Był koniec czerwca. Justynka zobaczyła Matkę Bożą. A potem zobaczyła Ją też Basia. Od tego czasu mija 140 lat.
I to... tyle z zabawnych anegdotek. Bo władze bardzo negatywnie wpływały na funkcjonowanie sanktuarium. – Przez 50 lat nikomu nie wolno było się tu budować. W ten sposób chciano zniszczyć to miejsce. Wokół nawet nie było drogowskazów. Natomiast wieś Wiśniewo celowo przemianowano na... Gierzwałd. Do Gierzwałdu prowadziły drogowskazy. Pielgrzymi błądzili i trafiali właśnie tam. Dobrze, że tamtejszy pastor informował ich i wskazywał do nas drogę – opowiada ks. Stanisław Chojnacki CRL. – Przez lata również nie mogliśmy np. budować kapliczek z tajemnicami różańcowymi, bo, władze natychmiast je usuwały.
Mimo trudności 11 września 1977 r. odbyły się uroczystości 100. rocznicy objawień Matki Bożej. Wtedy właśnie biskup warmiński Józef Drzazga uroczyście zatwierdził kult objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie.
Cuda?
Matka Boża pojawiała się wielokrotnie na klonie, który rósł między plebanią a kościołem. Klon został powalony przez burzę w latach 80. XIX wieku. Obecnie kawałek pamiątkowego konara jest wbudowany w kapliczkę na miejscu objawień.Inną pamiątką jest źródełko położone kilkaset metrów od kościoła. Było tam od zawsze. Jednak podczas objawień proboszcz poprosił przez widzące, by Matka Boża pobłogosławiła źródło. – Matka Boża od razu tego nie zrobiła. Jakby wskazując, że co innego jest ważne. Pobłogosławiła je dopiero 8 września. Dziewczęta opisywały ten moment tak, że zrobiła to jak „ksiądz na koniec Mszy św.”. To dla nas nauka, że najważniejsze są sakramenty, modlitwa, relacja z Jezusem, a do innych znaków, jak owe źródełko, należy podchodzić spokojnie – opowiada ks. Stefan.
Przy źródełku modli się rodzina Bilińskich z Wielkopolski. Mama Katarzyna opowiada, że do Gietrzwałdu przyjeżdżają regularnie. – To przecież jedyne uznane polskie objawienia Maryjne. A ja osobiście zawdzięczam Maryi zdrowie i życie całej rodziny i czwórki dzieci. Należymy do Szkoły Życia i Ewangelizacji Świętej Maryi z Nazaretu Matki Kościoła. W tej szkole codziennie uczymy się, jak być dobrym uczniem Chrystusa na wzór Matki Bożej. Tym razem też modlimy się do gietrzwałdzkiej Maryi za naszych przyjaciół, którzy utracili dzieciątko. Matka Boża pomoże im przeżyć ten dramat. Jestem tego pewna.
Czy współcześnie zdarzają się uzdrowienia? – O niektórych cudach słyszałem, innych byłem świadkiem – opowiada ks. Stanisław. Jeszcze w latach 60. ówczesny proboszcz widział jak do kościoła przyszła matka z kalekim dzieckiem. Miało epilepsję i powykręcane nóżki. Matka postawiła Maryi ultimatum: „Matko Boża, ja się stąd nie ruszę, póki mego dziecka nie uzdrowisz”. W tej samej chwili dziecko straciło przytomność, a matka zaczęła odmawiać Różaniec. Potem poszła z nim do źródełka. Tam dziecko ocknęło się i powiedziało pierwsze słowo: „mamo”. Potem ustąpiła epilepsja, dziecko zaczęło chodzić.
Ksiądz Stanisław: – Byłem naocznym świadkiem innego cudu. Był rok 2004. Dokładnie 28 lutego. Do Gietrzwałdu przyjechał 16-latek z Mazowsza. Cierpiał na nowotwór złośliwy, już z przerzutami. Był z matką, prosili o cud. Wrócili do hospicjum. Kiedy kilka dni potem pojechał do Warszawy, do Centrum Onkologii, a miał mieć amputację nogi, profesor, która go badała, nie była w stanie uwierzyć: nie było śladu choroby. Otworzyli mu jednak nogę, by to sprawdzić. Wszystko się goiło, zmiany znikały. Pierwsze słowa lekarki, która wyszła z sali operacyjnej, brzmiały: „Proszę pani, stał się cud”. Matka odpowiedziała, że o ten cud modlili się na Różańcu w Gietrzwałdzie. Chłopak potem przyjechał i ofiarował Maryi bukiet białych róż.
Ale wiele cudów dzieje się w sposób niezauważalny. W sercach. Lata 80. Po majowym podchodzi do ks. Stefana mężczyzna. Mówi, że często tu przyjeżdża. Dlaczego? Bo przez wiele lat był po drugiej stronie... – Piastował wysokie stanowisko, walczył z Kościołem. Człowiek dawnego reżimu. Jednak jego żona regularnie odwiedzała Gietrzwałd. „Dewotka” – myślał sobie. Kiedyś jednak z ciekawości pojechał wraz z nią. Wtedy jeszcze obraz Maryi w ołtarzu był zasłaniany i odsłaniany na każdej Mszy św. Mężczyzna patrzył na wszystko wokół jak na cyrk i zabobon. Obraz się odsłania, ludzie płaczą, on niemal się śmieje. Aż nagle usłyszał wewnętrzny głos: „czego ty się boisz?!” Spojrzał na Maryję. Postać, jak mówił, jakby ożyła. Jakby wyciągnęła ręce i powiedziała: „zmień swoje życie”! Mężczyzna upadł na kolana i płakał jak dziecko. Odmienił całkowicie swoje życie. – Bywa, że ktoś przyjeżdża jako turysta, a wyjeżdża odmieniony – dodaje ks. Stefan. – Wiele prawdziwych cudów dzieje się w konfesjonale.
Tomasz Kowara z Dobrego Miasta, wraz z rodziną, również regularnie przyjeżdża do Gietrzwałdu. – Dlaczego? W dwóch słowach to nawet trudno powiedzieć. W naszych domach zawsze Kościół i wiara są w pierwszym miejscu. Chcielibyśmy też, by wiarę przejęły nasze dzieci. Dlatego pokazujemy im Gietrzwałd. Przesłanie Maryi to nie jakieś starodawne zapiski, ale nasza rzeczywistość. Modlimy się na różańcu, ale też staramy się żyć bez używek. Starszy z moich dzieci, Kacper, jest już nastolatkiem. Wśród młodych widzi różne zachowania. Wierzę, że Maryja i Jej słowa go ochronią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).