Przystanek VI. Zmartwychwstały Pan objawia się wspólnocie uczniów.
– Jezus zmartwychwstał!
– Co mówisz? To niemożliwe!
– Jego grób jest pusty!
– To jeszcze o niczym nie świadczy!
– Widziała Go Maria Magdalena i inne kobiety!!
– Zwidziało się im. Pewnie od bólu po śmierci Mistrza pomieszały się im zmysły...
– Widział Jezusa Piotr, spotkali dwaj z nas, gdy szli do Emaus!!!
– Wszystko to faktycznie bardzo dziwne, ale umarli nie ożywają. Może pomieszało się nam w głowach albo jakieś duchy zaczęły nas prześladować.
Tak to mniej więcej wyglądało w wieczór pierwszego dnia po zmartwychwstaniu Jezusa. Zobaczyć pusty grób to jedno. Usłyszeć, że inni widzieli Jezusa zmartwychwstałego to drugie. Ale przecież rozum podpowiada, że powstać z martwych nie jest możliwe. Córka Jaira? Może, jak zresztą mówił sam Jezus, tylko spała. Młodzieniec z Nain? Może z nim też było podobnie? Łazarz? Pewnie też tylko był w śpiączce, a smród w jego grobie da się w jakiś naturalny sposób wytłumaczyć. Ale Jezus naprawdę umarł! Zabili Go! Ukrzyżowali, a potem jeszcze przebili mu włócznią serce!
Pewnie dlatego, gdy w wieczór trzeciego dnia po swojej śmierci Jezus pokazuje się większej grupie uczniów rozprawiających o ostatnich wydarzeniach, są w pierwszej chwili – jak pisze Ewangelista Łukasz – zatrwożeni i wylękli na Jego widok. I zdaje im się, że widzą ducha. Dlatego Jezus ich zachęca: „Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam”. Dopiero to trochę ich uspokaja. Strach przechodzi powoli w radość, ale – jak pisze dalej Ewangelista Łukasz – jeszcze nie do końca wierzą. Raczej są zdumieni. Wtedy Jezus sięga po jeszcze jeden argument: pyta o jedzenie. Oni dają mu kawałek pieczonej ryby. A on bierze i je. Nie, duch o jedzeniu raczej by nie pomyślał. No i raczej zjeść niczego by nie potrafił.
I chyba dopiero wtedy życzenie, które wyraził Jezus, gdy tylko do nich przyszedł – owo „pokój wam” – staje się faktem. Tak, teraz jest już normalnie. Jest jak dawniej. Znów jesteśmy razem i jest z nami Jezus. I jak tyle razy dawniej – wspólnie spożywamy posiłek. Takie spotkanie ze Zmartwychwstałym nie pozostawia już miejsca na żadne wątpliwości. Tak, teraz można już się cieszyć. I odetchnąć znów pełną piersią.
Jest w tej scenie jednak jeszcze coś. Uczniowie mieli pewnie jakieś poczucie winy wobec Mistrza. Że jeden z nich okazał się zdrajcą. Że się nie spisali przy Jego aresztowaniu, że opuścili Go, gdy był sądzony, że prócz jednego nawet nie stanęli pod Jego krzyżem. Jeśli Jezus zmartwychwstał, to wedle ludzkich standardów, teraz zacznie się rozliczanie. Tymczasem pierwsze słowa, które do nich kieruje Jezus to owo „pokój wam”. Jakby nic się nie stało. Jakby tych wszystkich zdrad i niewierności nie było. A potem, gdy już mogli się przekonać, że to naprawdę On, jeszcze ten kawałek ryby; posiłek który nie tylko daje możliwość napatrzenia się na Zmartwychwstałego. Daje też poczucie, że w relacjach między nimi nic się nie zmieniło. Owszem, nawalili, ale On dalej uważa ich za swoich przyjaciół. Sztorcowanie? Czas na nie przyjdzie, ale raczej serdeczne i w sumie tylko za to, że nie przyjęli do wiadomości nauki proroków, że Mesjasza taki właśnie los miał spotkać.
To spotkanie zmartwychwstałego Jezusa z uczniami jest też światłem dla nas. Jeśli mamy wątpliwości, czy zmartwychwstanie nie jest jakąś mrzonką, to trzeba spojrzeć na nich. Oni mieli dokładnie te same wątpliwości. Oni też nie dowierzali. Gdyby wszystko to zmyślili, o takich i innych niechlubnych szczegółach swoje postawy pewnie by nie mówili. A przede wszystkim dla zmyślonej historii nie poświęciliby swojego życia. Nie mówiąc już o tym, że bez „Mocy z Wysoka” nie mogliby potem ani tak mądrze przemawiać ani czynić takich cudów, jakie potem czynili. Tak, choć wszystko to wydarzyło się prawie dwa tysiące lat temu, świadkowie tamtych wydarzeń są bardzo wiarygodni. My więc pewnie też, zgodnie z obietnicą Jezusa, zmartwychwstaniemy i będziemy żyli wiecznie.
Co będziemy tam robili? Dokładnie nie wiadomo. Ale skoro Zmartwychwstały tak zwyczajnie podczas spotkania ze swoimi uczniami jadł rybę... To może my po naszym zmartwychwstaniu też będziemy doświadczali takich zwykłych radości? Nie o jedzenie nawet chodzi, ale przede wszystkim o radość i pokój płynące ze spotkania z Chrystusem i bliskimi? Może Jezus tak zwyczajnie powie nam: pewnie głodni jesteście, siadajcie i jedzcie...?
Scena spotkania Zmartwychwstałego Jezusa z uczniami niesie nam jeszcze jedną nadzieję. My też, jak oni czujemy czasem, że Chrystusa zawiedliśmy; że nie zdaliśmy egzaminu. A Jezus? Pewnie i do nas, zawstydzonych, stojących ze spuszczonymi głowami kieruje na powitanie te same słowa: „pokój wam”. To my możemy zdradzić, On nigdy nie przestaje być naszym przyjacielem. I pewnie nie zamierza nas sztorcować ani „wyciągać konsekwencji”. Woli usiąść z nami do stołu...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.