Duch ginie w Tobie,
ja niemocen stoję,
Lecz jako szata bliska zewleczenia
Podnoszę z siebie, co wcale nie moje,
I zawięzuję u Twego promienia,
I spadające czuję na kolana
To ciało, dusza im bliżej u Pana...
Aż, zawleczone na dół, na dół gnie się,
A duch gołębiem wystrzela do góry,
Anioł go potem, mój Stróż Anioł niesie,
Przezroczystymi obejmując pióry —
Anioł mój dobry, co zawsze jest ze mną,
Choć mu godzina każda nieprzyjemną,
Choć, jak nieczuły mąż cnotliwą żonę,
Męczą go moje cielesne narowy;
Anioł milczący i patrzący w stronę,
Kiedy mię zamęt porywa światowy,
Anioł, co znika nawet przed spojrzeniem,
Żeby mi wolność zostawić żywota,
I żebym jego nie truł się cierpieniem...
O! mój przyjaciel, brat, o moja złota
Siostrzyczka — drużka moja bezimienna,
Duch, co każdemu dany współżywotnie
Przez dobroć MARII, jak łaska codzienna,
Żeby tu całkiem nie było samotnie...
Bo Ojciec dawa chleb, a Matka bierze
Z orszaku swego którego Anioła,
I tym Aniołem naj zazdrośniej strzeże, Aż do górnego wprowadzi kościoła...
Więc — z tym Aniołem, ponad szatą ciała, Co na kolana zgięła się i padła,
Ja, duch, stanąłem, jak fontanna biała,
Odrywająca się z swego zwierciadła —
I nucę:
Kyrie Elejson i
Chryste
Elejson... niby krople przezroczyste...
...................................................................
Chryste, usłysz nas, głos daj, który może
Przeniknąć skoro, i stanąć u celu,
Chryste wysłuchaj — Ojcze z Nieba Boże,
Zmiłuj się —
Synu nasz Odkupicielu,
Zmiłuj się —
Duchu Święty — Trójco cała,
Zmiłuj się, zmiłuj... Chwała, chwała, chwała...
*O! jakże
życia-niemowlęctwo długie,
Gdzie udział Matki zerwany;
O! czemże
uczuć-niemowlęctwo drugie
Bez dobrej rady siostrzanej...
Czem przepaść czasu bez Epoki działu,
Myśl, skończonemu niedostępna ciału,
Zegar bez godzin, co do serca biją,
Jakoby nucąc,
nie jesteście sami,
Czem ja bez nie ja...?
o Święta Maryjo,
Módl się za nami...
*On, który jeden jest - taki szeroki,
Taki bezdenny naokoło człeka,
Taki straszliwy i tak wszystkooki,
Że, gdyby lekka przynajmniej powieka
Tę przesłoniła nam światłości przepaść,
Byłoby łacniej stać, podobniej nie paść,
Serdeczniej westchnąć, prosić mniej straszliwie:
Więc - aż rozrzewnił się Miłością Wielką,
I pośrednictwa cud między cudami
Stał się -
o! Świata Boża Rodzicielko,
Módl się za nami...
*Jako więc lilii panieństwo strzeliste
Podziwia potem Syn i błogosławi,
Że takie proste i ładne i czyste –
Tak pierwej Ojciec Swym Aniołem jawi Błogosławieństwo panience ubogiej
I proroczemi nawiane skrzydłami
Uiszcza ziarno, aż czasów odłogi Westchnęły kwiatem...
Panno nad Pannami,
Módl się za nami...
*Z królewskim prawem, bez miejsca w Ojczyźnie,
Syn Boży między zwierzęty się rodzi.
O! jakże rola uprawiona żyźnie
Pokorą... przeszłość właśnie z pola schodzi
I już obejma się popisem świata,
Jak gdy ma umrzeć Matrona bogata,
Co, licząc wszystkie swoje niewolniki,
Gdzie skarb, tam serce obumarłe chowa,
Najuroczystszej niepomna praktyki,
Niepomna Boga, co tuż za wrotami
Nie obrachowan!...
Matko Chrystusowa,
Módl się za nami...
*A przeszłość jadem upita grzechowym,
A przyszłość pusta, a pomiędzy niemi
Rozpacz by chyba przegonem jałowym
Jako Lewiatan obwiła kłęb ziemi.
I co by było? myśl się sama trwoży!...
Jam bez objawu, głucha noc bez-snami,
Śmierci pustkowie...
Matko Łaski Bożej,
Módl się za nami...
*Ale zbawiło czyste jedno łono,
Gdy Macierzyństwa objęło treść Bożą,
I owo ołtarz w jedności z zasłoną,
Z którego na świat łaski się rozmnożą,
Z którego nowy powstanie zadatek
Na
jutro, wczoraj i na
dziś, co mami!...
Na całą wieczność...
O! Najczystsza z Matek,
Módl się za nami...
*Cóż wdzięczniejszego jako wdzięczność Matki,
Nadobniejszego co od panieneczki,
Wyrumienionej ledwo jako kwiatki
Z dzieciństwa — alić w łono kolebeczki
Zazierającej z szczególnym zdziwieniem,
Czy prawda, że się Prawda urodziła
I że Stworzyciel stawa się stworzeniem?...
Cóż wdzięczniejszego? albo jaka siła
Szczycić się może tem wynalezieniem?
Albo gdzie Miłość czystsza i wznioślejsza
Między wszystkimi wszech-serc miłościami
Prócz tej Miłości?...
Matko Najśliczniejsza,
Módl się za nami...
*On tylko, jako Sam nie uczyniony,
Bez niewdzięczności kończy i zaczyna -
On tylko, jako sam niezadłużony
Czasowi, - tylko
On, prawa nowina...
Gdy człowieczeństwa zeszedł cichą drogą,
Jak do owczarni pasterz a nie złodziej,
Natura Jego nie witała z trwogą,
Kto wchodzi, wiedząc, i że mocen wchodzi:
W pokorze jeno pierwej się zrównała
Tak, że zniknęła osobistość ciała... Więc Tobie, Matko, przyszło wydać Pana,
Tobie świętymi niańczyć ramionami
I Tobie pogrześć...
O! Niepokalana,
Módl się za nami...
*A która dziwnie, od rzeczy początku,
Już w zamyśleniu Jehowy poczęta,
Jak Miłosierdzia zaród w samym wątku,
Jak wielki okres, jak tęcza wygięta
Przez cało-przestrzeń... która potem, znowu
Jako naczynie-łaski jaśniejąca,
I teraz, wszego przyczyna odnowu,
Ilekroć w siebie się zapatrzym sami - Wciąż wyglądana na sierpie miesiąca
Ku zagładzeniu pierworodnej zmazy –
Prze-dziwna Matko, przedziwna trzy razy,
Módl się za nami...
*