Prawicowi ekstremiści są be. A lewicowi cacy?
Wydarzenia z Hamburga zwróciły uwagę na bagatelizowany dotychczas problem lewicowego ekstremizmu – zauważa wielu komentatorów. Faktycznie, widok tłuszczy niszczącej i podpalającej co się da, plądrującej sklepy i walczącej z policją nie pozwala udawać, że nic się nie stało i że to tylko nieco zbyt ostry sposób na wyrażenie słusznych idei. Nie ma wątpliwości – ci, którzy brali w tym udział, to zwyczajni bandyci. Tym gorsi, że dorabiający do swojej działalności jakieś idee. Ale tym razem maska opadła: pokazało się, kim są naprawdę. I zobaczył to cały świat.
Lewica salonów – nie tylko w Niemczech – powinna mieć teraz ciężki orzech do zgryzienia. Do tej pory działania takich grup były im na rękę. Pomagały forsować własne, lewicowe idee na przekór ludziom o poglądach bardziej konserwatywnych. Teraz wypadałoby się od tych bandytów odciąć. Ale.. No właśnie. „Powinna”, „wypadałoby”. Nie sądzę jednak, by tak się stało. Sprawa raczej będzie bagatelizowana, a po czasie przyschnie. I po staremu będzie można wskazywać społeczeństwu „prawdziwego” wroga – wszystkich nie podzielających lewicowych ideałów. Wśród nich także chrześcijan wiernych nauczaniu swojego Mistrza.
Dlaczego jestem w tym względzie pesymistą? Ano lewaccy aktywiści od dawna stosują w swoich działaniach metody siłowe, lekceważące prawo i demokratyczne obyczaje. Przykłady są znane, tylko już rzadko zauważane. Ot, choćby wchodzący na platformy wiertnicze działacze Greenpeace, blokujący różne budowy zieloni czy podpływające do wybrzeży niektórych krajów pływające kliniki aborcyjne. Na naszym podwórku to choćby ciągłe i w zasadzie bezkarne niszczenie wystaw antyaborcyjnych. Jakiś kompromis w kwestiach obowiązującego prawa? Tylko jeśli nie da się zaraz wziąć wszystkiego. Ot, wpisując do dokumentów zawierających słuszne skądinąd postulaty parę takich, które osobno byłyby nie do przełknięcia.Tolerancja? Oczywiście, dla wszystkich, z wyjątkiem tych, którzy się z nimi nie zgadzają. Tych można niszczyć. Dali nam przecież przykład Lenin, Stalin, Pol Pot i Che Guevara jak mamy zwyciężać. Budujemy nowy, lepszy świat, więc czemu mielibyśmy się przejmować zacofańcami, którzy tego nie rozumieją?
Niestety, tak to dziś wygląda. Ale zbytnio bym się tym nie przejmował. Przeglądałem ostatnio dokument Kongregacji Nauki Wiary „O niektórych aspektach teologii wyzwolenia” Stare toto, wiem. Po latach, gdy marksizm w zasadzie odszedł już do lamusa wyraźniej jednak widać, przed jak wielkimi błędami dokument ten ostrzegał. Ale wtedy budził kontrowersje, dyskutowano z nim, wskazywano, ze Kościół jest zacofany itd... A parę lat później blok wschodni upadł. I świat szybko zapomniał o marksistowskiej wizji świata. Dziś wydaje się ona równie dziwaczna, jak wiele pomysłów dawnych (choć nowożytnych) filozofów. Rozpłynęło się też to coś, co pod koniec ubiegłego wieku nazywano „New Age”, a co pretendowało do bycia zbiorem różnych filozofii na miarę XXI wieku. Pewnie przeminą więc i te dzisiejsze niemądre wizje ludzkości i świata. Tylko ta nasza, chrześcijańska, widząca zarówno królewskość człowieka jak i skażenie go grzechem pierworodnym – przetrwa.
Nie, nie dlatego, że my, chrześcijanie wychodząc na ulice ją obronimy. Dlatego, że jest prawdziwa. I pozwala widzieć piękno każdego człowieka. Także tego złożonego chorobą czy umorusanego grzechem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.