Wenezuela na kolanach

Masowe protesty uliczne i tysiące ludzi modlących się w kościołach o pokój. Wenezuelska walka z bezwzględnym reżimem bardzo przypomina karty z polskiej historii.

Reklama

Od praktycznie dwóch miesięcy ludzie non stop manifestują na ulicach. Ich protesty coraz brutalniej tłumione są przez siły rządowe. Rośnie liczba zabitych, rannych i zatrzymanych, sądzonych przez „jedynie sprawiedliwe” trybunały wojskowe. Sceny te jednak trudno zobaczyć w polskich mediach, jakby ta południowoamerykańska walka Dawida z Goliatem nie miała znaczenia dla świata i jego pokojowej stabilizacji. A ma. Jest m.in. zapowiedzią kolejnego potężnego kryzysu migracyjnego. Na pograniczu z Brazylią już sytuacja wymknęła się spod kontroli. Na przyjęcie fali uchodźców przygotowuje się Kolumbia. Wenezuelscy i kolumbijscy biskupi poprosili księży, by otworzyli dla uchodźców parafie i zapewnili im wszelką możliwą pomoc.

Ludzie uchodzą nie tylko przed bezwzględnym dyktatorem, ile przed śmiercią z powodu głodu i braku lekarstw. Obecny reżim rzucił ten kraj na kolana. Panuje tam największy w historii kryzys. A mówimy o ruinie kraju, który na tym kontynencie posiada największe złoża ropy i innych surowców mineralnych. Mimo to jest na ekonomicznym dnie i przeżywa ogromny kryzys humanitarny. To wina ostatnich lat rządów prezydenta Maduro, jego ludzi uwikłanych w terroryzm, gdzie wyżsi wojskowi są tak skorumpowani, że wymyka się to jakiejkolwiek skali. Większość z nich ścigana jest międzynarodowymi listami gończymi za przemyt narkotyków i łamanie podstawowych praw człowieka.

Ostatnie dziesięciolecia marksistowskiej polityki w tym kraju jednoznacznie pokazały, że socjalizm jest błędną drogą. Już za rządów poprzedniego prezydenta Ugo Chaveza biskupi domagali się odejścia od nieprzejednanej ideologii marksistowskiej, zainicjowania powszechnej odnowy etycznej i podjęcia dialogu społecznego. Wtedy jednak robili to jeszcze w  sposób dyplomatyczny. Teraz jednoznacznie opowiedzieli się po stronie cierpiącej ludności. Nie boją się wyjść do protestujących i stanąć po ich stronie, domagając się przy tym ustąpienia prezydenta i wolnych wyborów. Zdają sobie jednak sprawę, że zaostrzenie konfliktu może doprowadzić do krwawej wojny,  w której najwyższą cenę zapłaci bezbronna ludność cywilna. Wezwali więc naród do modlitwy o pokój i pojednania narodowe. Od tygodnia Wenezuelczycy trwają na kolanach. We wszystkich kościołach odprawiane są Msze o pokój i prowadzona jest w tej intencji adoracja Najświętszego Sakramentu. Świątynie pękają w szwach. Ludzie zdają sobie sprawę, że od nich samych już niewiele zależy.  

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama