Nie noszą zbroi, nie dźwigają tarcz. Nie toczą pojedynków i nie trawią czasu na ostrzeniu mieczy. Jedyne co łączy ich ze średniowiecznym rycerstwem, to ideały: jedność, braterstwo oraz patriotyzm. I najważniejsze: miłosierdzie.
Podziemie kościoła św. Augustyna na Nowolipkach. Ceglane łukowe sklepienie z łatwością odbija głos żwawej dyskusji kilkunastu mężczyzn w garniturach. Jest poseł, prokurator, kilku prawników, informatyk, kleryk, kilku kapłanów i studentów.
68 milionów godzin
Minęło dwa lata od chwili, gdy na Nowolipkach odbyła się jedna z pierwszych warszawskich ceremonii inicjacyjnych. Do grona Rycerzy Kolumba przyjętych zostało kilku nowych „zacnych braci”. Wśród nich – abp Kazimierz Nycz, który właśnie otrzymał dożywotnią legitymację honorowego członka Zakonu – numer 4210720.
Do Warszawy zaprosił ich kard. Józef Glemp. Polska była zresztą pierwszym krajem w Europie, do którego Rycerze Kolumba przeszczepili liczący na całym świecie ponad dwa miliony członków Zakon. I jednocześnie największą na świecie organizację katolików. Wystarczająco dużą, by Jan Paweł II uważał jej założyciela, ks. Michaela J. McGivneya za osobę świętą, mimo braku cudu, potrzebnego do zakończenia jego procesu beatyfikacyjnego.
Bo czy nie jest niezwykłe, że w zagonionym świecie prawie dwa miliony mężczyzn codziennie spędza tysiące godzin na pomocy w szpitalach, renowacji kościołów i budowie katolickich szkół? Najwyższy Rycerz, Carl Anderson właśnie ogłosił, że w 2007 r. Zakon pobił kolejny rekord działalności. Liczba przepracowanych w formie wolontariatu godzin w skali świata przekroczyła 68,5 mln godzin! Rycerze 5,5 miliona razy odwiedzali chorych i osoby pogrążone w żałobie, a prawie 400 tysięcy z nich oddało krew.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat ci sami Rycerze zebrali na cele charytatywne blisko 1,3 mld dolarów. Ich darowizny wsparły m.in. remont frontonu Bazyliki św. Piotra, Kaplicy Sykstyńskiej, działalność Radia Watykańskiego. Ale przede wszystkim setki tysięcy lokalnych inicjatyw przyparafialnych.
Średniowiecze jest trendy
Wszystko zaczęło się wczesną wiosną 1882 r. Wówczas wikary niewielkiego kościoła Najświętszej Maryi Panny w New Haven, niedaleko Nowego Jorku, zebrał w podziemiach świątyni 30 mężczyzn, którzy utworzyli pierwszą radę Zakonu (dziś jest ponad 14 tysięcy rad w kilkunastu krajach). Chodziło mu o to, by katolicy, głównie imigranci z Irlandii, świadczyli sobie wzajemnie pomoc i zacieśniali więzi rodzinne w uprzedzonym rasowo i wyznaniowo ówczesnym społeczeństwie amerykańskim.
Odwołanie do Krzysztofa Kolumba miało przypominać, że katolicy byli podstawą rozkwitu Ameryki, zaś nawiązanie do ideałów rycerskich – zachęcać do ofiarności i służby. Utworzone wraz z zakonem towarzystwo ubezpieczeniowe, które miało wspierać członków rodzin zmarłych rycerzy lub tych, którzy utracili pracę, szybko stało się jednym z największych na świecie. Dziś jego aktywne polisy ubezpieczeniowe grubo przekraczają 70 mld dolarów.
W Polsce Rycerze nie prowadzą działalności ubezpieczeniowej. Na razie nie pozwala im na to prawo. Czym się zatem zajmują?
Bo potrzebowali wózków
7 marca w kościele św. Augustyna na Nowolipkach Rycerze Kolumba po raz kolejny przekazali wózki inwalidzkie osobom potrzebującym. Wśród obdarowanych była m.in. Maria Stypułkowska-Chojecka „Kama” – legendarna łączniczka batalionu „Parasol” Armii Krajowej i ks. infułat Edward Majcher, jeden z organizatorów pierwszej pielgrzymki papieża do Polski i spotkania z młodzieżą przy kościele św. Anny.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.