PielgrzymiWszyscy odwiedzający je kierują kroki do kaplicy maryjnej dobudowanej do kościoła w latach 1723-1726. Sanktuarium leży na przecięciu najważniejszych tras tego regionu, dzięki mądrości mnichów, którzy przed wiekami stworzyli sieć dróg odchodzących promieniście od opactwa.
- Dzisiaj nie było jeszcze żadnej pielgrzymki, ale wczoraj na przykład z Czech przyjechały dwie grupy na rowerach - mówi ks. Bonifacy Madla. Gdy osiem lat temu został tu proboszczem, duszpasterstwo rozpoczął od cotygodniowej nowenny do Matki Bożej Pokornej. Do Rud przyjeżdżają pielgrzymki nie tylko z południa, ale też z centralnej Polski, z Warszawy, Gdańska. - To miejsce przyciąga duchem zaszczepionym tu przez cystersów. Same mury i otoczenie parku nastrajają do kontemplacji.
W ciszy kościoła rozlega się szczęk przekręcanego klucza. Kościelny przygotowuje w kaplicy klęcznik, zaraz klerycy pracujący przy remoncie zespołu klasztorno-pałacowego przyjdą tu na modlitwę. Tymczasem przyklęka na nim troje kilkulatków i pod okiem dorosłych zaczynają: Ojcze nasz... Kościelny wyciąga z przepastnej kieszeni po garści cukierków dla każdego. Teraz dzieci już wiedzą, co, oprócz wielkich kluczy, kościelni noszą w kieszeniach.
Na bocznych ścianach wielkie obrazy z dwiema ważnymi scenami biblijnymi. Po lewej stronie Maryja pochylona przed Gabrielem - tu księża najchętniej wyjaśniają, dlaczego w Rudach nazywa się Ją pokorną. Po prawej brzemienna Maryja odwiedza Elżbietę - w dniu, kiedy Kościół wspomina to wydarzenie, 31 maja, w Rudach obchodzony jest odpust.
Park w angielskim styluNa wzór wszystkich budowli cysterskich do kościoła dobudowany jest klasztor. Po kasacie zakonu, na mocy edyktu króla pruskiego w 1810 r., miejsce to stało się siedzibą książąt raciborskich, a wypielęgnowany warzywnik praktycznych mnichów, książęcy ogrodnicy zamienili na park w stylu angielskim. Do dziś istnieje jeden z przypałacowych stawów, od nazwiska ogrodnika nazywany stawem Peicerta. Przypałacowy park to 10 hektarów porośniętych rzadkimi i pięknymi okazami krzewów i drzew, z których wiele rośnie tu od 150 lat. Wtedy to właśnie ogrodnicy książęcy, niezwykle starannie planując park, sadzili tu małe, często egzotyczne dla tego regionu, drzewka. Odkąd w 1998 r. diecezja gliwicka przejęła rudzki obiekt klasztorno-pałacowy - przez lata powojenne popadający w ruinę - wraz z otaczającym go parkiem, z dziko rosnącego gąszczu wyłania się staranny zamysł ogrodników sprzed dwóch wieków. Prace te nadzoruje ks. Jan Rosiek, dyrektor rudzkiego kompleksu klasztorno-pałacowego. Odbudowa klasztoru i pałacu postępuje razem z porządkowaniem parku. Dzisiaj po świeżo wyżwirowanych alejkach spacerują ci, którzy odwiedzają sanktuarium. W maju mogą podziwiać kwitnące rododendrony. Na wyspie zapachów, która właściwie stała się już półwyspem na zarośniętym stawie, azalie pontyjskie posadzono tak, by można było zatrzymać w tym miejscu ich woń. Zachwycają obrazy malowane przez grupy drzew i krzewów, tak dobranych, by tworzyły barwne kompozycje zmieniające się od wiosny do późnej jesieni.
Od kwietnia aż do lata, a po wakacjach we wrześniu, wszystkie soboty w Rudach wyglądają podobnie - spotykają się tu różne grupy i stowarzyszenia działające w diecezji. Śluby w tych miesiącach młodzi muszą planować więc na godzinę 9 lub 15. Proboszcz mówi, że są wyrozumiali. Co więcej, co trzecia para stająca przed ołtarzem w pięknym kościele rudzkim nie pochodzi z tej parafii. Ci, którzy tu mieszkają, mówią, że jest to miejsce spokojne. Ci, którzy przyjeżdżają - że wyjątkowe. Dla tych, którzy wpisują się do księgi pamiątkowej sanktuarium - kaligraficznie, pismem wyćwiczonym jeszcze przed wojną, albo pośpiesznie, czy pełnymi błędów niewprawnymi literami siedmiolatka - atmosfera Rud to jeszcze coś innego.
grudzień 2002