Desant z Dobrą Nowiną

Jeśli różne formy pomocy ludziom bez dachu nad głową przypominają mozolne wyplątywanie ich z sieci zła, to Inicjatywa Ewangelizacji Bezdomnych jest jak nagłe wejście brygady antyterrorystycznej. Tnie więzy szybko i zdecydowanie.

Przyszli tam, gdzie byłem

– Znaleźli mnie w pustostanie na Krakowskiej we Wrocławiu. Piłem dużo, taki spiritus „z mety”, nielegalny – wspomina Michał. – Nie wiem, czemu ich posłuchałem. Zwykle takich goniłem. A jednak porozmawialiśmy, pomodliłem się z nimi. Umówiłem się na następny dzień na 5.00 rano. Szczerze mówiąc, myślałem, że nie przyjdą. Przyszli. Zawieźli mnie na ten detoks na Korzeniowskiego. Okazało się, że miałem zapalenie wątroby. Pożyłbym jeszcze może ze 3 miesiące. Odwiedzali mnie, pytali, czy chcę dalszej pomocy. Nie miałem nic do stracenia. Zdecydowałem się. Michał opowiada o spotkaniu z o. Krzysztofem, karmelitą, który zaproponował mu spowiedź. – Długo omijałem kościół. Miałem poczucie, że nie mam za co dziękować Bogu. Tyle zła doznałem od rodziny. Teraz jednak przyjąłem propozycję. Odbyłem długą rozmowę-spowiedź. Miałem sporo pytań. Michał przeszedł terapię odwykową, odstawił alkohol. Pracuje, ma dach nad głową. Udało mu się odbudować kontakt z synami. Zaczął uczestniczyć w życiu Kościoła. – Na twarzach ludzi wychodzących z Mszy św. jakoś nie widać radości. A ja ją mam – taką w środku, w sercu – mówi. Ceni sobie to, że zyskał przyjaciół. – Ludzie zwykle się odwracają od bezdomnych. Jakiś grosz rzucą, ale raczej nie zatrzymają się, nie porozmawiają. Może dlatego przyjąłem pomoc, że ktoś chciał ze mną rozmawiać? – zastanawia się. – Ci ludzie uratowali mi życie. Jestem im bardzo wdzięczny. Robią kawał dobrej roboty.

– Siedziałem sobie w parku Szczytnickim, obok Hali Stulecia. Piłem alkohol z kolegą. Podeszli do nas jacyś ludzie. Myślałem, że to świadkowie Jehowy – wspomina Krzysztof. – Ale gdy zaczęli rozmowę, okazało się, że to katolicy, że chcą mi pomóc wyjść z bezdomności, skończyć z alkoholem. Niesamowite było to, że ja... od razu się zgodziłem. Nie wiem, jak to się stało. Powiedziałem, że dokończę jeszcze tylko tę flaszkę, którą miałem przy sobie – nie było tam już zresztą dużo płynu. Obecnie pracuje w szpitalu, mieszka samodzielnie. – Codziennie po obudzeniu się odmawiam Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Potem przez 5–10 minut czytam sobie Pismo Święte. To mi bardzo pomaga – mówi.

Otworzyliśmy tylko drzwi

– Każda z tych osób wymaga indywidualnego podejścia – wyjaśnia Szymon. Wspomina o kolejnych działaniach, na przykład spotkaniu dla bezdomnych zorganizowanym zimą w ogrzewalni przy ul. Gajowickiej – z Mszą św., możliwością spowiedzi, poczęstunkiem. Sam kupił kiedyś mieszkanie przy tej ulicy, z myślą o celach biznesowych. Zaczęło służyć osobom bezdomnym. Przez pewien czas było niemal domem rekolekcyjnym dla nich. Obecnie ewangelizatorzy w środy wożą swoich podopiecznych na modlitwę do wspólnoty „Verbum”. Myślą o regularnej katechizacji.

Jeden z otoczonych opieką bezdomnych, Adam, przebywa w tej chwili w domu „Magnificat” w Łasku pod Łodzią – katolickim ośrodku dla osób uzależnionych, gdzie przechodzą terapię pod opieką specjalistów, jednocześnie rozwijając się duchowo, formując przez modlitwę i pracę. – Zastanawiamy się nad stworzeniem w przyszłości podobnego katolickiego ośrodka dla uzależnionych w naszej archidiecezji – mówi Szymon. Zauważa, że niektórzy ludzie, tuż po zwróceniu się do Boga i wyjściu z alkoholowych oparów, wchodzą od razu w głęboką relację z Nim. Wspomina Mariusza, człowieka o kryminalnej przeszłości. Bardzo agresywny, najpierw chciał pobić jednego ewangelizatora. Nazywał siebie „aniołem śmierci”. Niespodzianie przeżył podczas modlitwy niezwykłe spotkanie z Jezusem – tak, że sam zaczął innym mówić o Bogu.

Jeden z bezdomnych zabrał ze sobą na detoks Nowy Testament podarowany mu podczas ewangelizacji. Lektura poruszyła go. Zaczął prowadzić zeszyt z zapiskami na temat Pisma Świętego. Wyjeżdżając do Legnicy na zamkniętą terapię, zostawił nowym przyjaciołom list z podziękowaniem za to, co robią, i swoimi refleksjami. „Jezus był cieślą, On dał nam Pismo św., byśmy traktowali je jak pieniek drewna, a od nas zależy, jakie piękno sobie z tego wystrugamy, jaką drogą pójdziemy. To my musimy znaleźć ten ogień w sobie i go w sobie podsycać, żeby nigdy nie zgasł w nas” – napisał.

– Mam poczucie, że otworzyliśmy drzwi, przez które płyną strumienie Bożej łaski – mówi Szymon. – Doświadczamy, że nauka Jezusa jest aktualna. Wystarczy na serio potraktować Jego wezwanie do ewangelizacji, a wtedy On sam z mocą działa. Płyną strumienie miłosierdzia.

Jeśli ktoś chce dołączyć do ekipy wychodzącej do bezdomnych, może przyjść na modlitwę „Katolików na ulicy” (w czwartki o 20.30 pod pręgierzem na wrocławskim rynku) albo kontaktować się przez facebookowy profil Inicjatywy Ewangelizacji Bezdomnych. Zobacz także: nowaewangelizacja.org/ose/.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11