Kiedy stanęli na ulicy Bytomia, mocne wrażenie na Arielu zrobiło to, że tak blisko żyją ludzie, którzy nigdy jeszcze nie usłyszeli przypowieści o miłosiernym ojcu.
Ulica Dworcowa w Bytomiu. Piątkowy wieczór, grupa młodych ludzi rozstawia dwa namioty, rozkłada sprzęt muzyczny. Zespół przy mikrofonach zaczyna uwielbienie. Obok ludzie z pociągu i autobusu szybko przemierzają drogę w kierunku Centrum Handlowego „Agora”. Na chwilę tylko zatrzymują się przy przejściu na czerwonym świetle.
Obok namiotów zbierają się ci, którzy nigdzie się nie spieszą, bo na ulicy spędzają większość czasu. Raczej nie zaglądają do kościoła, dlatego Kościół przychodzi do nich. Bytomska wspólnota Szkoły Nowej Ewangelizacji organizuje te spotkania od prawie 2 lat. Nazwali je Bytom – Miasto Boga i wierzą, zgodnie z otrzymaną obietnicą, że będzie to początek „zmartwychwstania” tego miasta. – Pierwsze spotkanie to była ogromna walka – wspomina Ariel Lubowicz.
To w nim zrodziło się pragnienie, żeby ewangelizować na ulicy. Sam wcześniej spotykał się z bezdomnymi. – Mieliśmy świadomość, że po ludzku niewiele mamy im do zaoferowania. Myślę, że nasze przygotowanie do wyjścia trwało tak długo, od września do maja, żebyśmy sami zobaczyli, jaką wartość możemy dać tym ludziom. To, co najcenniejsze, czyli Boga. Wiadomo, że oni potrzebują ogromnej pomocy materialnej, socjalnej, psychologicznej czy medycznej, której tak naprawdę my im dać nie możemy. Ale wierzymy, że Bóg nas wysłał w to miejsce, żeby mówić o Jego miłości – dodaje.
Rozstawiają dwa namioty. Jeden dla zespołu, który prowadzi uwielbienie. W drugim są osoby, które można poprosić o modlitwę, i księża, którzy spowiadają. Jak głosi się słowo Boże tym, którzy nie mają nic? – Najprościej, jak to możliwe – odpowiadają. – W mówieniu do ubogich ważna jest prostota. Widzę to też z perspektywy spowiadania w tamtym miejscu – mówi ks. Łukasz Kwiecinski, duszpasterz odpowiedzialny za tę wspólnotę. Niekiedy korzystają z sakramentu też inni.
– Zwłaszcza w ciepłych miesiącach, kiedy przy spowiedzi siadamy sobie na murku, czasem zdarza się, że podchodzą też przechodnie. Taka spowiedź, która najbardziej zapadła mi w pamięć, to spowiedź prostytutki, która przechodziła akurat Dworcową. Spowiadanie ubogich pokazało mi, jak bardzo wrażliwi są to ludzie. I trzeba pamiętać o ich uczuciach, o tym, że coś ich do tej bezdomności doprowadziło. Często chcieliby to zmienić, ale nie mają żadnego punktu zaczepienia. A czasami nie mają wewnętrznej motywacji – opowiada. – Tam nie może iść ktoś, kto nie ma doświadczenia tego, że można pobłądzić, mylić się w życiu, a Bóg z tego wyprowadza – mówi Mariusz o ewangelizacji na ulicy. – Często mówię po prostu: wiem, rozumiem cię, jest mi przykro, że cię to spotkało, ale jest szansa. Tą szansą jest Bóg, który może to zmienić. Ta walka często toczy się w jego głowie. Ja też kiedyś uświadomiłem sobie, że jest szansa, i Bóg wyprowadził mnie z różnych problemów.
Więcej o ewangelizacji na ulicy "Bytom miasto Boga" w 16. numerze "Gliwickiego Gościa" na 22 kwietnia.
Galeria zdjęć TUTAJ
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.