Patronka molestowanych - bł. Karolina Kózkówna

Śmierć tej nastolatki jest krzykiem protestu przeciwko wszelkim formom poniżania godności kobiety na tle seksualnym. Bł. Karolina może być uznana za patronkę wszystkich kobiet nękanych przez niedojrzałych facetów.

Reklama

Nie była „ciepłe kluski”

- To pierwsze miejsce pochówku Karoliny - ks. Zbigniew Szostak, kustosz sanktuarium Błogosławionej w Zabawie, pokazuje na miejscowym cmentarzu olbrzymi kamień pod drzewem. Pogrzeb, który odbył się 6 grudnia 1914 r., był początkiem jej kultu. Przyszło 3 tys. ludzi.

- Jak taka młoda dziewczyna przyciągnęła takie tłumy? - zastanawia się. - Dwa tygodnie szukano jej ciała, ludzie byli wzburzeni i pogrzeb stał się manifestacją. Ale przede wszystkim przyszli ze względu na jej osobę. Z zeznań świadków w procesie beatyfikacyjnym wynika, że nie dało się jej nie zauważyć. Codziennie pokonywała siedem kilometrów do kościoła w Radłowie. Ówczesny proboszcz, Władysław Mendrala (wybudował kościół w Zabawie, tu została bierzmowana 6 miesięcy przed śmiercią), jej spowiednik, nazywał Kózkównę swoją prawą ręką, animatorką życia religijnego. Po znalezieniu ciała wezwał akuszerkę i dwóch świadków. Dokonali oględzin zwłok. Stwierdzili, że zamordowana zachowała dziewictwo. Odnotowali odniesione rany. Dokument z obdukcji zamknęli w tubie i włożyli do trumny. Proboszcz, jakby przeczuwając niezwykłość parafianki, zadbał o zabezpieczenie zwłok w metalowej trumnie. Zapiski zostały odczytane przez bp. Jerzego Ablewicza w czasie procesu beatyfikacyjnego.

Nieopodal groby rodziców Błogosławionej - Jana Kózki i Marii z Borzęckich. Nieco dalej leży siostrzeniec, Józef Kurtyka. W remoncie jest grobowiec diakona świeckiego, Franciszka Borzęckiego, wujka Karoliny. To z jego biblioteki pożyczała książki. Czytała je dorosłym sąsiadom i ich dzieciom. Ks. Szostak pokazuje drogę, jaką przebyły doczesne szczątki Błogosławionej, zanim w 1987 r. znalazły się w spiżowym sarkofagu pod głównym ołtarzem świątyni. W 1917 r. przeniesiono je na plac kościelny do grobowca pod pomnikiem ufundowanym przez rodziców. W 1981 r. umieszczono w przedsionku kościoła. Dziś obok tego miejsca stoi klęcznik z relikwiami. Nad nim skrzynka.

- W ciągu dwóch tygodni jest wypełniona kartkami z prośbami i podziękowaniami - mówi proboszcz. - Chłopcy proszą o piękną miłość. Dziewczyny o dobrego męża. O czystość, siłę miłości. Pielgrzymi zapisali swoimi intencjami kilkadziesiąt zeszytów. 18. dnia każdego miesiąca na Drogę Krzyżową Karoliny przyjeżdżają wierni z całej Polski. Czasem ponad tysiąc osób. Ks. Szostak:

- To naturalny szlak męczeństwa wyznaczony jej krokami. Różne stany - nauczyciele, klerycy, młodzież układają własne rozważania jej ostatniej drogi.

- To świadczy o tym, jak jest ważna dla wszystkich - uważa proboszcz. - Moja parafia, licząca 1450 wiernych, dzięki Karolinie rozrasta się. Wierni o Błogosławionej mówią „nasza”. Zwracają się do niej po imieniu, czasem zdrobniale, swojsko. Działają w 11 grupach liturgicznych, 32 różach różańcowych, Dziewczęcej Służbie Maryjnej, Akcji Katolickiej. Całe rodziny ustawiają się w kolejce do sprzątania świątyni, bo traktują ją jak dom.

- To promieniowanie Karoliny - twierdzi ich duszpasterz. Przyszedł tu z Bochni dwa lata temu. Przedtem nie fascynowała go postać Błogosławionej. Widział ją tylko na jakiejś nieudanej płaskorzeźbie. Dziś jest pod urokiem jej wizerunków dłuta Tadeusza Kowala. Podoba mu się też polichromia Romana Kalarusa w kościele w Tychach, gdzie Karolina ma jasny długi warkocz.

- Dobrze, że nie zachowała się jej fotografia - mówi. - Każdy ją może sobie domyśleć. Ona nie była takie „ciepłe kluski”, ale twardo stąpała po ziemi. Krępej budowy ciała, pracowała w domu, we dworze, nigdy nie chorowała, musiała być silna.
 
Marzena Macko mieszka tam gdzie Karolina, w Śmietanie. Ma 15 lat, chodzi do III klasy gimnazjum im. Jana Pawła II. Spotykamy się w szkole. - Cały świat mówi o Karolinie nie dlatego, że była piękna - opowiada. - Nie była tak bardzo ładna, żeby błysnęła urodą. Była zwykłą, wiejską dziewczyną, ale wszystkie czynności wypełniała w sposób nadzwyczajny. Marzena od trzech lat jest przewodniczką Dziewczęcej Służby Maryi. Ma pod opieką piętnaście dziewczynek z podstawówki. Modlą się o kanonizację Błogosławionej. Zajmuje się przygotowaniem oprawy liturgicznej Mszy w kaplicy domu Kózków i w kościele. - Ładnie śpiewa - chwali ją proboszcz. - Oprowadza też pielgrzymki.

- Opowiadam, że przy niej nie można było popełnić najmniejszego grzechu - mówi. - Kiedy ją ktoś na przykład wyzwał, zwracała mu uwagę nie dlatego, że obraził ją, ale Pana Boga. Ludzie są zadziwieni jej postacią. Marzena stara się naśladować Karolinę. - Dzięki niej poprawiłam się w zachowaniu, więcej się uczę, częściej chodzę do kościoła - wylicza. - Rozmawiamy o niej nie tylko na religii.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama