Nie dla smutasów

– To był moment, w którym spełnić się miało moje największe zawodowe marzenie. Tymczasem poczułem ogromną wewnętrzną pustkę. Wiedziałem, dlaczego. Moje dziennikarstwo było ucieczką od kapłaństwa – mówi kl. Wiktor Szponar.

Walka trwała jednak jeszcze przez kilka miesięcy. Kiedy skończył pierwszy rok dziennikarstwa, pragnienie kapłaństwa stało się zbyt silne, by mógł się dalej oszukiwać. – Dopiero wtedy, kiedy zostawiłem mieszkanie, samochód, studia i niezłe zarobki, poczułem się prawdziwie wolny, szczęśliwy i spełniony. Wcześniej to było jedynie muskanie rzeczywistości. A ja chciałem czegoś więcej. I doskonale wiedziałem, dlaczego nie doświadczałem satysfakcji. Teraz jestem naprawdę szczęśliwy – wyznaje kleryk. – Choć życie w seminarium nie jest bajką, jednak dopiero teraz, gdy wieczorem kładę się wykończony spać, myślę o tym, jaki fajny dzień przeżyłem i jaki wspaniały czeka mnie jutro – dodaje.

Zaznacza także, że nie bez znaczenia w jego drodze ku kapłaństwu były przynależność do wspólnoty Młodzi i Miłość oraz fakt, że od 17. roku życia był animatorem oazowym. I mimo że, pracując w telewizji, nie miał czasu, aby się nudzić, przez cały wtorek myślał zawsze o tym, iż wieczorem spotka się z młodymi, których będzie formował.

Pragmatyczny leśnik

Beniamin Kirschling pochodzi z Wejherowa. W tamtejszej parafii Królowej Polski był długie lata lektorem, później także ceremoniarzem. Pierwsze myśli o kapłaństwie pojawiły się w jego głowie, gdy był w III klasie gimnazjum. Dość szybko je jednak odrzucił. – Miałem wyidealizowany obraz kapłana. Uważałem, że ksiądz musi być doskonały, a ja taki zupełnie się nie czułem. Do tego miałem pewne problemy z nauką. Uważałem, że jest dużo ludzi mądrzejszych i pobożniejszych, którzy do tego nadają się bardziej niż ja – uśmiecha się. Myśl jednak wciąż powracała. Kiedy jego tata stracił pracę w upadającej stoczni gdyńskiej, Beniamin postanowił zdobyć porządny zawód, który zapewni mu byt. Za radą taty zdecydował się poznać Technikum Leśne w Warcinie. Pojechał na dni otwarte. A że zawsze lubił obcować z przyrodą, szkoła od razu mu się spodobała.

– Wielu uczniów tej szkoły to ludzie nastawieni refleksyjnie do życia. Stwierdziłem, że bardzo tam pasuję. Uważam, że to był bardzo dobry wybór. Jeżeli miałbym jeszcze raz wybierać, wybrałbym tak samo. Zawód bardzo mi się podobał. I choć myśl o kapłaństwie powracała, po raz kolejny odłożyłem ją na bok – opowiada. – Wszystko zdawało się spełnieniem marzeń. Miałem wspaniałą dziewczynę i dobrze się nam układało. Zamierzałem założyć rodzinę. Miałem upragniony zawód, pewną pracę i świetną relację. Ale wówczas musiałem stoczyć mocną duchową walkę, bo myśl o kapłaństwie wciąż powracała. Okazało się, że była silniejsza. Powołanie zmieniło wszystkie moje plany – mówi. – Dziś widzę, że wcześniejsze decyzje były dobre. Przydają mi się zarówno wyniesiona ze szkoły wiedza, jak i doświadczenia zdobyte w internacie, gdy przez 4 lata mieszkałem daleko od rodzinnego domu. Myślę, że zwłaszcza to ostatnie doświadczenie mocno mnie ukształtowało – ocenia.

Jak odczytał swoje powołanie? – Mając wszystko, czego po ludzku oczekiwałem, poczułem jednocześnie, że nie tego Pan Bóg ode mnie chce. Zaczęło mi brakować tego, co wiąże się z głoszeniem Boga. Decyzja nie była łatwa. Kiedy myślę o tym, zawsze przypomina mi się doktor Judym siedzący pod rozdartą sosną. W jego życiu także pojawiła się kobieta, a on bardzo chciał pomagać ludziom. Czasem trzeba wybrać. Ważne, aby był to wybór właściwy – zaznacza. – W lesie dziś czuję się gospodarzem. Mam poczucie bezpieczeństwa i spokoju. Czuję, że rozumiem las, że w jakiś sposób panuję nad naturą. Wybór kapłaństwa to trochę droga w nieznane. To wejście na pole walki, które pełne jest interakcji i zaskoczeń. A źródłem bezpieczeństwa nie jest tu już moje panowanie nad swoim życiem, ale sam Pan Bóg, który człowieka prowadzi – tłumaczy Beniamin.

Tu trzeba odwagi

Ks. prał. Stanisław Majkowski święcenia przyjął 44 lata temu. Od wielu lat jest proboszczem w sanktuarium MB Królowej Polskiego Morza w Swarzewie. – Podczas mojego kapłaństwa w Polsce zaszły ogromne zmiany. Katecheza trafiła do szkół, zmienił się odbiór społeczny kapłana. Zmienił się także w pewnym zakresie model kapłaństwa – mówi nieco zamyślony. – Ja ani przez chwilę nie żałowałem, że wybrałem kapłaństwo. Ale dzisiaj taka decyzja wymaga dużo większej odwagi. Pojawiają się naturalne lęki, bo kapłan w zsekularyzowanym świecie wydaje się kimś kompletnie zbytecznym. Czytałem takie opracowanie, że około 10 proc. licealistów rozważa wybór drogi kapłańskiej. Większość jednak jej nie podejmuje.

Trudności w podjęciu ważnej decyzji o kapłańskiej drodze upatruje nie tylko w odbiorze społecznym kapłana. – Dzisiejszy świat jest rozerotyzowany, a doświadczenie seksualne przedstawiane jest jako najważniejsze, jako coś, co jest sensem życia. To sprawia, że wybór kapłaństwa, które łączy się z celibatem, jest dużo trudniejszy – dodaje. Ocenia, że niezwykle ważny jest także klimat panujący na plebaniach. – Kapłan ma być dla wiernych ojcem. Tego nie da się udawać. Trzeba mieć dla nich czas. A ludzie nas obserwują i podświadomie rozpoznają, czy tak właśnie jest. Jeżeli kapłan jest naprawdę obecny w życiu wiernych, niezwykle ułatwia to młodym podjęcie decyzji o pójściu za głosem powołania – ocenia ks. Majkowski.

Nabór do seminariów, w tym do Gdańskiego Seminarium Duchownego, trwa.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11