura. Wysłał swojego kierowcę do Como, ażeby przy pomocy oficjalnego języka niemieckiego poprosić komendanta, generała Wolfa, o zatwierdzenie kapitulacji.

Dzięki cierpliwości i dobrej woli doszło do pomyślnego zakończenia: Niemcy skapitulowali, nie doszło do rozlewu krwi, fabryka została uratowana i wkrótce mogła znów zacząć funkcjonować. Wiadomo, iż w odniesieniu do całej wojny jest to raczej niewielki wycinek historii, jednak zimna krew i opanowanie nerwów wicedyrektora spowodowały, że Saffa mogła natychmiast podjąć działalność w nadchodzących latach odbudowy. Zresztą inżynier nie poprzestał na już osiągniętych rezultatach, lecz szybko zauważył, że nie może się ograniczać tylko do produkcji zapałek, i dlatego wciąż starał się szukać innych możliwości działania i pracy. Wiele podróżował po Italii oraz za granicą. Nade wszystko wizytował fabryki w Szwecji i Ameryce. Chłopiec, który przeżywał niegdyś czytając Drzewo dziwów („Zima udawała się bliżej gwiazd, aby się rozgrzać” – cytat z tejże historii) wędrówki do gwiazd, podróżował teraz po Europie i świecie, aby odnaleźć nowe sektory produkcji i zaawansowanych technologii.

W roku 1950 Piotr został mianowany głównym dyrektorem fabryki. W swej aktywności zawodowej nie ma czasu na uczucia i rozrywkę. Tym niemniej w tym samym roku cierpienie, jakie go doświadczyło, otwarło przed nim jeszcze jeden wymiar życia ludzkiego. Najmłodsza siostra Teresina zaczęła bardzo poważnie chorować. Okazało się, że niezdiagnozowana i odpowiednio leczona choroba wieku dziecięcego, czyli zapalenie nerek, sprawiła, iż ta młoda, 27-letnia dziewczyna, pomimo wszelkich możliwych zabiegów lekarki o nazwisku Beretta, umarła. W tych jakże smutnych okolicznościach dwoje młodych ludzi – Piotr i Joanna – nie mieli ani chwili, by zamienić ze sobą choć jedno słowo, aczkolwiek pozostał przynajmniej ślad prawdziwego spotkania. Już wkrótce drogi ich życia zbiegły się i zostały połączone przez sakrament, będący świadectwem oblubieńczej miłości Chrystusa i Kościoła, który rodzi nowe życie, pochodzące z płodności Boga Ojca, udzielającego ze źródła własnej miłości życia ludziom i wszelkiemu stworzeniu.

O Joannie i Piotrze, najpierw narzeczonych, a potem małżonkach, już wspomnieliśmy. Po kilku przypadkowych spotkaniach, tych dwoje młodych poznało się bliżej pod koniec roku 1954, przy okazji uroczystości prymicyjnych ojca Lina Garavaglia, obecnie biskupa Ceseny. Zrodziła się wówczas pomiędzy nimi głęboka przyjaźń oparta na wzajemnym szacunku, dzieleniu wspólnych ideałów życia (pracy, rodziny, miłości do bliźnich), planach założenia rodziny otwartej na Boga, dzieci, poświęcenie i cierpienie. Lecz nie było tam miejsca na żadną bigoterię.

Joanna to piękna kobieta o przenikliwych oczach, w których Piotr natychmiast się zakochał. Była osobą pociągającą, potrafiącą wyrwać narzeczonego z osamotnienia i monotonii życia w fabryce. Ze swej strony Piotr ofiarował młodej dziewczynie, pozostającej bez rodziców i od dawna poszukującej własnej drogi, pewność. Z dwóch dróg zaczęła tworzyć się jedna, która stała się przestrzenią dla życia i radości; przestrzenią dla wypraw w góry, na koncerty w La Scali i niedzielne spotkania.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11