Bezideowość młodego pokolenia jest faktem, czy tylko odmienną perspektywą mających swoje doświadczenia życiowe dorosłych?
Rocznice wielkich zrywów przywołują wspomnienia. Nie tylko bohaterskich walk. Także towarzyszących im dylematów. Niekoniecznie opisanych przez historyków. Lepszym, zawierającym cały bagaż emocji tamtego czasu źródłem, są wspomnienia.
Pierwszym oczywiście powinien być wywiad, jaki przed laty Hanna Krall przeprowadziła z Markiem Edelmanem. Padły wówczas, chyba nie po raz pierwszy, powtarzane dziś często słowa o tych, którzy nie liczyli na ocalenie życia: chcieli ocalić godność.
Nie zawężajmy jednak perspektywy. Klimat i nastroje, panujące w Warszawie podczas okupacji, kapitalnie oddał w opisie jednego wydarzenia Jan Nowak Jeziorański. Chodziło o pomoc w uwolnieniu z więzienia zaangażowanego w akcję dywersyjną żołnierza podziemia. Potrzebny był tak zwany włos angielski. Zaufany adwokat pokręcił głową: to podstawowe narzędzie pracy moich klientów, będzie trudno. Następnego dnia miał przygotowane pięć sztuk. „Gdy moi klienci dowiedzieli się do jakich szczytnych celów będzie użyty na wszelki wypadek dostarczyli więcej.” Klienci, czyli warszawscy złodzieje…
Czy wchodzący w dorosłe życie nastolatkowie myśleli przed wojną o ocaleniu godności? Owszem, mamy Aleksandra Kamińskiego, ale też są wspomnienia Melchiora Wańkowicza. Ostatni, patrząc na swoje dorastające córki, wiele razy zastanawiał się, czy będą zdolne do ofiar i poświęceń, jakie cechowały pokolenie walczące o niepodległość w 1918 roku. Pisząc „Ziele na kraterze” przyznał, że zaskoczyła go postawa jego dzieci. Nie widział w nich tego, co popularnie nazywa się miłością do Ojczyzny i zdolnością do poświęceń.
Bezideowość młodego pokolenia jest zatem faktem, czy tylko odmienną perspektywą mających swoje doświadczenia życiowe dorosłych?
Bez względu na to jak odpowiemy na powyższe pytanie warto myśleć o kształtowaniu pewnych cech charakteru i osobowości, przydatnych nie tylko w czasach zagrożenia. Na jedną z nich zwrócił uwagę opublikowany przed kilkoma dniami we Włoszech raport o młodych (Rapporto Giovani 2018). Autorzy zastanawiają się nim między innymi nad tak zwanymi umiejętnościami miękkimi (soft skills) młodych. Pewnie bym nań nie zwrócił uwagi, gdyby nie wyznania uczestniczących w zbrojnym oporze podczas wojny. Wielu z nich podkreślało, że czynnikiem decydującym o sukcesie była nie tylko odwaga i umiejętność posługiwania się bronią. Ważniejsza była umiejętność współpracy z całym zespołem.
Sięgnijmy zatem do listy pożądanych umiejętności miękkich. Znajdujemy na niej między innymi taką wskazówkę: „Przy skali obecnych projektów informatycznych nawet bardzo wybitne jednostki nie dadzą rady same rozwiązać wszystkich problemów, dlatego praca grupowa to po prostu konieczność. W takich zespołach sprawna i szybka komunikacja jest bardzo ważna dla zapewnienia należytej wymiany informacji.”
Z umiejętnościami miękkimi rzecz ma się jak z modlitwą i sportem. Aby nauczyć się modlitwy po prostu trzeba się modlić. Aby zostać mistrzem trzeba trenować. Aby nauczyć współpracy potrzebne są miejsca, gdzie młodzi (starszym też by się przydało) będą się w tej umiejętności ćwiczyć. Nie trzeba wymyślać wielkich projektów. Towarzyskie spotkanie na boisku wystarczy. Piękny to widok, gdy próbujący w pierwszych minutach brylować z piłką, w drugiej połowie staje się integralną cząstką zwycięskiego team’u.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.