"Jesteśmy na granicy legalności posiadania i użycia broni nuklearnej".
Dużą część konferencji prasowej, jaka odbyła się na pokładzie samolotu lecącego z Dhaki do Rzymu, Papież poświęcił zakończonej wczoraj podróży do Birmy i Bangladeszu. Tematem wiodącym była trudna kwestia ludu Rohingia. Franciszek przypomniał, że o jego prawa upominał się już wcześniej w Watykanie. Jego wielkim pragnieniem było, aby w czasie tej wizyty jego przesłanie na ten temat dotarło do adresata. Nie mógł publicznie wypowiedzieć nazwy „Rohingia”, bo byłoby to „zamknięciem rozmówcom drzwi przed nosem”. Dlatego starał się raczej słuchać, a nie pouczać.
Nawiązując do spotkania z przedstawicielami Rohingia, do którego doszło w piątek, w czasie międzyreligijnej modlitwy w Dhace Papież powiedział:
„I w końcu przyszli. Byli wystraszeni. Ktoś im powiedział, że mogą tylko pozdrowić Papieża, ale nie mogą nic mówić. I w pewnym momencie, nasza modlitwa międzyreligijna przygotowała nasze serca, byliśmy religijnie bardzo otwarci, przyszli, aby mnie pozdrowić. (...) Prosiłem ich o przebaczenie i w tej chwili płakałem, starałem się bardzo, aby nie było tego widać. Oni też płakali. A potem zaprosiłem innych przywódców religijnych, obecnych na spotkaniu, aby podeszli do nas i wspólnie się pomodliliśmy. Poczułem, że przesłanie dotarło” – powiedział Ojciec Święty.
Dziennikarze pytali także Franciszka o godziwość posiadania broni nuklearnej w aktualnej sytuacji na świecie.
„Jestem przekonany, że jesteśmy na granicy legalności posiadania i użycia broni nuklearnej dlatego, że dziś, przy tak wyrafinowanym arsenale tej broni, istnieje ryzyko zniszczenia ludzkości lub przynajmniej jej części. (...) Jako Papież, a nie z punktu widzenia magisterium papieskiego, zadaję sobie pytanie: czy dziś legalne jest utrzymywanie arsenałów nuklearnych takich, jakie są? Czy dziś po to, aby uratować środowisko naturalne, ludzkość, nie jest konieczne uczynienie kroku wstecz?” – kontynuował Franciszek.
W tym kontekście przypomniał tragedię Hiroszimy i Nagasaki, która rozegrała się 70 lat temu, czy też wydarzenia, które miały miejsca w przypadku energii atomowej, której nie udaje się utrzymać pod kontrolą, jak np. w Czarnobylu.
Ojciec Święty zapytany o przeciwstawianie przez niektórych dialogu międzyreligijnego ewangelizacji podkreślił, że ewangelizacja nie jest prozelityzmem. Jest świadectwem życia i szacunkiem okazywanym drugiej osobie. Kto nimi żyje jest jednocześnie człowiekiem pokoju. W świadectwie zaś działa Duch Święty i On daje nawrócenie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.