Rok po zamachu papież Polak poleciał do Fatimy, aby dziękować Bogu i Maryi za ocalone życie. Przy kaplicy objawień wyznał: „We wszystkim, co się wydarzyło, zobaczyłem – stale będę to powtarzał – specjalną opiekę macierzyńską Matki Boże
Orędzie fatimskie wydaje się surowe. „Tak jakby mówił Jan Chrzciciel nad brzegami Jordanu. Wzywa do pokuty. Przestrzega” – zauważa Jan Paweł II. Pamiętajmy, że historycznym kontekstem Fatimy było doświadczenie wojny. Maryja pokazała dzieciom, że oprócz frontów I wojny światowej istnieje front innej wojny, która rozgrywa się w każdym ludzkim sercu. Bóg walczy o zbawienie człowieka z przeciwnikiem – diabłem – który chce nas od Niego odciągnąć. Wprawdzie szatan został pokonany przez Chrystusa, ale wciąż ma, niestety, moc szkodzenia pojedynczym ludziom i całym społeczeństwom. Ta duchowa wojna decyduje ostatecznie o losach świata i ludzi. Najgroźniejszym wrogiem człowieka jest grzech, którego sednem jest odwrócenie się od Boga. Grzech jest najgłębszą przyczyną wojen, rewolucji, terroru, zamętu. Dlatego Maryja przypomniała światu, że warunkiem pokoju między ludźmi jest najpierw pokój ludzi z Bogiem.
Papież Franciszek powtórzył parę razy, że dziś trwa wojna. Mówił wprost o „trzeciej wojnie światowej”, w której „walka odbywa się po kawałku, fragmentarycznie”. Co dokładnie papież miał na myśli? Czy chodziło mu o konflikty trwające w różnych rejonach świata, zamachy terrorystyczne, atak Rosji na Ukrainę, globalne powiązania, układy, które wykorzystują najuboższych? Jedno jest pewne – świat jest pełen napięć, konfliktów, podziałów. Orędzie z Fatimy nabiera w tym kontekście nowej aktualności. Najpierw w tym sensie, że wskazuje na źródło tego globalnego niepokoju – jest nim narastający w świecie grzech, trwanie w nim, negacja Boga, programowe wykreślanie Boga ze świata ludzkiej myśli, oderwanie od Niego całej ziemskiej działalności człowieka, odrzucenie Boga przez człowieka.
Uderzył mnie ostatnio symboliczny obraz zachodniego świata. Uzbrojeni po zęby żołnierze, policjanci, betonowe zapory itd., wszelkie środki bezpieczeństwa ochraniające ulice miast, na których trwa w najlepsze karnawał. A więc zabawa niech trwa do końca. Jak na Titanicu. Fatima uczy, że nie pomogą nam antyterroryści, służby bezpieczeństwa czy politycy. Lekarstwo dla świata jest tylko jedno – powrót do Boga, pokuta, nawrócenie. Tak jak zrobili to mieszkańcy Niniwy na głos Jonasza. Na kolana i popiół na głowę! Cud z Fatimy ukazuje niezwykłą logikę wiary, której świat nie pojmuje i którą często wyśmiewa. Oto trójka świętych, bezbronnych dzieci, które dostały zadanie ratowania świata pogrążonego w złu. Ratowania przez pokutę, Różaniec, umartwienie, ofiarowanie cierpienia z intencją o nawrócenie grzeszników. Bóg wciąż potrzebuje sprawiedliwych, bo oni mogą zatrzymać falę zła.
Czy znajdzie się 10 sprawiedliwych?
Jan Paweł II pytał retorycznie: „Czy Matka, która (…) pragnie zbawienia każdego człowieka – może milczeć o tym, co temu zbawieniu sprzeciwia się u samych podstaw?”. I odpowiadał: „Nie, nie może”. W Fatimie rozległ się głos Matki zatroskanej o nas, o ludzi, o Kościół, o świat. Czy możemy ten głos zignorować?
Co mamy czynić? Podsumujmy w punktach: 1. Maryja wzywa do osobistej pokuty i własnego nawrócenia. 2. Wzywa do zaangażowania się w apokaliptyczną walkę ze Smokiem, który chce pożreć Niewiastę (Kościół), do duchowej walki. 3. Przez wytrwałą modlitwę (codzienny Różaniec!) o uratowanie grzeszników przed zgubą wieczną. 4. Przez ofiarowanie własnych cierpień i ofiar w ich intencji. 5. Przez poświęcanie świata i siebie Niepokalanemu Sercu Maryi.
Te punkty zostaną rozwinięte w naszym wielkopostnym cyklu. Jan Paweł II w Fatimie w 1982 r. mówił, że odczytuje fatimskie orędzie „z drżeniem serca, bo widzi, jak bardzo wielu ludzi i wiele społeczeństw, jak wielu chrześcijan poszło w kierunku przeciwnym niż ten, który wskazywało orędzie Pani z Fatimy. Grzech zyskał tak bardzo prawo obywatelstwa – a negacja Boga rozprzestrzeniła się w ludzkich światopoglądach i programach! Ale właśnie z tego powodu ewangeliczne wezwanie do pokuty i nawrócenia, wypowiedziane słowami Matki, jest nadal aktualne. (…) Jest jeszcze bardziej naglące”. Czy serca pasterzy Kościoła drżą dziś tak samo, jak drżało pasterskie serce św. Jana Pawła II? Czy nie powinny drżeć mocniej?
Powie ktoś, że to przesada, że nie jest tak źle ze światem, z Kościołem? Nie chodzi o straszenie, ale o realizm i nową ufność w moc Boga. Jan Paweł II mówił: „Następca Piotra staje tu, w Fatimie, jako świadek olbrzymich cierpień człowieka, jako świadek zagrożeń narodów i ludzkości na miarę apokaliptyczną… W imię tych cierpień – ze świadomością zła, jakie narasta w świecie i grozi człowiekowi, narodom, ludzkości – następca Piotra staje z tym większą wiarą w odkupienie świata, w tę zbawczą miłość, która jest zawsze większa, zawsze potężniejsza od wszelkiego zła”.
Zbawienie Sodomy i Gomory zależało od 10 sprawiedliwych. Czy znajdzie się dziś wystarczająco dużo sprawiedliwych, aby zatrzymać zło?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.