Budowa szkoły w Afryce i finały olimpiad naukowych, jasełka z dziesiątkami aktorów, narty, bale, festiwale, sympozja naukowe, odnawianie cmentarza i... przyjaźń ze świętymi. Wszystko dla młodych.
Gdy na redakcyjną skrzynkę przychodzi kolejny mail z informacją o jakimś „szalonym”, kolorowym i śmiałym pomyśle, sprawa jest jasna – to salezjanie. Jak to w ogóle było, gdy salezjańskie szkoły jeszcze we Wrocławiu nie działały? Chyba o wiele bardziej szaro... Obie, liceum i gimnazjum, obchodzą w tym roku swoje 10-lecie; podobnie jak salezjański dom dziecka w Kiełczowie. Jeśli dodać do tego jeszcze 150. rocznicę założenia zgromadzenia przez św. Jana Bosko, to widać, że w 2009 r. zapowiada się wielkie salezjańskie świętowanie.
Szkoły wyraziste
– To był czas, kiedy nie było jeszcze zbyt wielu szkół katolickich – wspomina ks. Jan Gondro, dyrektor gimnazjum im. św. Edyty Stein. – Kard. Henryk Gulbinowicz nalegał, by taką szkołę utworzyć. Pod wpływem tych sugestii w kwietniu 1999 r. ks. inspektor Franciszek Krasoń podjął decyzję o powołaniu placówki. Urząd Miejski zasugerował utworzenie oprócz gimnazjum także liceum – dla którego zresztą obiecano znaleźć w przyszłości odpowiednie miejsce. Pierwszy dzwonek zabrzmiał u salezjanów 1 września 1999 r. Najpierw obie szkoły mieściły się w jednym budynku, przy ul. B. Prusa (z czasem liceum znalazło siedzibę w salezjańskiej parafii pw. Chrystusa Króla). Uroczystej inauguracji ich działalności dokonał kard. Henryk Gulbinowicz.
– Dla salezjańskich szkół charakterystyczne jest wychowanie integralne. Kształtowanie dobrych chrześcijan, ale i dobrych obywateli – mówi ks. J. Gondro. – Bardzo szybko w naszym gimnazjum powstały siłownia, boisko szkolne, sala sportowa, z czasem biblioteka, jadalnia, wielofunkcyjna sala audiowizualna. Od początku mieliśmy dobrze wyposażoną salę informatyczną, dostęp do Internetu. Wprowadziliśmy rozszerzony program m.in. z języków angielskiego i niemieckiego, z informatyki. W szkole – która zyskała sobie nazwę „szkoły szczęścia”– działa kilkanaście kółek zainteresowań i kółek przedmiotowych. Spotykamy się nie tylko na lekcjach. Można by wiele mówić o rozmaitych wyjazdach, przedstawieniach. Program wychowawczy związany jest z patronami – Edytą Stein (która mieszkała w pobliżu i odwiedzała sąsiadujący ze szkołą kościół pw. św. Michała Archanioła), św. Janem Bosko, z bł. Piątką Męczenników z Poznania. Rytm życia szkoły spleciony jest z rokiem liturgicznym, a także z obchodami wydarzeń historycznych; ważne miejsce zajmuje przygotowanie do bierzmowania.
Ks. J. Gondro podkreśla, że szkoła nie jest dla tych, którzy nie radzą sobie w innych placówkach – choć czasem rodzice takie mają nadzieje. Poziom nauczania jest wysoki. Wyniki testów salezjańskiej młodzieży zawsze mieszczą się w najwyższych przedziałach; wielu jest wśród nich finalistów różnych konkursów, także w „zDolnym Ślązaku”.W gimnazjum uczy się 220 uczniów, pracuje 31 nauczycieli. Wraz z rodzicami, salezjanami, absolwentami (częściowo zrzeszonymi w Stowarzyszeniu Byłych Wychowanków Salezjańskich) tworzą wszyscy jedną wielką wspólnotę. Co charakterystyczne, formację przechodzą nie tylko uczniowie, ale i nauczyciele. Poznają system wychowawczy ks. Jana Bosko, uczestniczą w rekolekcjach.
Czy na przestrzeni lat zmienia się młodzież, warunki pracy? Ks. Jan Gondro przywołuje słowa ks. Bosko, który mówił, że pociąg pędzi niezależnie od nas, trzeba do niego wskoczyć i znaleźć właściwe miejsce. – Czasy pędzą, wielu zmian nie zatrzymamy. Ale uważam, że przez minione lata nasza praca z młodzieżą stała się bardziej owocna, konsekwentna. Dbamy o wyrazistość, stawiamy jasne wymagania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).