Piąty miesiąc katolicka misja daje schronienie dwóm tysiącom muzułmanów. Mieszkają w seminarium i katedrze. Kościół dał im ochronę, której nie zapewnili oenzetowscy żołnierze.
W Republice Środkowoafrykańskiej, bo o niej mowa, przebywa właśnie sekretarz generalny ONZ. Właśnie w tym kraju Antonio Guterres postanowił obchodzić 70-lecie powstania organizacji, u której podwalin stała m.in. troska o światowy pokój i bezpieczeństwo. Jego pobyt zdaje się być jednak nie tyle okazją do świętowania jubileuszu, ile misją ratunkową mającą podźwignąć znacząco podupadły wizerunek oenzetowskich sił pokojowych. Właśnie Serce Afryki, jest tego najlepszym przykładem. Jeszcze nigdy notowania misji ONZ nie były w tym kraju tak niskie. I to mimo znacznego wzrostu środków finansowych na działalność tego pokojowego kontyngentu. W miarę bezpiecznie jest jedynie w stolicy. W pozostałych regionach sytuacja jest dużo bardziej tragiczna niż przed pielgrzymką Franciszka do tego kraju w 2015 roku. Uwolniony wówczas przez papieża wielki potencjał dobra został w kolejnych miesiącach zaprzepaszczony. Władze roztrwoniły złożony w nich kredyt zaufania, a bierność błękitnych hełmów sprawiła, że ponad 85 proc. terytorium znajduje się obecnie pod kontrolą różnego rodzaju grup rebelianckich. Oskarżenia podnoszone pod adresem sił ONZ-et są coraz bardziej poważne. To już nie tylko „wojenna broń”, czyli gwałty popełniane na miejscowych dziewczętach, ale i coraz bardziej widoczne wspieranie grup rebelianckich, którym żołnierze m.in. sprzedają broń. Gołym okiem widać też „sympatie” stróżów pokoju pochodzących głównie z Maroka, Pakistanu i Bangladeszu. Widać też, że los zwykłych ludzi z buszu zupełnie ich nie interesuje.
Misjonarze ze smutkiem żartują, że najlepiej oenzetowskim żołnierzom wychodzi odwracanie wzroku. „Nie widzą” wielu trudnych sytuacji. Ostatnio chociażby tego, jak kilkanaście metrów od nich rebelianci bili polskiego misjonarza, ponieważ „zbytnio bronił” miejscową, bardzo ubogą ludność. Choć mieszkańcy wioski prosili żołnierzy o pomoc, ci jednak „nie dostrzegli” tej trudnej sytuacji. Wcześniej przymknęli oczy na to, jak rebelianci masakrowali bezbronnych pacjentów szpitala w Bangassou. Podobnych sytuacji można wyliczać w nieskończoność. Misyjny biskup Juan-José Aguirre Muñoz, który w krytycznym momencie dał w miejscowym seminarium i kościele schronienie ponad dwóm tysiącom bezbronnych muzułmanów (bo żołnierze ONZ-et zamiast ich bronić czmychnęli z miasta) zaapelował do sekretarza generalnego ONZ o „szybką rewizję oenzetowskiej strategii” w tym afrykańskim kraju. Podpisali się pod tym jednogłośnie wszyscy przywódcy religijni Republiki Środkowoafrykańskiej – katolicy, protestanci i muzułmanie. Gdziekolwiek w tych dniach Guterres przyjeżdża pojawiają się ludzie, którzy przez swą obecność chcą mu pokazać, jak bardzo spragnieni są pokoju i normalnego, spokojnego życia. Misjonarze tym czasem podejmują swe oddolne pokojowe inicjatywy jak chociażby prace Międzyreligijnej Platformy Pokojowej, bez której sytuacja w tym afrykańskim kraju byłaby jeszcze bardziej dramatyczna nawet jeśli trudno nam sobie wyobrazić, że sytuacja może tam być jeszcze gorsza. Proszą też, byśmy dołączyli do ich modlitwy o pokój, którą ciągle wznoszą do Boga, Źródła Pokoju. To prośba nie tylko na zakończony właśnie Tydzień Misyjny, ale na 365 dni w roku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.