Ksiądz Markiewicz pokazał, że da się zrobić wiele.
Droga do beatyfikacji
Z ks. Marianem Babulą CSMA – pracownikiem Kongregacji ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i postulatorem w procesie beatyfikacyjnym ks. Bronisława Markiewicza – rozmawiają ks. Edward Data CSMA i ks. Sylwester Łącki CSMA
- Lekturą dekretu o cudownym uzdrowieniu, którego dokonał Pan Bóg za wstawiennictwem Czcigodnego Sługi Bożego ks. Bronisława Markiewicza, zakończył się długi i złożony okres oczekiwania na beatyfikację tego Założyciela Zgromadzenia Księży Michalitów i Sióstr Michalitek. Czy może Ksiądz Postulator przedstawić, jak doszło do owego aktu kościelnego? Jaka jest historia procesu beatyfikacyjnego ks. Markiewicza?
- Z pewnością mówienie o długości, a zwłaszcza o złożoności okresu oczekiwania wydaje się być z jednej strony usprawiedliwione synowską miłością do Ojca Założyciela, a z drugiej może trochę przesadzone. Trzeba pamiętać, że każda sprawa, a w sposób szczególny wyniesienie kogoś do chwały ołtarzy, wymaga czasu, wysiłku wielu osób, a w sposób szczególny nieustannej modlitwy, by Bóg zechciał potwierdzić świętość danego kandydata na ołtarze, dokonując cudu za jego wstawiennictwem, i pobłogosławić ludzkim zabiegom, dając odpowiednie światło i siły osobom zaangażowanym w proces beatyfikacji.
Czcigodny Sługa Boży ks. Bronisław Markiewicz był człowiekiem oddanym bez reszty Panu Bogu i ludziom. Cechowała go ogromna wrażliwość na biedę ludzką, zwłaszcza dzieci i młodzieży opuszczonej, zaniedbanej, sierocej. Im poświęcał swój czas, siły – wszystko to, co posiadał. W życiu codziennym odznaczał się ogromną pracowitością i ofiarnością, zapominając całkowicie o sobie. A wszystko to powierzał Bogu w nieustannej modlitwie, prosząc Go usilnie o błogosławieństwo. Nic więc dziwnego, że już za życia cieszył się sławą świętości. Błogosławiony Józef Bilczewski, arcybiskup lwowski (jestem postulatorem jego sprawy kanonizacyjnej, która jest na ukończeniu), pod datą 29 stycznia 1912 r. napisał, że w tym dniu umarł świątobliwy ks. Bronisław Markiewicz. Natomiast św. Józef Sebastian Pelczar, w swoim piśmie skierowanym w kilka dni po jego śmierci do Kongregacji Biskupów i Zakonników w Watykanie, wychwalał doskonałe posłuszeństwo ks. Markiewicza, stwierdzając, że poddał się w sposób godny pochwały jego zarządzeniom. Sława świętości ks. Markiewicza nie ustała po jego śmierci i wciąż się rozwijała.
Zgromadzenia zakonne założone przez ks. Markiewicza myślały o Jego beatyfikacji, zabezpieczając pisma i dokumenty, zbierając wspomnienia i inne materiały dotyczące jego świątobliwego życia. Niestety, ze względów obiektywnych nie udało się rozpocząć procesu beatyfikacyjnego w okresie międzywojennym – zatwierdzenie kościelne księży michalitów odbyło się dopiero w 1921 r., a sióstr michalitek w 1928 roku. Z tym związana była fizyczna niemożliwość przygotowania osób fachowych do tego typu przedsięwzięcia, tym bardziej że wszyscy byli zaangażowani w zakładach wychowawczych. Kiedy sytuacja jakoś się poprawiła, wybuchła II wojna światowa.
Później nastały ciężkie czasy stalinizmu. Dopiero w niespełna dwa lata po ich zakończeniu – 18 stycznia 1955 r. – Zarządy generalne obydwu Zgromadzeń Świętego Michała Archanioła zwróciły się z prośbą do ks. bpa Franciszka Bardy o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego ks. Bronisława Markiewicza. Ksiądz Biskup, prowadząc już proces (obecnie) św. Józefa Sebastiana Pelczara, odłożył tę sprawę, nie mogąc sobie pozwolić, ze względu na brak personelu, na jednoczesne prowadzenie dwóch procesów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).