O współpracy z Kościołami lokalnymi, otwarciu na zaangażowanie świeckich i stawianiu pytań o własną wiarę mówi ks. dr Tomasz Atłas, dyrektor krajowy Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce.
Klaudia Cwołek: Jakie są obecnie plany rozwoju Papieskich Dzieł Misyjnych u nas w kraju?
Ks. dr Tomasz Atłas: Nasz plan wyznacza statut, który jest wspólny dla wszystkich Kościołów lokalnych w świecie, a działania podejmujemy na kilku płaszczyznach. Są to animacja misyjna w różnych wspólnotach, formacja oraz współpraca misyjna, czyli konkretna materialna i duchowa pomoc dla Kościołów misyjnych. Odbywa się to za pośrednictwem watykańskiej Kongregacji Ewangelizacji Narodów, którym te Kościoły podlegają.
Czy w swojej działalności macie jakiś priorytet, sprawę, która szczególnie leży wam na sercu?
Od kilku lat, biorąc pod uwagę sugestię Kongregacji Ewangelizacji Narodów, skupiamy się na pomocy misyjnej seminarzystom. Na tym polu powstały już różne inicjatywy, m.in. inicjatywa „AdoMis” – Adoptuj Misyjnych Seminarzystów, czy „Krzyżyk dla bierzmowanych”, z którego dochód jest częściowo przeznaczony na wsparcie 75 tys. misyjnych seminarzystów. Trzy lata temu dość mocno za naszym pośrednictwem rozbudził się Żywy Różaniec.
Pewnie nie wszyscy wiedzą, że sługa Boża Paulina Jaricot zakładała go w XIX wieku jako wsparcie modlitewne misji. Wracając do źródeł, zachęcamy wszystkie róże różańcowe w Polsce, żeby wspierały misje duchowo i materialnie. Pieniądze zebrane przez te wspólnoty dzielimy równo: połowa przekazywana jest na wsparcie diecezjalnego dzieła misyjnego, a druga połowa przeznaczona jest na wskazany przez kongregację cel. Dwa lata temu było to wsparcie udzielone jednej diecezji w Birmie, w zeszłym – w Sri Lance, a w bieżącym – diecezji w Indiach przy granicy z Nepalem.
Praca dyrektora PDM to także liczne wyjazdy. Jakie kraje do tej pory Ksiądz odwiedził?
Jest tego dużo, może łatwiej byłoby wymienić miejsca, gdzie nie byłem… Początkiem lutego odwiedziłem Filipiny. Przejechałem całą Amerykę Południową, pół Środkowej, trzy czwarte Afryki. Sam byłem misjonarzem w Kongu i stamtąd zostałem powołany do pracy w komisji misyjnej Konferencji Episkopatu Polski. Wtedy towarzyszyłem też przewodniczącemu tej komisji w wyjazdach na tereny misyjne. A teraz zwykle wyjeżdżam na zaproszenie kolegów dyrektorów Papieskich Dzieł Misyjnych w różnych krajach. Na Filipinach pracuje akurat rodak z mojej rodzinnej parafii, ks. Jan Krzyściak SCJ.
Czym Ksiądz się zajmował na misjach w Kongu?
Byłem tam krótko, tylko dwa lata. Gdy wyjeżdżałem, dziennikarz „Gościa Tarnowskiego” pytał mnie, czym chciałbym się na miejscu zająć. Wtedy powiedziałem, że gdyby była taka możliwość, to zająłbym się szerzeniem kultu Miłosierdzia Bożego. I tak się stało. W diecezji, w której byłem, poza polskimi misjonarzami prawie nikt nie znał orędzia miłosierdzia. Moi następcy to podjęli i kult ten świetnie się rozwija. „Dzienniczek” św. siostry Faustyny jest czytany po francusku, a część modlitw przetłumaczono na miejscowy język lingala.
Czy liczne podróże dają szersze spojrzenie, czym misje są dla Kościoła?
Te wszystkie wyjazdy uczą mnie, czym jest Kościół powszechny, i utwierdzają w przekonaniu, że być członkiem Kościoła to znaczy w pełni zaangażować się w jego misję niesienia Chrystusa do każdego człowieka, w każdym zakątku świata. Tą prawdą chcemy także innych zafascynować poprzez naszą pracę w ramach Papieskich Dzieł Misyjnych. Naszym zadaniem jest budzić misyjną świadomość i zaangażowanie każdego wierzącego.
Czy macie na to jakiś sposób?
Wśród wielu inicjatyw wymienię rozpoczętą trzy lata temu intensywną pracę z katechetami świeckimi. Poszczególnym diecezjom zaproponowaliśmy rekolekcje w duchu misyjnym. Takie rekolekcje odbyły się już w diecezjach radomskiej, kieleckiej, przemyskiej, świdnickiej, szczecińsko-kamieńskiej i lubelskiej. W przyszłym roku zaczynamy w archidiecezjach warszawskiej i poznańskiej. To jest fantastyczna praca, bo umożliwia nam dostęp do katechetów, a przez nich do uczniów.
Jak Ksiądz patrzy na Kościół w Polsce z perspektywy wizyt w krajach misyjnych?
Dostrzegam nasze bogactwo i to, że wiele możemy zaoferować Kościołowi powszechnemu, ale możemy też wiele się uczyć. Sądzę, że najwyższy czas, żebyśmy porzucili myślenie, że to tylko my, Kościół w Europie i w Polsce, pomagamy biednemu Kościołowi w Afryce czy Oceanii. W dziele misyjnym zawsze jest wymiana darów. Wielokrotnie doświadczyłem ogromnej wdzięczność za obecność polskich misjonarzy i misjonarek, za dary materialne, inicjatywy i przyjaźnie. Ale to nie są jednostronne działania. Myślę, że Kościół w Polsce może się od krajów misyjnych uczyć większej współpracy ze świeckimi, bo są przestrzenie, gdzie oni mogliby odgrywać większą rolę. Spotykając gorliwych młodych chrześcijan na misjach i patrząc na chrześcijan prześladowanych, stawiam sobie pytanie o naszą wiarę. Czy moja wiara jest autentyczna? Powinniśmy się zastanowić, jak żyjemy, jak wielkim skarbem jest wiara i to, że możemy się nią kierować, żyjąc w spokojnych warunkach.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).