Ani się nim nie staje w chwili nawrócenia.
Świętość jest odpowiedzią człowieka na Bożą łaskę. A los ziarna łaski wiary zależy w dużej mierze od gleby, na którą ono pada. Przyglądając się postaciom świętych, szczególnie tych, w których życiu nastąpił przełom, widzi się trafność obserwacji świętego Tomasza z Akwinu, że łaska naturę człowieka naprawia, ale jej nie ruguje. Dotyczy to w pierwszym rzędzie temperamentu i charakteru. Człowiek potrafi się zmienić, ale przecież zmiana dokonuje się w kontekście indywidualnej osobowości. Jakie cechy natury miał Karol de Foucauld? Na jakim podłożu rozwijał się heroizm jego cnót? Hagiografie przerysowywały niejednokrotnie grzechy młodości tej czy innej postaci, żeby zwiększyć efekt spektakularności odmiany. Sam Karol de Foucauld o swojej młodości pisał bardzo krytycznie, może nawet zbyt surowo. Nie można się temu dziwić, bo wchodząc na nową drogę z neofickim zapałem, postanowił siłą woli, a tę miał „żelazną”, ze starą drogą definitywnie zerwać.
Od czasu „wielkiej przemiany”, jak sam określał swoje nawrócenie, nie przestawał obwiniać się o łakomstwo, lenistwo, tchórzostwo, oziębłość. Ale co może ważniejsze, rozważał swoją młodość nie w jednym, lecz w dwóch aspektach. Pierwszy istotnie dotyczył żalu za grzechy, ale drugi był pieśnią pełnej uwielbienia wdzięczności za liczne i konkretne momenty miłosierdzia. Dodajmy zaraz, że jego notatki z rekolekcji w Nazarecie w listopadzie 1897, które stanowią główny trzon jego duchowej myśli, porównywano do Wyznań świętego Augustyna. Karol Bogu dziękował. Jakżeż często w wojsku uniknął wypadku, nie spadł z konia, nie zaangażował się w pojedynek
W czasie obfitującej w niebezpieczeństwa wyprawy po Maroku kilka razy uratowany został od śmierci. Nie zaraził się, przebywając wśród chorych. Za moment istotnej Bożej interwencji uznał też to, że rodzina przeciwstawiła się jego planom małżeństwa w Algierze.
Grzechy młodości? Owszem, za młodu na pewno bardziej zachowywał się jak ówczesny playboy niż cnotliwy młodzieniec. Ale czy – dla efektu – trzeba posługiwać się przesadą: „Nie można było spaść jeszcze niżej niż on. Dosięgnął szczytów zła”? Nie wydaje się, żeby był wiele gorszy od nieobyczajnych i beztroskich paniczyków ze swojego otoczenia. Z pewnością miał więcej pieniędzy i na wiele mógł sobie pozwolić. A wtedy nie widział powodu, żeby sobie odmawiać. „Źle się prowadził”, jak to się dawniej mówiło, ale nazwanie go rozpustnikiem byłoby nadużyciem.
Lenistwo? Zdolny uczeń, w okresie dorastania naukę zbagatelizował, ale zawsze ogromnie dużo czytał, książki namiętnie kolekcjonował. Nawyku czytania nigdy się nie wyzbył, choć oczywiście zmienił dziedzinę lektury, bo za młodu rozczytywał się szczególnie w „autorach pogańskich”. Łakomstwo młodego Karola trudno negować, ktoś z biografów mówi nawet o bulimii. Ta, jak wiadomo, ma podłoże psychiczne, bierze się z jakichś frustracji. Bo Karol nie był typowym wesołkiem i beztroskim szaławiłą. Dziś już panuje zgoda, że trapiło go poczucie niedosytu. Nerwowo chciał w sobie zapełnić jakiś nieuświadomiony brak, pustkę.
Zagłuszał swojego „robaka” gwarem rozbawionego towarzystwa. W wojsku mógł się realizować jako człowiek czynu, ale nie jako osoba pragnąca głębszego życia wewnętrznego, kontemplacji. Wtedy jednak jeszcze problemu nie rozpoznał. To by jednak tłumaczyło fakt, że życia koszarowego bardzo nie lubił, czego nie ukrywał. Znakomicie natomiast czuł się w marszu, w akcji. Miał fantazję – i nie zawsze polegała ona na brylowaniu w salonach w wesołym towarzystwie, z kielichem szampana i cygarem w ręce, jak lubiły to podkreślać wczesne hagiografie. W szkole kawalerii w Saumur przyszedł mu na przykład do głowy szalony pomysł ubrania się w łachmany i żebrania na wsi w okolicy. Duch był w nim niespokojny.
Tchórzostwem zawsze się brzydził i o ile zarzucano mu młodzieńczy brak zdyscyplinowania i ekscesy w zachowaniu, nigdy nie padł zarzut o brak odwagi. Później sformułował – utrzymaną jakby w konwencji żołnierskiej – dewizę: „Strach jest sygnałem obowiązku”. Zdanie to padło w rozmowie z pewnym dziennikarzem. Kiedy zapytany, czy jest żonaty, dziennikarz odpowiedział, że nie, bo żywi w tej kwestii obawy, brat Karol miał odpowiedzieć, używając powyższej sentencji. Bardziej w duchu chrześcijańskim swój stosunek do strachu wyraził w zaleceniu: „Mamy absolutny obowiązek wobec Naszego Pana, aby nigdy niczego się nie bać”.
*
Joanna Petry Mroczkowska, Bóg, islam i ojczyzna. Opowieść na stulecie śmierci bł. Karola de Foucauld, Wydawnictwo Znak, Kraków 2017, s. 77-80.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.