Kupa piochu i kamoli? A może piękne i święte miejsce?
Mój pierwszy „wspomnieniowy” tekst z Ziemi Świętej (można go przeczytać tutaj), był raczej żartobliwy. Poza tym pisałem go ze śląskiej perspektywy, jako kolejny felieton z cyklu „Okiem regionalisty”. Na nim jednak moje popielgrzymkowe refleksje się nie wyczerpały. Wręcz przeciwnie. Niemal każdego dnia do głowy przychodzą nowe skojarzenia, punkty widzenia i pomysły na teksty. Dziś chciałbym napisać o momencie najbardziej poruszającym.
Bez wątpienia była nim wizyta w stojącym na Górze Oliwnej meczecie wniebowstąpienia. To właśnie z tego miejsca Chrystus miał zostać „uniesiony do nieba”, jak napisał św. Łukasz.
Meczet, kaplica, sanktuarium… – różnie tę budowlę nazywają. Zniszczona przez Persów, odbudowana przez krzyżowców, przejęta przez muzułmanów. Historia tego miejsca jest bardzo bogata i bardzo skomplikowana, jak zresztą całej Ziemi Świętej.
Co ciekawe, meczet wniebowstąpienia wcale nie należy do najbardziej obleganych atrakcji Izraela, czy Palestyny. Gdy w Bazylice Narodzenia Pańskiego, czy na Golgocie spotykaliśmy dzikie tłumy, w At Tur (dzielnica Jerozolimy, w której meczet się znajduje), było bardzo spokojnie. Niemalże pustawo.
Także otoczenie meczetu jest specyficzne. To tylko ogrodzony bardzo prostym, kamiennym murem piaszczysty plac. Kupa piochu i kamoli. A jednak w tym ascetycznym, niemalże pustynnym miejscu, człowiek autentycznie uświadamia sobie, że nic z tego świata do grobu nie zabierze. Jest tylko piachem (prochem) i w proch się obróci.
Smutne? Wręcz przeciwnie. Bo poczułem tam także jakieś takie wielkie, wewnętrzne, duchowe uwolnienie od wszystkiego co ciąży, boli, przeszkadza. Wszelkie troski i problemy zniknęły. Wystarczyło tylko rozejrzeć się wokoło, spojrzeć w niebo i zapanował wielki spokój. Stamtąd chyba faktycznie bliżej jest do nieba...
Oczywiście po powrocie do kieratu codzienności stresy, nerwy i problemy znowu się pojawiły, ale wspomnienie tamtego miejsca i doświadczenia sprawia, że znacznie łatwiej mi się teraz uspokoić lub pogrążyć w medytacji, czy modlitwie.
Piękna sprawa. Piękne i święte miejsce.
*
Więcej o meczecie wniebowstąpienia przeczytać można w naszym serwisie biblijnym. Wystarczy kliknąć tutaj
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.