Ks. Sopoćko został błogosławionym nie dlatego, że był spowiednikiem s. Faustyny, ale ze względu na to, jakim był spowiednikiem, kapłanem i chrześcijaninem – mówi ks. Henryk Ciereszko.
Jakub Szymczuk /Foto Gość
Ks. Michał Sopoćko
Spotkanie z s. Faustyną
Kiedy zapisywał się na uniwersytet, wybuchła wojna polsko-bolszewicka i zamiast na uczelnię, poszedł do wojska. Został kapelanem wojskowym najpierw na Powązkach, potem wrócił na swoje kresy. Jego służbę wśród żołnierzy przerwał tyfus. Po kuracji w Zakopanem, będąc nadal kapelanem wojskowym, podjął studia teologiczne na UW, a później dodatkowo i pedagogiczne. Pracę doktorską napisał o statusie rodziny w prawodawstwie polskim. W 1924 bp wileński Matulewicz poprosił go o powrót do dawnej diecezji. Był opiekunem stowarzyszeń młodzieży katolickiej, odnowił duszpasterstwo i odbudował kościół garnizonowy. W 1928 rozpoczął wykłady z teologii pastoralnej na Uniwersytecie Wileńskim. Został opiekunem duchowym alumnów w seminarium. Animował pracę stowarzyszeń świeckich – sodalicji, grup studenckich, św. Wincentego à Paulo. Cały czas był też spowiednikiem w domach zakonnych.
Podczas tej posługi poznał s. Faustynę. Jak zapisał: Poznałem s. Faustynę, będąc spowiednikiem ss. MB Miłosierdzia, która powiedziała, że zna mnie przez wewnętrzne poznanie. Poradził jej spisywanie „Dzienniczka”, przyczynił się do namalowania obrazu Jezusa Miłosiernego, z tzw. „wileńskiej szóstki” pań z tamtejszych stowarzyszeń katolickich powołał Zgromadzenie ss. Jezusa Miłosiernego, rozpowszechniał Koronkę do Bożego Miłosierdzia, drukował litanie, obrazki, organizował konferencje i szerzył kult Bożego Miłosierdzia.
Zakaz
Podczas II wojny głosił słynne kazania pasyjne i opracowywał w ukryciu teksty o Bożym Miłosierdziu. Po jej skończeniu został na jakiś czas w Wilnie, organizując przy kościele św. Jana kursy katechetyczne, a przy kościele Świętej Trójcy odprawiając nabożeństwa w języku rosyjskim. W 1947 bp Jałbrzykowski, znający go z Wilna, wezwał go do Białegostoku. Tam został wykładowcą w seminarium, prowadził kursy katechetyczne i otwarte wykłady dla inteligencji. W 1959 pojechał do Warszawy, gdzie od prymasa Wyszyńskiego usłyszał, że na podstawie protokołu posiedzenia kongregacji doktryny wiary zabrania się szerzenia kultu. W piśmie było polecenie, że należy księdzu udzielić nagany. – Rozumiem księdza, napomnienie jest niepotrzebne, ja ze swej strony tego nie czynię – miał powiedzieć Prymas. Niestety, za życia nie doczekał rozwoju swego dzieła. – Kiedy mówił o Bożym Miłosierdziu, powoływał się na Pismo Święte, nie wspominał o s. Faustynie, ale o św. Teresce od Dzieciątka Jezus, która miała zbliżoną do niej duchowość – podkreśla matka Józefa ze zgromadzenia ss. Jezusa Miłosiernego.
* * *
Umarł, otoczony opieką ss. Misjonarek Świętej Rodziny. Koledzy kapłani nie podjęli jego misji. Wszyscy mówili: „nie”. – Ks. infułat Stanisław Strzelecki, dziś wicepostulator procesu beatyfikacyjnego ks. Sopoćki, dopiero nad jego grobem obiecał zająć się rozpowszechnianiem kultu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.